Na dzisiejszą (30 listopada) sesję Rady Miejskiej przygotowano projekt uchwały w sprawie ustanowienia pomnika przyrody – jesiona wyniosłego rosnącego ustronnie na łąkach w pobliżu alejki ul. Mieszka I w Prudniku.
Pomysłodawca objęcia ochroną prawną drzewa, biolog Karol Koziarowski, zaproponował dla drzewa nazwę – Harry, od imienia niemieckiego pisarza pochodzącego z ziemi prudnickiej i związanego z Białą oraz Prudnikiem, Harry’ego Thürka. Spod pióra pisarza wyszła między innymi powieść „Lato umarłych snów” (oryg. „Sommer der toten Träume”), poświęcona losom grupy przyjaciół w Prudniku w lecie 1945 r. Jesion rośnie w pobliżu miejsc, gdzie rozgrywała się fabuła książki, m.in. „garbatego mostu”. Książka prezentowała niemiecki punkt widzenia na wydarzenia na Śląsku ostatniego roku wojny.
Powieść doczekała się kilku wydań niemieckich oraz dwóch polskich staraniem Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Starostwa Powiatowego w Prudniku. Tłumaczem był prudnicki germanista Marcin Domino, propagator postaci pisarza, a obecnie radny Rady Miejskiej (nie był obecny na sesji). Przyjacielem zmarłego w 2005 r. Thürka był również Jan Dolny, przyjaciel Prudnika, posiadacz odznaki Zasłużonego dla Miasta i Gminy Prudnik.
– Uważam, że taka postać jak Harry Thürk zasługuje w Prudniku na upamiętnienie – komentuje Marcin Domino. – W takiej czy innej formie. Dobrym pomysłem byłoby na przykład utworzenie szlaku turystycznego śladami „Lata umarłych snów”. Zainteresowanie polskim przekładem powieści było i nadal jest duże. Choćby dlatego warto byłoby się nad tym zastanowić. Najlepiej apolitycznie.
Podczas sesji radny Jacek Urbański złożył wniosek o wycofanie projektu uchwały „ze względu na dopracowanie i wypracowanie nazwy tego drzewa. Tak komisja zawnioskowała. Chcielibyśmy przedyskutować nazwę i jako rada oraz radni podjęli decyzję i przygotowali nazwę tego drzewa”. Projekt uchwały zawierał szerokie uzasadnienie z opisem postaci pisarza.
– Nie mam nic przeciwko powieści pana Harry’ego Thürka, przeciwko temu, że tak sympatycznie odniósł się do Prudnika i mieszkańców Prudnika, że łączyła go więź, ale w moim odczuciu powinna to być osoba, która w tym mieście długo żyła, dużo zrobiła i poświęciła swoje życie dla naszego społeczeństwa – to jedyny głos na sesji z komentarzem radnej Zofii Zeprzałki-Krzemień, która zaproponowała – jako przykład upamiętnienie jednego z członków rodziny Nabzdyków.
– Na pewno każdy spośród radnych zna osobę, która zasługuje to, by ją uwiecznić, choćby w postaci takiego drzewa – argumentowała radna.
Głosami 16 radnych i 5 wstrzymującymi się, uchwała została wycofana z obrad sesji.
Choć głosy radnych co do debaty nad imionami drzew pomnikowych można uznać za słuszne, to pomijają jeden ważny argument – społecznej roli wnioskodawcy. Ustanowienie pomnika przyrody wiąże się z oddolną inicjatywą, wysiłkiem intelektualnym, wiedzą i przede wszystkim konsekwencją osoby, dlatego to jej daje się nieformalny przywilej zaproponowania nazwy. Karol Koziarowski był pierwszą osobą, która po ponad pół wieku (!) przerwy w gminie Prudnik, zaczęła czynić starania w celu objęcia ochroną prawną – jako pomniki przyrody – najcenniejszych drzew. Nikogo wcześniej to nie interesowało.
Obecnie na terenie Prudnika rosną drzewa pomnikowe poświęcone: Grzegorzowi Kaliciakowi, Kazimierzowi Pałce, Karolowi Koziarowskiemu, Samuelowi Fränklowi, Janowi Trojniakowi, Franciszkowi Gołębiowskiemu i Wandzie Jastrzębskiej – Jurczak. W żadnym z powyższych przypadków Rada Miejska nie sprzeciwiła się woli wnioskodawców imion, ani nie wycofywała uchwały w celu podjęcia debaty na ten temat.
Ponadto na terenie Prudnika posadzono młode drzewa poświęcone Janowi Pawłowi II oraz Stefanowi kard. Wyszyńskiemu, a w parku rośnie dąb posadzony z okazji 600-lecia Prudnika i 1000-lecia Państwa Polskiego oraz sadzonka posadzona w miejscu wyciętego Dębu Pokoju, nazwanego w ten sposób przez przedwojennych, niemieckich mieszkańców Prudnika.
Rada Miejska nie ma obowiązku nadawania imion drzewom, to efekt uzupełniający dla uchwał – już obowiązkowych – o ustanowieniu pomników przyrody na terenie gminy.
UZASADNIENIE DO PROJEKTU UCHWAŁY:
Brawo Zofia Zeprzałka.❤️ Podobnie jak Pani uważamy, że jedyne pomniki prudnickich Niemców powinny być tylko na cmentarzu.
Pani Zofia Zeprzałka, nie czuje tego, że tu kiedyś w Prudniku przed wojną mieszkali i kochali to miejsce Niemcy i Ślązacy. Pan Thurke kochał Prudnik. Historia Prudnika to nie tylko dzieje po 1945, te są akurat najkrótsze . Harry napisał prawdziwe wspomnienia z tego miasta.
Niemcy i co gorsza Ślązacy nie powinni mieć żadnych praw do czegokolwiek za sprawą udziału w ll wojnie światowej, wspieraniu hitlerowców i nazistów. Nie ważne czy byłeś poetą, doktorem lub ksiedzem. Stałeś po ich stronie. Koniec kropka.
Ktoś kto akceptuje takie idee świadomie podkopuje lokalny patriotyzm.
Takie drzewo pomnik o którym mowa USCHNIE na polskiej ziemi…
I co pani Zosiu? Schlebia Pani takim właśnie ludziom. Niech idzie na sesję rady powiatu w starostwie i powie to prosto w oczy radnym – Niemcom. Zamiast zgody, uprzedzenia i wypominanie dziadka z Wehrmachtu. Młode pokolenie śmieje się z Was!
Kolego. Pani Zosia nie zaklina rzeczywistości i jako jedyna miała odwagę (większe jaja jak chłopy tam siedzące z podkulonym ogonem) wyrazić swoje zdanie. Jest patriotą i wspólnie z prudnickimi nauczycielami historii przekazała swoim uczniom wiedzę, o ktorej nie chcemy zapomnieć, a którą tak wielu chciałoby wymazać z kart historii. O pojednaniu Kolego będziemy rozmawiać po zadośćuczynieniu wyrządzonych krzywd i strat (reparacje itp.). Więc póki co, proponował bym tym podszywanym braciom trochę więcej powsciągliwości, choć z ich charakterem może być to trudne dla nich samych nie wspominając już o ich,, przydupasach”