Marek Bień powrócił do Prudnika z własną wystawą. W Galerii na Poddaszu w Prudnickim Ośrodku Kultury można oglądać jego grafiki z cyklu „Oblężenie 25 zwierciadeł”.
Wcześniejsza wystawa pod nazwą „Oblężenie 25 zwierciadeł” Marka Bienia odbyła się niemal równo rok temu w Centrum Kultury w Głuchołazach (byliśmy tam!). Prezentacja w Prudniku jest więc jej kontynuacją, choć z nieco zmienionym zestawem obrazów, stąd zmodyfikowana nazwa prezentacji „Oblężenie 27 zwierciadeł”.
– 27 zwierciadeł, ponieważ wisi tyle prac – wyjaśniał Marek Bień podczas wernisażu wystawy 22 marca. – Celem wystawy jest to, by się zastanowić, w którym momencie dnia jesteśmy naprawdę sobą, tacy „my”, prawdziwi, szczerzy, uczciwi, kiedy nie gramy pod daną sytuację, czy zdarzenie, kiedy nie ubieramy maski, nie jesteśmy złośliwi, nie kopiemy pod kimś dołków. Może jest też tak, że człowiek tak naprawdę nie zna siebie i nie wie, w którym momencie dnia jest sobą.
Prace Bienia to przede wszystkim postacie, męskie i kobiecie, czasem fantastyczne, w mocnych, kontrastowych barwach. W niektórych widać wpływ dzieł Picassa (pozornie niesformatowane części ciała), popkultury, może odrobinę Warhola. Technicznie prace Bienia to mistrzowskie dzieła precyzji, czytelne fakturą pełnych kolorów i grubej kreski, ale gdy przyjrzymy się bliżej, to dostrzeżemy drobne „komórki” stworzonych postaci, efekt żmudnej, czasochłonnej pracy. Bień nie ukrywa, że w grafikach po części jest on sam.
Marek Bień na swoim koncie ma ponad 40 wystaw, a więc sporo. Pierwsza wystawa odbyła się w 2003 roku w Prudnickim Ośrodku Kultury (łącznie pięć w tej instytucji). Bień nie miał łatwiej przeszłości artystycznej w Prudniku. Były wzloty i upadki. Jak przystało na artystę niepokornego, emocjonalnie podchodził do spraw społecznych i politycznych, co ściągało mu na głowę kłopoty. Efektem tego był „ban” na Bienia w Prudniku, który trwał przez kilka lat. Bodaj największą stratą dla lokalnej społeczności był rozpad prowadzonej przez niego Grupy Plastycznej „bo Po Co”, która w spektakularny sposób, rękami młodzieży, upowszechniała sztukę nie wewnątrz budynków i sal wystawowych, ale tam, gdzie jest codzienne, powszechne życie, na ulicach miasta.
Na wernisaż w Prudniku przybyło wielu gości, a honory gospodarzy pełnili: dyrektor POK-u dr Sylwia Gawłowska-Müller, kurator wystawy Agata Wilczek i burmistrz Grzegorz Zawiślak. Oprawę muzyczną spotkania zapewniła grupa The Jam Session. – To moja pierwsza wystawa, na której ktoś gra – przyznał skromnie artysta.
Warto obejrzeć grafiki Bienia. Mają swój styl i pomysł.
Skoro Unia Jewropejska tat chetnie wszystkiego zakazuje , to dlaczego nie zakaze Polakom robienia „sztuki ” ?
Nie kazdy nadaje sie do wszystkiego i dlatego dajcie sobie z tym spokoj , drodzy rodacy.
Czesi i Niemcy niech sobie maluja , a wy robcie co innego ( tylko nie drogi i domy , bo to tez nigdy nie byla wasza specjalnosc ) , bo inaczej z powodu tej „sztuki ” psy zachrypna z tego wycia , a jak to jednak i zobacza to i oslepna na zawsze.