Był w drodze na zakupy, gdy zauważył akcję ratunkową straży pożarnej i LPR. Mimo czasu wolnego od służby – nie zawahał się, by ruszyć z pomocą.
We wtorek na terenie byłych koszar w Prudniku doszło do wypadku przy pracy. Podczas robót budowlanych element fundamentu przygniótł nogę 34-letniemu mężczyźnie. Na miejsce zdarzenia zadysponowało śmigłowiec. Do działań bezzwłocznie postanowił włączyć się przechodzący w pobliżu Paweł Hoinka – ratownik Prudnickiego Centrum Medycznego.
– Dzięki jego opanowaniu, szybkiej decyzji i doskonałej współpracy z załogą LPR i straży pożarnej, akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem – relacjonuje szpital.
Życiu poszkodowanego nie zagraża niebezpieczeństwo. Sprawę wypadku bada policja i inspekcja pracy.
Paweł Hoinka nie szuka rozgłosu. Najważniejsze, że akcja miała swój szczęśliwy finał i z tego czerpie największą satysfakcję. Pracodawca prudniczanina przedstawił historię z jego udziałem w dowód na to, że ratownik medyczny to zawód, ale przede wszystkim powołanie. Zawód szczególny, wymagający dobrej kondycji fizycznej, dużej odporności psychicznej, gotowości do działania, pokonania własnych ograniczeń i uprzedzeń. Ratownik medyczny, ratując życie innym, często naraża własne. Często też staje się celem agresywnie zachowujących się pacjentów, a także osób trzecich. Szanujmy medyków, bo nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy potrzebować ich pomocy!
Człowiek o wielkim sercu
Tacy ludzie rodzą się i żyją z tym czymś, nic dodać nic ująć. Brawo – oczekuję doniesienia prasowego o nagrodzeniu tego Pana ratownika.