Wznowienie wojny w Ukrainie było testem dla partnerstwa wielu europejskich miast. Miejscowości współdziałające z ukraińską Nadwórną i polskim Prudnikiem jak na razie zdają ten egzamin znakomicie.
Sprawy ukraińskie zdominowały piątkowe otwarcie 23. Wystawy Twórców Ludowych i Rzemiosła Artystycznego Pogranicza Polsko-Czeskiego w Prudniku, ponieważ ten moment wykorzystano na uczczenie rocznic partnerstw miast. Na scenie obecni byli ich przedstawiciele: z niemieckiego Northeim burmistrz Simon Hartmann oraz Maciej Dahms, z ukraińskiej Nadwórnej mer Zinowij Andrijowicz oraz z czeskiego Karniowa wicestarosta Miroslav Binar i Bruntala – Alena Pajkošová.
Burmistrzowie Northeim, Nadwórnej i Karniowa otrzymali od burmistrza Prudnika Grzegorza Zawiślaka okolicznościowe dyplomy, upamiętniające jubileusze podpisania układów o partnerstwie z Prudnikiem (30 i 20 lat). To nigdy nie była współpraca wyłącznie papierowa, choć jej natężenie i kierunki działań zmieniały się przez kolejne lata. Dość powiedzieć, że Prudnik w relacjach z niemieckich miastem jest dziś zupełnie inny od swojego stanu z 1990 r. Wtedy było to głównie oczekiwanie pomocy dla kraju dźwigającego się z postsocjalistycznej biedy, dziś w dużej mierze są to kontakty równorzędne, a kierunek wsparcia płynie dziś już nie do Polski, a razem z Polską w Ukrainę.
– Dzisiaj to partnerstwo weszło w całkowicie nowy wymiar, dojrzało bardzo mocno, bo wiemy, że razem możemy pokonać każdą przeciwność, która stanie na naszej drodze. Od samego początku tego złego czasu, którym jest wojna na Ukrainie, jesteśmy przy was, pewnie to czujecie – mówił burmistrz Zawiślak, zwracając się do gości z Ukrainy. – Skontaktowałem się z miastami partnerskimi, razem doszliśmy do wniosku, że trzeba pomóc Nadwórnej, Ukrainie i to czynimy. Apel do państwa, to nie jest koniec pomocy, to dopiero początek, Ukraina potrzebuje wielkiego wsparcia i my to wsparcie musimy Ukrainie zapewnić.
Wsparcie odbywało się i nadal trwa zarówno poprzez wysyłkę darów na wschód, jak i pomoc uchodźcom w Prudniku i okolicy.
Mer Andrijowicz, dziękując Polakom za pomoc jego krajowi, podarował burmistrzowi Zawiślakowi powiększoną kopię słynnego już znaczka pocztowego z wizerunkiem ukraińskiego żołnierza z wzniesioną dłonią z wyciągniętym środkowym palcem na Wyspie Węży i sylwetki rosyjskiego krążownika „Moskwa”, który został zatopiony.