Pandemia koronawirusa sprawiła, że firmy lawinowo wycofują się ze sponsorowania sportu. Partnerów finansowych traci również pierwszoligowa Pogoń.
– Rozmawiamy z zawodnikami na temat redukcji kontraktów. W obecnej sytuacji nie jesteśmy w stanie wywiązać się ze wszystkich zobowiązań – nie ukrywa prezes Pogoni Dariusz Lis.
Chociaż rozgrywki zostały przerwane na finiszu rundy zasadniczej, a udział naszego zespołu w fazie play-off stał pod znakiem zapytania, to klub ma do wypłacenia koszykarzom jeszcze po kilka pensji. Zawarte przed sezonem umowy określają bowiem indywidualne warunki co do wysokości wynagrodzenia i liczby miesięcznych rat, przykładowo: 8, 10, czy 12.
– Przekazano nam tymczasem, że jedyne, na co możemy liczyć, to pół wypłaty za marzec. I tyle. Zostaliśmy praktycznie z dnia na dzień z „ręką w nocniku”. A przecież my też mamy kredyty, różnego rodzaju zobowiązania i musimy za coś żyć. Myśmy swoją pracę wykonali. Wystarczy, że przedwczesne zakończenie sezonu pozbawiło nas szans na premie, jakie mieliśmy zagwarantowane za awans do play-offów – słyszymy w drużynie. – To, że się sponsorzy wycofają przez tę całą sytuację związaną z koronawirusem, było do przewidzenia, ale klub został przede wszystkim źle potraktowany przez miasto.
W kuluarach mówi się, że działacze Pogoni zostali zmuszeni do aneksowania umowy o udzielenie dotacji na realizację zadań publicznych z zakresu rozwoju sportu (w styczniu klubowi przyznano 460 tys. zł na cały rok).
– Z tego, co nam wiadomo, środki z gminy mamy zapewnione w tym samym wymiarze, natomiast wydłużeniu ulegnie okres wypłat poszczególnych transz – twierdzi prezes Lis.
Jak ustalił „TP”, nie jest to jednak wcale oczywiste.
– Obecny aneks ustala wysokość transzy, która ma wpłynąć na konto klubu w kwietniu (podobny aneks podpisała piłkarska Pogoń – przyp. red.). Uczciwie poinformowaliśmy zarząd klubu, że ciężko nam obecnie mówić o pozostałych transzach, gdyż pełne rozeznanie sytuacji finansowej gminy będziemy mieli w drugiej połowie czerwca. Wtedy zobaczymy, ile środków wpłynie na konto gminy z tytułu podatków lokalnych – wyjaśnia wiceburmistrz Prudnika Jarosław Szóstka. – Zwrotów już przelanych środków nie przewidujemy. Natomiast będziemy wdrażać oszczędności tak, abyśmy mogli realizować działania niezbędne do zatrzymania pandemii Covid-19, czyli m.in.: zakupy maseczek dla mieszkańców, czy dezynfekcje miasta – podkreślał już wcześniej.
Pogoniści nie kryją rozgoryczenia decyzją prudnickiego magistratu.
– To tak, jakby pan burmistrz i wszyscy pracownicy urzędu nagle, przez trzy miesiące pracowali za darmo, mimo ważnej umowy – kontynuują przedstawiciele drużyny. – Tutaj chodzi o pensje za przepracowany sezon. Występami w 1. lidze promowaliśmy miasto. I co mamy w zamian? Jakieś grosze.
Konto Pogoni świeci pustkami, ponieważ swoje wsparcie wycofali także prywatni przedsiębiorcy. W obliczu walki ze skutkami chińskiej zarazy marketing zszedł na dalszy plan. Dziś liczy się przede wszystkim ratowanie miejsc pracy.
– Być może jeszcze w tym tygodniu uda nam się porozmawiać z jednym z naszych dużych sponsorów. Nie zmienia to jednak faktu, że środków nie będzie na tyle, żeby móc wypłacić zawodnikom sto procent kwot. Dlatego z każdym z osobna renegocjonujemy kontrakt, licząc na wyrozumiałość. Obecna sytuacja nie jest komfortowa dla żadnej ze stron, ale nie sposób szukać winnych – dodaje prezes Pogoni.
W większości klubów zaplecza ekstraklasy zawodnicy otrzymali pensje za marzec. Na resztę należności podpisywane są ugody, jedni mają dostać 40-50 proc. tego, co zostało, drudzy 80 proc., a jeszcze inni prawie całość. Ale są też kluby, gdzie kontrakty rozwiązano w połowie marca (po zawieszeniu rozgrywek) i tym samym pozornie pozbyto się problemu.
Czy to koniec przygody biało-niebieskich w 1. lidze? Wiele zależeć będzie od zastrzyku gotówki z gminnej „skarbonki”. O wysokie dotacje może być niezmiernie trudno, a bez nich zbudowanie budżetu nawet na 2. ligę będzie nie lada wyzwaniem.
– Nie chciałbym przesądzać tego w tym momencie. Na pewno przed podjęciem jakichkolwiek działań na przyszły rok zbierzemy radę sportu i przedstawimy nasze koncepcje – zapowiada wiceburmistrz Jarosław Szóstka.
Cięcia występują również w Opolu. Władze miasta podjęły decyzję o zmniejszeniu dotacji dla wszystkich klubów sportowych na 2020 rok o jedną trzecią ich wysokości. Koszykarski AZS miał otrzymać pierwotnie pół miliona złotych.