Ruiny zamku Mauerberg koło Piorunkowic kryją wiele tajemnic. Jedną z najważniejszych jest to, kto i kiedy zbudował średniowieczną twierdzę.
Mury gryżowskiego zamku musiały robić wrażenie na podróżnych zmierzających z Nysy w kierunku Prudnika i dalej Opawy. Wznosząca się nad grząską doliną Ścinawy Niemodlińskiej twierdza strzegła granic państwa książąt niemodlińskich, opolskich, panów Prudnika oraz rozwidlenia prastarych traków handlowych.
Przy starym trakcie handlowym
Tu bowiem rozchodziły się dwie drogi z Wrocławia i Nysy. Pierwsza przekraczała rzekę, wspinała się obok zamku i prowadziła w kierunku Prudnika, dalej Opawy i Ołomuńca. Drugi trakt skręcał w lewo i prowadził do miasta Ścinawy, a następnie dalej przez Białą i Głogówek na wschód aż do Krakowa.
Nic dziwnego, że to strategiczne miejsce postanowiono wykorzystać i zbudować tu zamek. Zresztą okolice te z całą pewnością można uznać na swoisty wczesnośredniowieczny i średniowieczny „rejon umocniony”, bo w niewielkiej od siebie odległości odnajdziemy pozostałości nie tylko po zamku, ale też po trzech grodach. O tych ostatnich przyjdzie nam jeszcze napisać w innej części naszej opowieści. Wróćmy do zamku.
Góra czerwonego zamku
Niemieckojęzyczny prudnicki badacz lokalnej historii Alfons Nowack pisze, że mieszkańcy mówili na ruiny zamku Schweinsburg, od nazwy wsi, na której terenie leżały – Schweinsdorf (Piorunkowice), Mauerberg (dosłownie: „murowana góra”) lub roten Hausberg (dosłownie: „góra czerwonego domu”), przy czym „Haus”, to dawne określenie zamku. Mianem Hausberg oznaczano na przykład Zamkową Górę koło Pokrzywnej. „Mury” w nazwach wzięły się oczywiście od pozostałości po zamku na szczycie wzniesienia, z kolei kolor odnosił się do czerwonych cegieł, z których zbudowana była twierdza. Tyle nazwy ludowe. W dawnych dokumentach zamek występuje pod nazwą sąsiedniej wsi: Greisau, Greysaw, Greisow, Grisow.
Pokłócili się o wsie
Nie wiadomo, kiedy dokładnie zbudowano zamek nad Ścinawą Niemodlińską. Według Zbigniewa Bereszyńskiego stało się to pod koniec XIII w., a więc w okresie kolonizacji miejscowych terenów. Trudno też powiązać akt powstania twierdzy z założeniem sąsiednich miejscowości. Alfons Nowack założenie Gryżowa (oraz Lubrzy, Czyżowic i Prężyny) przypisuje śląskiemu rycerzowi Janowi, synowi Soboty, a więc jeszcze przed najazdem mongolskim w 1241 r.
Od 1282-1287 toczył się spór między biskupem wrocławskim Tomaszem II a księciem piastowskim Henrykiem IV Probusem, który przejął lub też odzyskał zagarnięte wcześniej przez Kościół wsie: Ścinawa (Nyska), Lipowa i Gryżów (1284). Biskup nałożył na księcia klątwę, a ten zajął biskupią kasztelanię nysko-otmuchowską, a następnie oblegał Racibórz, gdzie schronił się Tomasz. Upokorzony biskup schylił pokornie głowę przed księciem i ostatecznie doszło do ugody. Książę okazał wspaniałomyślność, hojnie obdarowując biskupia włościami, w tym wcześniej spornymi miejscowościami. Henryk IV Probus nie jest postacią znaczącą tylko regionalnie. Znajdziemy ją w „poczcie królów i książąt Polski”. W szkole uczymy się, że Probus był tym księciem piastowskim, który podjął starania – ostatecznie nieudane – restytucji królestwa polskiego pod swoim berłem. Gryżów pozostał więc częścią ziemi nyskiej.
