D*p?! – dopytywał zdziwiony radny Dariusz Kolbek. – Tak – potwierdził z pełną powagą radny Mirosław Czupkiewcz, dodając po krótkiej ciszy: Nie d*p, tylko dóbr. – Aha. No dobrze. Bo już się zastanawiałem, cóż nam ten zarząd jeszcze wymyślił.
Zabawna wymiana zdań miała miejsce podczas ostatniej sesji RP i była pokłosiem wypowiedzi starosty. Radosław Roszkowski poinformował radę, iż Zarząd Powiatu wystąpił z wnioskiem o usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych.
– Wobec kogo? – dociekał radny Józef Meleszko.
– Na tym etapie nie mam upoważnienia zarządu, żeby temat rozwijać publicznie. Nie chciałbym tego eskalować – uciął Roszkowski.
– Pan starosta uchylił się od odpowiedzi. Trochę się dziwię, bo jest to decyzja zarządu. A więc ja odpowiem: to moja osoba została wezwana do usunięcia naruszenia dóbr – zdradził radny Czupkiewicz.
Wówczas radnemu Kolbkowi przyszły do głowy wspomniane na wstępie d**y.
W tajemniczej sprawie chodzi o wpis internetowy.
– To już kolejna w ostatnich latach sromotna porażka Zarządu Powiatu i samego starosty. Sądy stwierdzając bezprawność zwolnienia pracownika, zasadzają na jego rzecz duże odszkodowania. W sumie zebrało się już tego ok. 60 tysięcy. A koszty zwolnienia takiego pracownika ze świadczenia pracy, to kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czy nasz powiat na to stać? – oto fragment komentarza.
Zarząd Powiatu mógł rozsierdzić fakt, że radny śmiał wytknąć jego członkom przegrane procesy w sądach pracy. W najświeższej sprawie z b. kierownik Krystyną Wilisowską formalnie stroną postępowania było Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, ale prawdą jest też, że to decyzją Zarządu Powiatu Prudnickiego doszło do – zdaniem sądu – bezprawnego usunięcia Krystyny Wilisowskiej ze stanowiska.
Obciążyć cały zarząd za głupotę się płaci
Ze zdjęcia wynika. że Rada Powiatu ma w d***e dystans społeczny i maseczki.