Idiotyczna ozdoba samochodu. Strzelający żołnierz Wehrmachtu

8

Zabawne? Głupie! Czytelniczki zauważyły w Głogówku samochód na niemieckich tablicach rejestracyjnych z takim oto zdjęciem na osłonie opony zapasowej. Fotografia przedstawia żołnierza Wehrmachtu podczas wojny z ZSRR w 1942 r.

[AKTUALIZACJA] Zalinkowany na Facebooku post z powyższym artykułem został przez administratora usunięty, ponieważ – tu następuje standardowa formułka – „została przez Ciebie podjęta próba pozyskania polubień, obserwowań, udostępnień lub wyświetleń filmu w sposób wprowadzający w błąd”. Najwidoczniej państwu z Facebooka brakuje empatii, a 1 września za pasem.

Odwołaliśmy się od tego działania, choć pewnie z marnym skutkiem. Niemniej artykuł nadal możecie zobaczyć na właśnie czytanej stronie.

(fot. archiwalna)

8 KOMENTARZE

  1. Tylko niech się pan zabawny nie zdziwi, jak mu ktoś porysuje gwoździem lakier tego autka. Niech sobie pomaluje Hiroszimę, albo ruiny Drezna.

  2. Witam serdecznie. To moje auto. Jestem Niemcem i jestem dumny z tego. Kocham broń, prowokacje i jeszcze wiele innych rzeczy. “Uderz w stół i norzyce się odezwą. Na zdjęciu najlepszy karabin maszynowy świata. Używany po dziś dzień wy NATO. Notabene: żołnierz nie strzela. Jeżeli chcecie więcej prowokacji, na Halloween przyjedziemy kawalkadą koni. Między innymi ze mną w zbroi rycerza Niemieckiego Zakonu Najświętszej Marii Panny (po waszemu “Krzyżak”), obok innego jeźdźca w stroju rycerza Korony Polskiej. Na ból dupy polecam tedaktorowi leczenie hemoroidów, Panu z gwoździem do drapania lakieru polecam uwcześnie adwokata i stomatologa. Miłego dnia i alceptacji historii. Dr. Gregor Gaida

    • Dzień dobry. Oj, poleciał Pan ze stereotypami. Jak na Niemca ma Pan bardzo polską, ułańską duszę. Były u mnie dwie panie, które zrobiły zdjęcie temu nieszczęsnemu samochodowi. Zrobił im Pan przykrość i nie tylko im. Jeśli to było Pana celem, to brawo, udało się Panu! To zdjęcie z wojny, a wojna to wstyd dla ludzkości. Jest tu coś wartościowego do eksponowania?
      Zgaduję, że Pana wycieczki o krzyżakach mają sprowadzić temat do typowego, płytkiego polsko-niemieckiego rozumowania wspólnej historii. Ech. No to we własnym mniemaniu właśnie Pan w niej tkwi. Mam bardzo dobre relacje z mniejszością niemiecką. Z wielkim zainteresowaniem uczestniczyłem w rekonstrukcjach w Głogówku z udziałem odtwarzanych wojsk sowieckich, polskich, niemieckich i amerykańskich. Mam wśród Niemców wielu znajomych, zwłaszcza tych, którzy interesują się swoją ojcowizną. Realizowaliśmy wspólne projekty wydawnicze z artykułami o odmiennej optyce postrzegania wydarzeń XX w. na Śląsku. Od lat namawiam do ochrony pozostałych jeszcze napisów niemieckich na ulicach Prudnika, jako świadków przeszłości. Szeroko opisywałem problem odebrania dotacji na naukę języka niemieckiego, jako języka mniejszości w Polsce przez poprzedni rząd. Uważam, że budowanie dobrych relacji polsko-niemieckich jest ważne, zwłaszcza, że my, Polacy i Niemcy, w Polsce, razem budujemy dobrobyt naszego państwa. Dlatego takie januszewo z wywalaniem żołnierza na samochodzie z wycelowanym w widza karabinem – bo interesuje się Pan historyczną bronią (?) – jest głupie i tylko daje wodę na młyn tym, którzy myślą skrajnie. Z obu stron. To nie jakiś tam żołnierz na zdjęciu, tylko człowiek, za którym stała cała maszyna opresyjnego, morderczego, rasistowskiego, antysemickiego państwa – Niemiec lat 30. i 40. U nas, na Śląsku, bez trudu znajdzie Pan w miejscach publicznych zdjęcia chłopaków w niemieckich mundurach z IIWŚ, na grobach, pod krzyżami na posesjach. Zero dumy, dramat rodziny. Jeszcze raz powtórzę, to narzędzie i ofiara, a nie obiekt na samochodową naklejkę. Na takie rzeczy są miejsca w podręcznikach historii i muzeach. Na tym poziomie akceptuję historię w pełni. Dramaty dawnych wojen zaciera czas, ale po 2014, a zwłaszcza 2022 r., demony przeszłości wróciły do nas. Straszne.
      Proszę się nie martwić, Polska to porządny kraju, mam nadzieję, że nikt tu Panu nie zniszczy samochodu, co najwyżej popuka się w głowę na jego widok. Zresztą jak Pan widzi, zainteresowanie postem jest słabe. Co do sensu Pana prowokacji, to niech Pan jeszcze porozmawia z rodziną, bo ona też chyba tego nie zrozumiała. Zaatakowała mnie dziś telefonicznie pani, która nie chciała się przedstawić, grożąc mi prawnikami, jeśli ktoś uszkodzi Panu samochód. To w końcu to jest prowokacja, czy nie?
      P.S. A co do krzyżaków, to zachęcam do wyprawy na czeskie pogranicze. Sporo tam zostawili w czasach, gdy już przestali zajmować się wojowaniem – Bruntal, Karlova Studanka, Opawa, Sowinec. Piękne budowle i wspaniałe miejsca.