W latach 1302-1319 właścicielami Gryżowa byli Stanceslaus i Jakobus. Synowie tego pierwszego, Werner i Piotr, zostali skazani na wygnanie z Gryżowa, ponieważ Piotr ranił szewca w Lipowej, a Werner, go zabił. Czy zamek mógłby być wówczas siedzibą tej rodziny? Bardzo wątpliwe. Po pierwsze teren zamku znajdował się po drugiej stronie rzeki, a więc poza granicą kasztelani nysko-otmuchowskiej. Po drugie książęce regalia w tamtym czasie nie pozwalały rycerzom na budowę zamków, był to przywilej zastrzeżony władcom. Rycerskie siedziby ograniczały się najczęściej do niewielkich grodów z drewnianą lub kamienną wieżą otoczonych fosą (ich śladem są dziś grodziska stożkowe).
Gdzie sięgały Morawy?
Co się działo po drugiej stronie granicy – rzeki? W tym czasie okolice Prudnika były częścią księstwa Mikołaja I Opawskiego z rodu Przemyślidów, z kolei bardziej na wschodzie rządzili książęta opolscy, a potem niemodlińscy (miasteczko Ścinawa Mała należało do nich).
Czy władztwo morawskie sięgało w tym czasie aż tak bardzo na północ, aż po rzekę Ścinawę? Według Księgi uposażeń biskupstwa wrocławskiego (powstała około 1303-1306), na jego terenie, w archidiakonacie opolskim, znajdowały się takie wsie jak: Szybowice, Rudziczka, Mieszkowice, Czyżowice, Prężyna, Niemysłowice, Laskowiec oraz Piorunkowice. Wszystkie wsie były w dekanacie określanym mianem „Ścinawa i Biała” (Stynaviam et Belam alias Czolz). W księdze tej nie znajdziemy za to Prudnika i szeregu innych wsi w okolicy tego miasta, ponieważ znajdowały się one na terenie biskupstwa ołomunieckiego (zmieniło się do dopiero w 1629 r.!).
Jakie w takim razie granice pierwotnie posiadał nowo założony przez Rosenbergów okręg prudnicki? Czy były to tylko miejscowości na południe od miasta, w dolinach rzeki Prudnik i Złotego Potoku oraz Lubrza? Zdaniem Macieja Woźnego w skład okręgu prudnickiego weszły również miejscowości „północne” i stało się to w czasie, kiedy okręg był jeszcze częścią Moraw (do 1337 r.).
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Chcemy przywrócić temu miejscu pamięć
„Tereny ziemi prudnickiej we wczesnym średniowieczu stanowiły teren graniczny między Polską a Czechami. Tereny obu tych państw oddzielała puszcza przecinająca późniejsze tereny ziemi prudnickiej. Efektem tego była przynależność dwóch prudnickich parafii: Szybowic i Rudziczki do biskupstwa wrocławskiego (archiprezbiteriat bialski), podczas gdy pozostałe parafie znajdujące się w ziemi prudnickiej podlegały biskupstwu ołomunieckiemu. Oznacza to, że zarówno Szybowice, jak i Rudziczka musiały zostać włączone do państwa czeskiego dopiero po powstaniu na Śląsku archiprezbiteriatów, co miało prawdopodobnie miejsce na początku XIV w.” – pisze Maciej Woźny.
Ku temu stwierdzeniu ciąży fakt, że z Prudnikiem w tym początkowym okresie związany był ród Schnellewaldów z „północnych” Szybowic. W dokumencie Henryka z Rosenberga z 1302 r. wspomniany jest niejaki Rudiger, którego Chrząszcz uważała za założyciela Rudziczki. Gdyby badacz prudnickiej historii miał rację, to oznaczałoby, że Rosenbergowie, w ramach państwa czeskiego i Moraw, prowadzili akcję osadniczą również na północ od Prudnika, najpewniej aż do granic wcześniej założonych wsi, w tym Gryżowa. Niemal na pewno wiemy, że była to akcja wtórna, ponieważ część osad istniała tu wcześniej i była zamieszkana przez słowiańskich autochtonów, o czym mają świadczyć nazwy miejscowości. Taką pierwotnie słowiańską osadą miały być między innymi Piorunkowice wzmiankowane na początku XIV w., jako Perunchovitz.
