Decyzją wojewody szpital w Prudniku odmraża swoje oddziały. Ma to związek z malejącą liczbą pacjentów hospitalizowanych z powodu zakażenia SARS-CoV-2.
Formalnie dzisiaj (3.03) przestajemy prowadzić oddział covidowy. Zostawiamy tylko trzy tzw. łóżka do rozpoznania, w warunkach izolacyjnych – mówi „TP” Witold Rygorowicz, prezes Prudnickiego Centrum Medycznego.
Podczas piątej fali koronawirusa placówka dysponowała 45 łóżkami covidowymi. Maksymalne obłożenie wynosiło ok. 70 proc.
– Bywało, że mieliśmy raptem 6 pacjentów na tym oddziale – wylicza prezes Rygorowicz.
Pusty oddział generował straty. Płatność za samą gotowość była niewielka.
– Nie dość, że kadrę trzeba utrzymać, to jeszcze nie ma możliwości realizowania normalnie procedur medycznych, na które posiadamy ryczałt – zżymał się na jednej z sesji RP starosta Radosław Roszkowski.
O ile interna w ostatnich miesiącach pracowała na pełnych obrotach, o tyle działalność chirurgii musiała zostać ograniczona. Teraz każdy wraca na swoje miejsce. Oddział wewnętrzny ma w chwili obecnej komplet pacjentów. Przyjęcia będą wznowione w najbliższy poniedziałek. Szefostwo spółki nie kryje satysfakcji z rosnącego zainteresowania tutejszym szpitalem.
– Pacjenci świadomie, z własnej woli oczekują na przyjęcie planowe – podkreśla prezes Rygorowicz.
Prudnickie Centrum Medyczne liczy się również z tym, że z usług lecznicy korzystać będą uchodźcy wojenni z Ukrainy. Takich osób (w większości kobiety z dziećmi) z każdym dniem przybywa w naszym powiecie.
– Sama zmiana klimatu, czy stan po wędrówce kilkunastokilometrowej może sprawić, że będą potrzebować pomocy. Personel szpitala został poinformowany, że zgodnie z przepisami uchodźcy z Ukrainy mają zapewniony dostęp do opieki medycznej na zasadach ogólnych – zaznacza prezes PCM.