  3. Dużo Pan „rzuca mięskiem”, ewidentnie z braku argumentów. Ja lubię, jak ludziom Pańskiego pokroju „pianka na buzię wychodzi”. Polecam mniej bólu dupci. Na słowach „głupota” „popukanie w czoło” i co tam jeszcze udaje Pan rzeczową rozmowę? Reszta to też „argumentacja” bez ładu i składu. Napadliście na zakon Niemiecki, w 1410, na ziemiach które NIGDY nie były polskie i świętujecie po dzisiaj. A rzekomo wojna to nic dobrego? To jest typowo polskie zachowanie: póki wy bijecie jest wszystko dobrze, tylko jak was biją, to wtedy jest źle. Obłuda na każdym kroku. Okupowaliście Ukrainę przez 700 lat i jakoś wam to nigdy nie przeszkadzało. Ukraińcy dla was to były psy. Polecam poczytać Sienkiewicza, cytat: „na kolana psie”.

    Nie wiem kto do Pana dzwonił. Ja, w przeciwieństwie do ogromnej większości Polaków, nie wstydzę się swojego nazwiska, jak Pan już pewnie zauważył. Mnie nie jest trudno znaleźć, ale jeżeli trzeba podam adres. Może przyjdzie Pan z gwoździem?

    Sprawiłem komuś przykrość zdjęciem z historii? To i dobrze. Dla ludzi inteligentnych i takich z poczuciem humoru, jest to żart. Dla ludzi Pana pokroju, obelga. Niech się Pan cieszy, że nie mam zdjęcia Polaka nabijającego Tatarskiego jeńca na pal.

    P.S. Mam przyjaciół na całym świecie. W każdym kolorze skóry. Miedzy innymi byłego US komandosa Marines, snajpera z Rodezji i byłego radzieckiego generała, Bushmana z RPA i niezliczonych pilotów z całego świata. Każdy z nas potrafi się śmiać z siebie.

    Buziaczki.

