W Prudniku zrodził się pomysł utworzenia drużyny… rugby
To byłoby coś na skalę województwa. Na boisku każdy: duży, mały, gruby chudy, znajdzie swoje miejsce – mówi „TP” inicjator przedsięwzięcia Czesław Stefański. – Dla facetów, którzy chcą się poruszać, a nie potrzebują przy tym mieć umiejętności technicznych na przykład piłkarza, to świetna zabawa.
Zajęcia w grodzie Woka miałby prowadzić Mateusz Latawski, założyciel Fort Nysa Rugby Football Club, gdzie od sierpnia obywają się treningi footballu australijskiego. Na wiosnę klub ma wystartować z sekcją rugby. Tamtejsi sportowcy pomagają grupie entuzjastów z Prudnika założyć własny zespół.
– Na początek potrzebujemy minimum siedmiu zawodników – kontynuuje nasz rozmówca. – Namówiłem już kilku kolegów z Prudnika i Głuchołaz, myślę, że na pierwszy trening przyszłoby co najmniej 10 osób. Jestem już także po słowie z dyrektor Agencji Sportu i Rekreacji w sprawie użyczenia boiska. W przyszłości chcemy mieć klub, herb i wystartować w lidze. Warto mieć marzenia.
Projekt trenera Latawskiego zakłada też wprowadzenie do miejscowych szkół programu rugby tag (bezkontaktowa odmiana tej dyscypliny) z Ministerstwa Sportu i PZRugby.
– Każda tego typu inicjatywa jest mile widziana w Prudniku – przyznaje wiceburmistrz Jarosław Szóstka, który ma na koncie współpracę… z kadrą Polski w rugby.
– Byłem na zgrupowaniu reprezentacji narodowej w Rawie Mazowieckiej oraz meczu Polska – Ukraina w Lublinie i wiązało się to z obowiązkami zawodowymi – wspomina dla naszej gazety. – Moja firma wtedy mocno weszła w rynek sportowy i szukała ambasadorów marki wśród sportowców i drużyn narodowych. Nie dysponowałem dużym budżetem, ale mimo tego udało się nawiązać współpracę m.in.: z Marcinem Gortatem i reprezentacją koszykarską, Karolem Bieleckim, Kamilem Syprzakiem i Sławomirem Szmalem z kadry szczypiornistów, ale pierwsza duża współpraca dotyczyła właśnie kadry rugbistów. Podziwiam zawodników rugby za odwagę, bo jest to sport bardzo kontaktowy, a jednocześnie, pomimo wrażenia, że polega tylko i wyłącznie na brutalnej sile, mocno taktyczny i wymagający „pracy głową”. Nie uważam się jednak za zapaleńca tej dyscypliny. Widziałem tylko raptem parę meczów w telewizji i jeden na żywo.
Samorządowiec uważa, że rozruszanie zespołu, w dyscyplinie, która na ziemi prudnickiej nie istniała będzie wymagało sporo czasu i cierpliwości.
– Już samo zebranie odpowiedniej liczby osób do trenowania i utrzymania zainteresowania graniem może być wyzwaniem. Od momentu, w którym drużyna rozpocznie nieformalne treningi do występów w zorganizowanej lidze i przy tym zebranie kibiców, którzy będą chcieli oglądać rugby, daleka droga, której przejście może wymagać lat pracy – dodaje, trzymając kciuki za powodzenie pomysłu.
Wzorce warto czerpać również z Jesenika, gdzie coraz prężniej działają tamtejsze Niedźwiedzie (trenerem jest Nowozelandczyk).
Zainteresowani rozpoczęciem treningów w Prudniku proszeni są o kontakt telefoniczny pod numerem: 603 444 057.
Powodzenia! Twardy sport.