Kupił Prudnik z…
W 1337 r. książę niemodliński kupił od czeskiego króla okręg prudnicki, odłączając go tym samym od Moraw (sam książę był lennikiem czeskim). Nie wiemy jednak, jakie dokładnie miejscowości wchodziły w tym konkretnym momencie w skład Weichbildu z siedzibą w Prudniku.
W 1358 r. książę niemodliński Bolko, wysuwając w stosunku do biskupa Przecława z Pogorzeli roszczenia do wsi Lipowa, Węża i Gryżów utrzymywał, że miejscowości te były przekazane jego rodzinie w lenno przez czeskich królów i należały do „zamku w Gryżowie”. Biskup z łatwością udowodnił, że sporne miejscowości były własnością biskupów wrocławskich. Być może dowody księcia są śladem tego, że faktycznie gryżowski zamek był w początkowym okresie istnienia częścią władztwa królów czeskich. Ponieważ nie dowiedziono, że zamek związany był z trzema wspominanymi miejscowości, oznacza to, że twierdza powstała po drugiej stronie granicy i nie ma związków z ziemią biskupów wrocławskich. Znamienne jest również to, że książę nie posiadał jakichś żelaznych dowodów na to, jakie wsie podlegały kasztelanii gryżowskiej, a przecież nie chodziło o jakieś odległe czasy. To by znaczyło, że zamek nie powstał z inicjatywy książąt linii opolskiej i niemodlińskiej. Rok 1358 r. jest pierwszą bezpośrednią wzmianką o zamku Mauerberg.
Zbigniew Bereszyński wspomina o dokumencie księcia niemodlińskiego Bolesława I Pierworodnego z 26 lutego 1337 r., w którym wymieniony jest świadek „wierny [poddany] książęcy Jenchin, kasztelan gryżowski”.
Zamek mógł też powstać w ramach znacznie wcześniejszej akcji kolonizacyjnej sięgającej 1. połowy XIII w. i to w czasie, kiedy granica na Ścinawie nie była jeszcze ustalona. Ówczesny gród książęcy (dopiero później przekształcony w zamek) spełniałaby wówczas nie tylko rolę miejsca kontrolującego ruch na trakach handlowych, ale i miałaby charakter symbolu feudalnej władzy zwierzchniej wobec najbliższych okolic. W tym wypadku jej ekspozycja w kierunku miejscowości ziemi nyskiej byłaby uzasadniona i to też tłumaczyłoby nazywanie zamku gryżowskim.
I templariusze
Te dywagacje są o tyle istotne, że analizując dawne granice staramy się określić przyczynę zbudowana zamku Mauerberg.
Czy twierdza mogła powstać w okresie zatargów księcia Henryka z biskupem Tomaszem? Możliwe. Książę, budując zamek mógł chcieć utrwalić swoje władztwo na spornym terenie.
O wiele bardziej atrakcyjna wersja wydarzeń kazałaby sądzić, że zamek powstał na najdalszej, północnej rubieży nowego tworzącego się okręgu prudnickiego, a zarazem Moraw.
Ostatnie rozwiązanie każe domniemywać o bliżej nieokreślonej reformie administracyjnej w księstwie niemodlińskim lub opolskim (już po przyłączeniu Prudnika do Śląska), w wyniku której wsie „północne” (m.in. Szybowice, Mieszkowice, Rudziczka, Piorunkowice, Czyżowice) przyłączono do okręgu prudnickiego.
Na koniec wspomnijmy o pożądanym przez poszukiwaczy niecodziennych historii przekazie Zimmermanna z 1784 r., który napisał, że według legend zamki w Prudniku i Piorunkowicach zbudowali templariusze i że obie ruiny są do siebie podobne.
Jaka wersja jest prawdziwa? Nie mam dla czytelnika jednoznacznej odpowiedzi. O tym, co się później działo z zamkiem Mauerberg napiszę w kolejnej części cyklu.