Uratowany wprost z ulicy Fafik krótko cieszył się życiem

0

Strażacy z Białej i Prudnika ruszyli na pomoc psu, który wpadł do studni w Miłowicach. Niestety historia nie zakończyła się happy endem.

(fot. Facebook/TP)

Historia, podwójnie ściska za serce, jeśli poznamy przeszłość zwierzaka. W grudniu ten sam pies błąkał się po ulicach Prudnika w rejonie Kina „Diana”. Celowo pozostawiony lub zagubiony przez właściciela znalazł się pod opieką osoby, która w Internecie opublikowała informację o jego znalezieniu. Mieszkańców Prudnika i okolicy ujął los młodego psa. Post umieszczony na stronie Facebooka Tygodnika Prudnickiego udostępniono blisko 150 razy. Ogłoszenie przyniosło pożądany skutek – pieska przygarnęła osoba, której los zwierząt nie jest obojętny. Zwierzak, z nowym imieniem Fafik, krótko cieszył się życiem.

(fot. KP PSP Prudnik)

W czwartek 25 stycznia około godz. 12.14 strażacy odebrali z Miłowic w gminie Biała telefoniczny sygnał. Dzwoniła kobieta, która poinformowała, że podczas spaceru pies, z którym była, wpadł do studni. Niezabezpieczona konstrukcja znajdowała się na terenie jednej z niezamieszkałych posesji z przedwojenną zabudową.

Natychmiast na miejsce zdarzenia skierowane zostały zastępy straży JRG Prudnik i OSP Biała.

– Strażacy podjęli działania, aby tego pieska wydobyć – informuje rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Prudniku mł. bryg. Piotr Sobek. – Niestety już w pierwszej fazie działań było widać, że pies nie dawał oznak życia. Prawdopodobnie przy spadaniu musiał o coś uderzyć. Nie było szans, żeby go uratować, mimo że strażacy robili wszystko, aby go szybko wydobyć.

(fot. KP PSP Prudnik)

Akcję utrudniał zły stan techniczny studni (odpadające, zmurszałe cegły), stara instalacja wodociągowa ograniczająca dostęp, głębokość, około 8-10 metrów oraz niska temperatura wody, 5-5 stopni Celsjusza (strażacy sprawdzili to kamerą termowizyjną).

W końcu ciało zwierzęcia udało się wyciągnąć. Właścicielka psa nie kryła emocji spowodowanych sytuacją.

– Kot, który był razem z nimi na spacerze, dosłownie krążył wokół nas i szukał tego psa – dodaje mł. bryg. Sobek. – Do tej chwili mam ciarki na plecach.

Strażacy wezwali na miejsce policję oraz właściciela posesji, któremu nakazano natychmiastowe zabezpieczenie studni.

– Cały czas zastanawialiśmy się, co by było, gdyby w porze letniej nie daj Boże wpadło tam jakieś dziecko – komentuje Piotr Sobek.

(fot. KP PSP Prudnik)(fot. KP PSP Prudnik)

Rzecznik komendy poinformował nas, że w ślad za tym zdarzeniem, strażacy poczynią starania w celu pozyskania sprzętu, który w podobnych sytuacjach ułatwi akcję ratunkową.

Zgoła inaczej zakończyła się podobna historia w czeskich Albrechticach, którą opisywaliśmy w grudniu ubiegłego roku. Wtedy do szerokiej studni na łące wpadł koń. Na szczęście przy upadku zwierzę tylko lekko się poturbowało, a woda nie była zbyt głęboka. Szybka akcja strażaków, wypompowanie wody, ogrzanie zwierzęcia, podanie leków uspokajających oraz ściągnięcie specjalistycznego sprzętu, pozwoliły na bezpieczne wydobycie konia ze studni.


Przeczytaj również: Czeskim strażakom udało się uratować konia, który wpadł do studni


Materiał objęty jest prawem autorskim i podlega ochronie na mocy „Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych” z dnia 4 lutego 1994 r. (tekst ujednolicony: Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631). Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody autora i wydawcy jest zabronione. NIE ZŻYNAMY!

(fot. KP PSP Prudnik)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here