Ta sytuacja zaskoczyła kierowcę na przejeździe kolejowym [WIDEO]

4

Podczas majówki pan Krzysztof kamerą samochodową sfilmował zaskakującą sytuację na przejeździe kolejowym w Głogówku.

Na filmie widać kierowcę dojeżdżającego z prędkością ok. 40-45 km/h do przejazdu kolejowego – miejsca, gdzie droga krajowa nr 40 przecina Magistralę Podsudecką.

– Sygnalizator nie działa, wjeżdżacie na przejazd, zamyka się szlaban po przeciwnej stronie, potem zamyka się szlaban za wami i jesteście uwięzienie na przejeździe kolejowym – komentuje w filmie kierowca.

Faktycznie kierowca, nie niepokojony drogową sygnalizacją świetlną, zaczyna wjeżdżać w szeroką strefę torowiska między szlabanami. W ułamku sekundy zauważa jednak, że szlaban po drugiej stronie torów zaczyna się zamykać, co jest dla niego sygnałem do hamowania i szybkiego wycofania się spod pierwszego szlabanu. Prawdopodobnie żaden kierowca nie jechał za nim, stąd manewr cofania nie zakończył się co najmniej stłuczką.

W tym samym poście inny internauta odpowiada: – Jeśli urządzenia są obsługiwane „z miejsca”, tzn. osoba je obsługująca znajduje się do 60 metrów od przejazdu (a tutaj prawdopodobnie tak jest, widać budynek nastawni/dróżnika), to nie ma wymaganego, wcześniejszego ostrzegania sygnałami świetnymi jak to jest w przypadku przejazdów sterowanych „z odległości” – ostrzeganie min. 12 sekund przed rozpoczęciem zamykania. Widać ewidentnie: dróżnik rozpoczął zamykanie, przerwał aby kierujący zdążyli przejechać lub się zatrzymać, po czym kontynuował zamykanie. O ile dobrze kojarzę to ten przejazd jest w Głogówku, obsługuje go nastawniczy z miejsca i w dodatku jest to przejazd stacyjny, więc jest obsłużony przed podaniem sygnału zezwalającego na semaforze. To oznacza, że jeśli nie zostanie zamknięty to nie ma prawa znaleźć się na nim żaden pociąg.

– Światła chyba dla ozdoby są zamontowane – ripostował kierowca. – Nie znam prawa kolejowego, ale patrząc jako kierowca drogowy, to ewidentnie coś nie tak, pieszy też poszedł dalej?

Art. 28, pkt 3 Kodeksu o ruchu drogowym mówi, że: „Kierującemu pojazdem zabrania się objeżdżania opuszczonych zapór lub półzapór oraz wjeżdżania na przejazd, jeżeli opuszczanie ich zostało rozpoczęte lub podnoszenie nie zostało zakończone”. Kierowca zachował się więc prawidłowo, dochodząc do wniosku, że najszybciej opuści niebezpieczną strefę – widząc opadającą zaporę – wycofując się, a nie kontynuując przejazd przez torowisko, licząc że szlaban naprzeciwko nie zostanie opuszczony do końca, zanim ten nie opuści przejazd. Kierowca nie musi znać formy obsługi danego przejazdu kolejowego, a więc czy jest sterowany osobowo na miejscu, czy automatycznie.

Film znajduje się poniżej:

4 KOMENTARZE

  1. Tą linie kolejową z Nysy do Kędzierzyna już dawno powinno się zlikwidować bo żadnego pożytku z niej nie ma dla Prudnika a tylko same kłopoty (rogatki działają jak chcą, kilka lat temu wagon widmo co kilkanaście razy przejechał sam przez dworzec kolejowy w Nysie zanim go kolejarze złapali, dworce kolejowe, perony i ich zadaszenia jak np: w Prudniku to rudery, szyny kolejowe z „dolinami i wzniesieniami” – też obraz nędzy i rozpaczy, tabor co się po nich porusza to dezele jakich mało – wagony bez hamulców i same się odczepiają od składu, lokomotywy to trupy takie że głowa boli, szynobusy co chwilę gdzieś zalegają w środku pola, służby ratownicze muszą ratować ludzi aby nie zamarzli jak w Głogówku bo szynobus zaległ w mrozy, lokomotywy nie dosyć że strasznie smrodzą to jeszcze tak ryczą ciągnąc przeładowane wagony a te zdezelowane wagony na tych zdezelowanych torach tak stukają że spać na Jesionkowej w nocy nie idzie [ryk zarżniętej lokomotywy co ledwo zipie i stukot kół wagonów]). Po co komu taka kolej ? Rozebrać tory i na pozostałym nasypie zrobić ścieżkę rowerową – byłby fajna trasa rowerowa czy dla rolkarzy do Głogówka, Racławic, Szybowic, Nowego Świętowa a nawet do Nysy. I te tory do Krapkowic też powinno się rozebrać i zrobić tam trasę dla rowerów i rolkarzy do Białej, Mosznej wśród bursztynowego świerzopu i gryki jak śnieg biała. A tak linia do Krapkowic to lina widmo a przejazd przez tory w Lubrzy taki że trzeba zwalniać do 20 km/h aby samochodu nie uszkodzić.

  2. Co ten nastawniczy, czy jak mu tam, miał w głowie, jak to robił? Zabawę sobie urządzał? Chciał nastraszyć kierowcę? W mediach od lat magluje się kierowcom, że przejazdy kolejowe to nie byle co, a tu takie rzeczy.

Skomentuj Przyjaciele Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here