Film, który trzeba obejrzeć: Filip Robota jakiego nie znacie

2

Filip Robota. Wiemy, że jest pochowany na cmentarzu komunalnym w Prudniku i pamiętamy, że jedna z miejskich szkół nosiła kiedyś jego imię. Niektórzy kojarzą jego ulicę oraz tablicę na ul. Młyńskiej. Wiemy, że był polskim patriotą żyjącym na Śląsku i że ufundował Grotę Lurdzką w Prudniku – Lesie. Czy te wszystkie informacje są prawdziwe? Kim właściwie był Filip Robota, czy też może Philipp Robota?

Na te pytania odpowiadają autorzy filmu „Filip Robota – portret bez retuszu”. Sięgają do nieznanych dotąd materiałów źródłowych, weryfikują informacje. Wskazują, że Robota był postacią niejednoznaczną, ale też idealnie wpisującą się w czas i miejsce, kiedy żył. Robota był obywatelem Prus, a potem zjednoczonego Cesarstwa Niemiec. Nie marzył o niepodległym państwie polskim. Jego celem była walka o utrzymanie i krzewienie kultury i języka polskiego w ramach, jakie dawało państwowe prawodawstwo. W niemieckich szkołach doskonalił język polski, kandydował do parlamentu pruskiego, wynosząc na sztandar wyborczy hasła obrony języka polskiego w Niemczech.

Urodził się w 1841 r. w Gostomi, nauczał we  wschodniej części Górnego Śląska i w Wielkopolsce, by ponownie wrócić na ziemię prudnicką i ostatecznie kształcić w Neustadt. Testament sporządził w języku niemieckim, a na grobie napisano jego imię w wersji urzędowej – Philip. Nic dziwnego, że po II wojnie światowej, w ramach „walki z niemczyzną” pomnik został przewrócony i uszkodzony. Odkryty na nowo, odnowiony został jako nagrobek polski, który znamy do dziś.

Zagadką pozostaje informacja o tym, że Robota przeznaczył część swojego majątku na budowę groty przy prudnickim klasztorze franciszkanów, gdzie był organistą. Testamentowy zapis nic o tym nie mówi.

Film odkrywa kolejne karty z życia Roboty, bynajmniej nie umniejszając jego zasług w krzewieniu kultury polskiej, ale odczarowując spiżowy życiorys. Największą zaletą filmu jest jego wartość edukacyjna i przystępna forma przekazania sporej dawki wiedzy o Śląsku, polskości i Niemczech w XIX w. przez pryzmat życia jednego człowieka. Polskość na XIX-wiecznym Śląsku to nie zabory, powstania i walka o niepodległość, tylko praca u podstaw (w filmie mówi o tym dr Wojciech Dominiak). To ważna wiedza, pozwalająca zrozumieć specyfikuję multikulturowego Śląska.

Film mocno nawiązuje do akcji „Ocalić od zapomnienia”, której celem jest odnowa dawnych nagrobków na cmentarzu komunalnym oraz do spektaklu Piotra Charczuka „Jaskółka czyli wieś(ć) polska”, którego twórcy obficie korzystali z twórczości Filipa Roboty, wcześniej wydobywając ją z niemal całkowitego zapomnienia.

Twórcom należą się słowa uznania za profesjonalne wykonanie dzieła, mimo, że dla większości z nich były to pierwsze kroki w tej sztuce. Docenić warto zaangażowanie sporej grupy osób, które opowiadają o Robocie, czasach kiedy żył. Są to zarówno prudniczanie, jak i opolscy naukowcy.

Film powstał z inicjatywy Muzeum Ziemi Prudnickiej, a podmioty zaangażowane przy nim to: Gminny Ośrodek Kultury w Lubrzy, Towarzystwo Historyczne Ziemi Prudnickiej, Tygodnik Prudnicki oraz Wave Art Studio Film. Choć nie jest do bezpośrednio ujęte, to bez wątpienia reżyserem produkcji jest Wojciech Dominiak, dyrektor prudnickiego muzeum.

Film zrealizowano w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa, które w 2020 r. odbywają się pod hasłem „Moja droga”.

2 KOMENTARZE

  1. Muzeum Ziemi Prudnickiej pod skrzydłami pana Dominiaka „ożywa”. Do tej pory była to zwykła instytucja muzealna kojarząca sie z eksponatami i kapciami na buty. Dzisiaj serce historii naszej prudnickiej ziemi znowu bije….

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here