Prudnickie Centrum Medyczne straciło kontrakt na oddział ginekologiczno-położniczy. Szpitala bez porodówki nie pamiętają najstarsi mieszkańcy Prudnika. Likwidacja porodówki jest kolejnym elementem utraty przez stolicę naszego powiatu funkcji społeczno-gospodarczych.
Przez pół roku działalność oddziału była zawieszona. Po upływie tego okresu NFZ rozwiązał umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej.
– To wynika wprost z przepisów prawa – wyjaśnia dla „TP” prezes PCM Dariusz Brzeziński.
Powodem wstrzymania pracy oddziału był brak wystarczającej liczby lekarzy. Zdaniem powiatowej opozycji, o medyków zabiegano w taki sposób, by ich nie znaleźć, ponieważ oddział nie przynosił szpitalowi dochodów.
– Na siłę szukano argumentów, żeby tej porodówki nie prowadzić. Nie zauważyłem konkretnych działań ratunkowych, od początku było widać, w jakim to kierunku zmierza
– twierdzi radny Dariusz Kolbek.
Położnictwo w Głubczycach również borykało się z problemami kadrowymi, ale tam po zaledwie miesiącu sytuacja wróciła do normy, bo udało się pozyskać nowych lekarzy. O trzonie tamtejszej ginekologii wciąż stanowią medycy z naszego powiatu, ci sami, którzy przed kilkoma laty odeszli z Prudnickiego Centrum Medycznego.
– Zamknięcie porodówki, to porażka tego zarządu, tych, którzy rządzą powiatem prudnickim od kilku kadencji z panem starostą Roszkowskim na czele. To czarny dzień w historii – kontynuuje radny Kolbek. – Wszyscy powinniśmy myśleć o przyszłości, a przyszłością są dzieci. Brak tego oddziału nie wpłynie pozytywnie na komfort życia mieszkańców, zwłaszcza ludzi młodych.
Jak przyznaje prezes Brzeziński, spółka nie zamierza w najbliższym czasie czynić starań o przywrócenie możliwości odbywania porodów w Prudniku.
– W tej chwili skupiamy się na ginekologii. Jesteśmy w trakcie postępowania w sprawie zawarcia umowy z NFZ, jeśli nic się nie wydarzy w międzyczasie, to uruchomimy
ten oddział w połowie września.
Radny Dariusz Kolbek domaga się debaty publicznej na temat przyszłości prudnickiej lecznicy.
– Potrzeba większej kontroli nad działalnością naszego szpitala, społeczeństwo ma prawo wiedzieć, co się w nim wyczynia. Nie może być tak, że starosta na pytanie radnego odpowiada, iż my się mamy nie wtrącać w spółkę, że spółka się sama rządzi, że tam jest jakaś tajemnica etc. – kończy nasz rozmówca.