Podczas spotkania poświęconego rozwojowi infrastruktury kolejowej na polsko-czeskim pograniczu poruszono temat budowy odcinka linii, która ma połączyć Prudnik z istniejącą linią między Wieszczyną a Głuchołazami. Obecnie jeżdżą nią czeskie pociągi. W przyszłym roku ma powstać studium tej linii.
Informację na ten temat przekazał w piątek (4 lipca) w mediach społecznościowych członek Zarządu Województwa Opolskiego Robert Węgrzyn (Platforma Obywatelska).
– Przełomowe decyzje po międzynarodowym spotkaniu w Czechach w rozwoju infrastruktury kolejowej na południu naszego województwa. Podczas spotkania z naszymi partnerami z Czech oraz przedstawicielami PKP PLK udało się uzgodnić harmonogram i zakres prac, które już za chwilę zmienią oblicze Głuchołaz i okolic – napisał Węgrzyn. Z początkiem września rozpoczynają się prace modernizacyjne na linii między Głuchołazami a granicą państwa w kierunku Jindřichova, a więc częściowo w granicach gminy Prudnik i powiatu prudnickiego (sołectwo Moszczanka). Dzięki temu prędkość pociągów na tym odcinku zwiększy się z obecnych 60 do 120 km/h.
– W 2026 roku planowane są kolejne prace modernizacyjne na odcinku Głuchołazy – Jeseník, równolegle ruszą również prace nad studium dla odcinka Pokrzywna – Prudnik. Oba te projekty są kluczowe dla połączenia Ziemi Nyskiej i Prudnickiej z Czechami i dalszymi szlakami europejskimi – pisze Robert Węgrzyn.
Odcinek Prudnik – Pokrzywna (właściwie Moszczanka) ma być nowym połączeniem Magistrali Podsudeckiej koło Prudnika z linią Jindřichov – Głuchołazy, która obecnie użytkowana jest przez Czechów. Według pomysłodawców ma to być ukłon w kierunku Głuchołaz, które tym samym znajdą się w ciągu Magistrali Podsudeckiej między Prudnikiem a Nysą. Obecnie do Głuchołaz prowadzi boczna linia z Nowego Świętowa, co właściwie uniemożliwia organizację w Głuchołazach stacji przelotowej w obrębie polskiej sieci kolejowej. Zmiana oznaczałaby z jednej strony wydłużenie czasu jazdy pociągiem między Nysą a Kędzierzynem-Koźle (dłuższa trasa, dodatkowa stacja Głuchołazy), a z drugiej strony zwiększyłaby jej popularność przez włączenie w ten odcinek nowego miasta.
Jak przebiegałby nowy odcinek kolei, na razie nie wiadomo. Według mapy najprostszym rozwiązaniem byłoby powstanie węzła przy Lesie Niemysłowickim koło Prudnika, następnie pociągnięcie torów równolegle do zabudowy Moszczanki i wpięcie w „czeską” linię na północ od wiaduktu pod drogą z Moszczanki do Pokrzywnej. Otworzyłoby to możliwość budowy co najmniej przystanku kolejowego dla Moszczanki.
Uczestnicy spotkania uzgodnili również budowę nowej stacji w Głuchołazach, umożliwiającej powstanie peronu jednocześnie dla pociągów jadących z Polski jak i z Czech.
Na ile są to realne rozwiązania, jeśli chodzi o nową linię Prudnik – Moszczanka, czas pokaże. Tematyka kolejowa pokazuje, że podejście polityków do koncepcji w tym dziale transportu jest labilne i niespójne. Nie widać postępów jeśli chodzi o budowę linii Racibórz – Głubczyce – Racławice Śląskie, wciąż nie ma konkretów jeśli chodzi o elektryfikację Magistrali Podsudeckiej na odcinku Nysa – Prudnik – Kędzierzyn-Koźle. Mimo powtarzanych wielokrotnie za rządów wszystkich opcji politycznych zapewnień, nie udało się uruchomić przystanku kolejowego na pograniczu Moszczanki i Pokrzywnej. Nie ma również perspektyw na odnowę infrastruktury PKP, jeśli chodzi o należące do tej spółki obiekty, jak chociażby dworzec kolejowy w Prudniku, w którym czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu, a jedynym osiągnięciem inwestycyjnym ostatnich dekad było postawienie toi-toia i rozbiórka części budynków.
Jak długo jeszcze politycy , będą nam czytać bajkę Juliana Tuwima pt. Lokomotywa? Znamy to na pamięć!
Wydaje mi się że autor artykułu źle zrozumiał to co było powiedziane na tym spotkaniu i sparodiował ustalenia tego spotkania. Pociąg (w zasadzie szynobus) ma istotnie jeździć do Moszczanki/Pokrzywnej ale przez Głuchołazy. Ma być połączenie z Prudnika do Moszczanki/Pokrzywnej przez Nowy Świętów, Głuchołazy Główne, Charbien a w Pokrzywnej/Moszczance po isniejących już torach i ma się wracać z powrotem – szynobus ma dwie kabiny maszynisty i ani w Głuchołazach Głównych ani w Moszczance/Pokrzywnej nie musi nawracać. To tak samo jak szynobus jeźdżący do Głuchołazy Miasto. A tak to wszyło (z budowaniem nowych torów do Moszczanki jak to zrozumiał autor) że w Moszczance/Pokrzywnej ma być stacja rozrządowa i będzie to stacja węzłowa z której będzie można pojechać do Ostrawy, Jesenika, Głuchołaz, Prudnika, Nysy, Opola czy Wrocławia – bo takie połączenia już są z Głuchołaz.
Takie są właśnie skutki uboczne szczepionki na COVID czyli zidiocenie. Redaktor TP powinien przed publikacją takich idiotyzmów zasięgnąć informacji czy taka osoba która wypisuje takie idiotyzmy jak linia kolejowa z Prudnika do Pokrzywnej przez Moszczankę, była szczepiona na COVID. I podać tą informację na początku artykułu.
Myślę że tym zaszczepionym cepom należało by podsunąć pomysł na zaadoptowanie ruin Froteksu na stocznię dla okrętów podwodnych. A dodatkowo pogłębić Złoty Potok do granicy z Czechami aby okręty podwodne z Czech, Słowacji, Węgier czy nawet Austrii czy Szwajcarii, mogły wpływać i wypływać do i z Prudnika.
Rządzącym polecam do zabawy makietę ” Kolejkowo” zawsze można przesunąć jezioro, torowisko lub spółdzielcze punktowce
Taka sama fantasmagoria, jak pisowski plan odbudowy i elektryfikacji linii z Raciborza do Racławic. A nie, czekaj. Pisowski projekt byłby ze 100 razy droższy.
Bo wiesz, co przeszkadza obiecać. Jedni i drudzy siebie warci.
Wybudowanie linii kolejowej Prudnik-Pokrzywa wymagałoby budowy wiaduktu kolejowego nad drogą krajową nr 40 lub wiaduktu drogowego nad trasą kolejową (to już muszą ocenić fachowcy).
Tak, ale to nie jest jakiś szczególny wydatek inwestycyjny. Wyobrażam sobie, że w przypadku linii Racibórz – Racławice takich obiektów inżynieryjnych do generalnej przebudowy lub budowy na nowo byłoby 20-30. A tak jeszcze zdaje się, że wchodziłby w przypadku części obiektów konserwator zabytków. Wiadukt nad linią będzie też na wschodniej obwodnicy Prudnika.