    • Panie dr. Gregorze Gaida po inteligentnej odpowiedzi pana redaktora Derenia mięknie panu rura. O auto niech się pan nie boi. Jak ktoś panu porysuje mam obok lakiernika polakieruje w gratisie. ( często tak się dzieje w Polsce) Widzę, że piękno literatury Sienkiewicza przyprawia pana o ból dupy, i słusznie. Reprezentuje pan zwykłego buca niemieckiego. Ale to już pan się dowiedział przed moim komentarzem. Na szczęście nie ma takich pyszałków wielu. Pycha, buta, ( ibermenczostwo) najzwyklejszy cham bez mózgu. Znam wielu normalnych Niemców, z wieloma się przyjaźnię. Panu pomogę w leczeniu psychicznym. Wystarczy aby pan zgłosił się ze skierowaniem. Kto napadł na zakon Niemiecki ? To nie był Niemiecki tylko Krzyżacki. Raczej Krzyżacy …napadali. Tworzyli go kawalerowie wielu nacji. Ukrainy Polska nie okupowała bo Ukrainy nie było. Panu się całkiem mózg lasuje (wymaga pilnego leczenia, może się uda) Nie ma drugiego takiego kraju w Europie jak Polska, którego państwowość wędrowała od Cedyni po Podole. Od Inflantów po Krym. Na Polski naród napadali Tatarzy, Krzyżacy, Turcy, Szwedzi, Rosjanie i Niemcy. (Pakt Ribbentrop Mołotow jest nieodwołany) Taki bezmózg jak pan go kontynuuje ( dumny Niemiec) Polacy nigdy nikogo nie okupywali. Najwyżej własne cmentarze rozsiane po świecie ( zrozum to pyszałkowaty bucu). Napastnicy – okupanci mordowali zawsze w pierwszej kolejności profesorów, nauczycieli kadrową część narodu. W historii ostali się tylko Jagiełło, Sobieski, Piłsudski. Po twojej niemieckiej dumie tylko: Auschwitz- Birkenau, Treblinka , Bergen- Belsen, Ravensbrik, Dachau, Lamsdorf i dzięsiątki …innych. Nie piszę o Białym Jarze, mordercach Woli. Twój chory łeb tego i tak (jak widać po twoim zdjęciu) nie zrozumie. Ja też lubię prowokacje. Najbardziej tą z radiostacją w Gliwicach, podpaleniem Raichstagu, bombardowanie Wielunia o 4:30 ( gdzie nie było ani jednego żołnierza- cywilne miasto) Panie Gaida to, że przed nazwiskiem jest dr. widać o nie świadczy o inteligencji. Dyplomy uczelni a inteligencja to zupełnie dwie różne sprawy. Tak się składa, że ja też mam przyjaciół i znajomych, w Afryce, Chinach, Rosji, USA, Francji, Włoszech, Finlandii, Anglii, Czechach, Słowacji, Węgrzech.
      ( byłem tam) O kolorach skóry chyba zbędnie jest pisać. Różnych profesji i poziomów. Nie ma się czym chwalić – szczęściem? Raczej wolę się dzielić, bo to jedyna rzecz która się mnoży przez dzielenie. Myślę że jeśli ktoś ma leczyć ból dupy to na pewno nie REDAKTOR DEREŃ. WSPANAIŁY, ZANURZONY W HISTORIĘ REGIONU CZŁOWIEK. BUDUJE PIĘKNO I DOBRO DLA WSZYSTKICH W REGIONIE BEZ WZGLĘDU NA NACJĘ, WRAZ Z JEGO TP. (On nie potrzebuje adwokata – ma szacunek za to co robi)
      Pan ma do leczenia dupę i głowę. Pomogę. Też lubię zdjęcia. Jeśli otrzymam od pan namiary podeślę trochę ( z Palmir, Woli, Auschwitz- Birkenau, Bergen -Belsen, Treblinki . Pawiaka, Babiego Jaru itp. itd.) Pośmiejemy się, pożartujemy…. P.s. Przestroga

      Wkopane w pył ziemi
      między Górą Św. Anny
      a Kopą biskupią
      stoją pomniki.

      Niekiedy zatrzyma się człowiek,
      w zadumie czyta nazwiska
      swojsko brzmiące,
      bez ciał , które zwiędły

      nad kanałem Le Manche,
      w lodach Syberii i piasku Afryki.
      Jakie to smutne umierać wszędzie,
      tylko nie u siebie.

      Patrzą na historię tej ziemi.
      -To dobrze, że tak wielu
      jeszcze pamięta wczoraj,
      tylu zabitych, zniewolonych, zgwałconych.

      Urodziłem się tutaj,
      chcę rozmawiać z tymi,
      którzy szukają panaceum
      na nicość, na fałsz.

      Wędrujmy w kolejne tysiąclecie,
      Będąc wspólnie spokojni i dumni.
      abyśmy już nigdy nie musieli
      budować takich pomników.

  4. Bredni pisze Pan wiele, począwszy od „Deutscher Orden”lub „Deutschorden” co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „Niemiecki Zakon”. Istnieje do dzisiaj. Pierwszy raz wymieniono Ukrainę w roku 1187. Na resztę bredni nie mam czasu. Ale niech się Pan nie martwi, jest Pan tylko następnym nieukiem, któremu kultura aż z „gumniakuf” wychodzi. Radzę obetrzeć piankę z buzi. Dla Pana też buziaczki, Panie „anonimie”, bojący się podać nazwisko.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here