Emmanuel von Oppersdorff, potomek ostatnich właścicieli głogóweckiego majoratu, chce odzyskać zamek w mieście.
Sytuacja jest zaskakująca dla lokalnych władz, które były w kontakcie z Oppersdorffem i ten dotąd nie zgłaszał chęci odzyskania przez ród ich dawnej własności. Emmanuel od Oppersdorff był między innymi uczestnikiem zjazdu rodu w Głogówku w 2017 r.
Potomek roku wystąpił do Ministerstwa Rozwoju i Technologii z wnioskiem o stwierdzenie nieważności powojennej decyzji o przejęciu na własność przez państwo polskie zamku w Głogówku. Konsekwencją wniosku było zwrócenie się ministerstwa do gminy o przesłanie dokumentów dotyczących sprawy.
Od czasów powojennych największy na ziemi prudnickiej zamek niszczał, mimo przeprowadzenia kilku remontów (m.in. zawaliła się jedna z wież od strony parku). Najdłużej użytkowane było skrzydło zamku dolnego, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu odbywały się wydarzenia kulturalne i mieściło się muzeum. Od 2013 r., kiedy to gmina przejęła nieruchomość od poprzedniego właściciela, przeprowadzono prace remontowe ze środków samorządów gminnego i wojewódzkiego oraz państwa, o łącznej wartości blisko 8 mln zł. To kropla w morzu potrzeb, jednak dzięki nim udał się zabezpieczyć części budowli oraz poprawić estetykę elewacji zamku dolnego od strony ul. Zamkowej.
– Obecnym właścicielem zabytkowego obiektu jest Gmina Głogówek i tak powinno pozostać. Będziemy się przyglądać rozwojowi sytuacji i zdecydowanie reagować – komentował w ubiegłym tygodniu burmistrz Piotr Bujak. – Te działania stawiają pod znakiem zapytania dalsze prace i składanie wniosków o dofinansowanie ich, skoro teoretycznie jest możliwa zmiana właściciela – zastrzega samorządowiec.
Czy roszczenia Szwajcara ograniczą się tylko do zamku? Do końca czasów niemieckich Oppersdorffowie byli w okolicach Głogówka właścicielami rozległych obszarów ziemskich oraz nieruchomości – folwarków, zakładów, budynków gospodarczych i mieszkalnych, gdzie żyli pracownicy majątków. Celem ewentualnego wszczęcia procedury odzyskania rodzinnych posiadłości, w tym zamku, mogłaby być nie tyle sama chęć przejęcia nieruchomości, co próba uzyskania odszkodowania za utracone mienie.
Jeszcze w latach 90. XX w. z propozycją odzyskania majątku z zamkiem w niedalekiej Łące Prudnickiej zwrócił się potomek rodu Sedlnitzky von Choltitz. Niechęć ze strony polskiej sprawiła, że zamek pozostał w „polskich rękach” i został sprzedany, krajowym, prywatnym właścicielom. Nie przysłużyło się to zabytkowi, który obecnie staje się ruiną. Jak potoczyłyby się losy zamku w rękach Choltitza, nie sposób dziś odpowiedzieć.
Jasne że oddać zamek. Tylko niech go wyremontuje. I zwróci pieniądze gminie za remonty, utrzymanie i opodatkowanie przez te lata. Dogadać się i oddać.
On tego zamku nie potrzebuje , bo po co ma brac na barki kosztowny remont, czas- pokaze ze chce odszkodowanie , puki co nie dal na rezydencje 1€ !!
Przy okazji tematu zamku w Glogowku, „jak sie ma” na dzien dzisiejszy deklaracja Starostwa w Prudniku odnosnie wywlaszczenia wlasciciela zamku w Lace Prudnickiej( 6 miesiecy temu)!?