GSS. Daniel z Danii na końcu szlaku

8

Dziś Główny Szlak Sudecki ukończył w Prudniku Daniel Foryszewski. Miłośnik długodystansowych wędrówek mieszka w… Danii, a dokładniej w jutlandzkim mieście Barrit.

Turyście przejście blisko 450-kilometrowego GSS-u zajęło 14 dni. W redakcji Tygodnika Prudnickiego otrzymał pamiątkowy certyfikat oraz miniprzewodnik przygotowany przez Agencję Sportu i Promocji w Prudniku. Po wyjściu z redakcji pozostał jeszcze ostatni odcinek szlaku przez śródmieście na dworzec kolejowy, gdzie znajduje się „kropka” – znak oznaczający koniec lub – jak kto woli – początek trasy. Od kilku miesięcy, staraniem prudnickiego oddziału PTTK, na placu przy dworcu postawiono nową tablicę informacyjną o GSS-ie.

Turysta trzyma w dłoni prawdziwą, użyteczną, ciupagę (fot. Andrzej Dereń)

8 KOMENTARZE

  1. Jak zobaczył ten element na piastowskiej, sobieskiego czy innych centralnych miejscach miasta i te totalne okratowania m.in. redakcji to nie dziwie się że z centrum miasta do dworca PKS idzie z ciupagą. Chrobrego 49 będzie mijał, ruiny froteksu po obu stronach i Nyska okolice 20 i 20A a sam dworzec osoobowy PKP to tez jak z horroru już nie wspominając o dworcu towarowym PKP. Ciupaga lub młotek są obowiazkowe.

  2. Zgaduję, że ciupaga to ochrona przed psami. Niestety na wioskach wielu właścicieli wciąż ma gdzieś to, że zwierzęta trzeba trzymać pod zamknięciem. Gratulacje, panie Danielu!

  3. Na całym GSS najniebezpieczniejszy odcinek to jest w Prudniku od centrum miasta do dworca PKP (z którego i tak turysta nie ma gdzie pojechać). Nigdzie indziej od Świeradowa do nas nie jest tak strasznie (jak w horrorze) jak przejście od centrum miasta do dworca PKP czy to Nyską czy Mieszka I i wcale nie chodzi o psy czy koty. Więc GSS powinien kończyć się (zaczynać) przy dworcu PKS a nie dworcu PKP – choćby ze względów wizerunkowych aby turysta nie musiał widzieć najbardziej nieciekawych miejsc i ludzi w Prudniku.

    • Edzio, wysiądź kiedyś ze swojego drogiego samochodu i zobacz z czego korzystają normalni ludzie. W weekendy NIE MA komunikacji autobusowej w Prudniku. Wymiera, trup, death. Jedyna możliwość wyjechania z miasta to kolej i to też bez szału. Dlatego szlak kończy się na stacji kolejowej. A z psami to prawda, szary człowiek ma kłopot, żeby przejść przez niejedną wioskę, bo psy spuszczone z gospodarstwa. Zejdź na ziemię człowieku!

      • A kiedy ostatni raz byłeś na dworcu PKP w Prudniku ? Rudera taka że próżno szukać takiej samej lub gorszej w całej EU. A widziałeś obecny rozkład jazdy – gdzie można dojechać i jak często jedzie jakiś pociąg ? Na piechotę by prędzej zaszedł do Nysy a nawet do Opola niż doczekał się pociągu w weekend. A kiedy ostatni raz jechałeś z Prudnika czymś po szynach ? Ja dwa razy próbowałem się dostać do Nysy po kartę NFZ i raz zaległ w szczerym polu pod Niwnicą i przez ugory kilka kim trzeba było dojść do pierwszej wioski gdzie podstawiono komunikacje zastępczą a drugi raz zaległ w szczerym polu za Nowym Lasem i to samo. A jak jedzie to 30 km/h bo szyny krzywe i rzuca wagonem na wszystkie strony jakby był sztorm na morzu.

    • Tak, tak Edziu, przez bogate centra handlowe przeprowadź szlak, żeby turyści zobaczyli bogatszą część miasta i sąsiedniej Lubrzy. 🙂 🙂 🙂

      • Szlak turystyczny poprowadzić przez ulice z beztynkowcami, ruderami czy ruinami, gdzie większa połowa sklepów na szyld „wynajmę” oraz gdzie najwięcej meneli – proponuje z centrum Piastowską, Pocztową, Jagielońską, Sobieskiego, przez Młyńską (z przystankiem koło dębu) do Stonki i Al. Miłą, Morcinka, Kochanowskiego, Chrobrego, Nyską do stacji towarowej PKP i do dworca PKP . Sama kwintesencja Prudnika – szlak psycho-grozy

Skomentuj Edek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here