O dramacie w lokalnej służbie zdrowia nie trzeba nikogo przekonywać. Jednym z bardziej jaskrawych przykładów jest brak lekarzy na oddziałach położniczo-ginekologicznych, a w przypadku Prudnika likwidacja „porodówki”. Dlaczego w kampanii wyborczej nie wykorzystuje się tego tematu?
Lepiej późno niż wcale, można byłoby powiedzieć w przypadku polityków, którzy w ramach prowadzonej kampanii wyborczej postanowili zwrócić uwagę na problemy szpitali w Prudniku, Głubczycach, czy Kluczborku.
Marcelina Zawisza z listy Lewicy w swoim spocie wyborczym mówi o zamykanych lub zawieszanych oddziałach ginekologiczno-położniczych w kilku szpitalach na Opolszczyźnie, w tym w Prudniku. Fragment nagrania powstał przed okazałym gmachem prudnickiej lecznicy.
Lewica – na zdrowie! #ListaNr3 #ZawiszaDoSejmu
Kolejki do lekarzy, zamykanie oddziałów, brak leków w aptekach – to skutki rządów PiS i PO w ochronie zdrowia. Opolszczyzna doświadcza tego na własnej skórze. W Prudniku i Kluczborku zamknięte porodówki. W Głubczycach zamknięta padiatria. Już niedługo ten sam los czeka oddział psychiatryczny, laboratorium diagnostyczne oraz nocną i świąteczną opiekę medycznej w Grodkowie. Brak lekarzy specjalistów. Niewykupione drogie recepty. Nasi bliscy pozbawieni opieki medycznej. Pora z tym skończyć! Pora przestać udawać, że problemu nie ma! Wydajemy na ochronę zdrowia zdrowia prawie najmniej w Europie. Dlatego zaczniemy od zwiększenia finansowania ochrony zdrowia. Wszystkie leki na receptę będą dostępne za maksymalnie 5 zł. Na lekarza specjalistę nie będziemy czekać dłużej niż miesiąc. Nasze zdrowie, zdrowie naszych rodziców, dzieci i wnuków musi być priorytetem! Dla mnie już jest! Możecie na mnie polegać!#Opolszczyzna #Lewica #ZawiszaDoSejmu #Zawisza2019 #MożecieNaMniePolegać #PolegaćJakNaZawiszy—————————————————Odbiorca: Fundusz Wyborczy SLDNr konta: 32 1020 1026 3174 2000 0000 0601Tytuł: Darowizna na kandydatkę: Marcelina Zawisza, okręg nr 21, Opole
Opublikowany przez Marcelina Zawisza Piątek, 27 września 2019
Samorządy pozostawione są z tym problemami same sobie, bo państwowe finansowanie z NFZ jest na takim poziomie, by utrzymanie oddziałów z mniejszą liczbą porodów było wysoce nieopłacalne. Do tego dochodzi kurcząca się kadra lekarzy, którzy od uciążliwych dyżurów szpitalnych wolą prywatne praktyki lub pracę w przychodniach albo lecznicach w większych ośrodkach miejskich. Problem niewątpliwie jest i już nie chodzi o samo istnienie oddziałów ginekologiczno-położniczych, co reaktywację porodówki w Prudniku. Społeczne przekonanie o tym jest o tyle uzasadnione, że porodówki nadal funkcjonującą w mniejszych od Prudnika ośrodkach miejskich, takich jak: Głubczyce, Krapkowice, Olesno, Namysłów, czy Strzelce Opolskie. Jak widać lista jest długa i na tę chwilę nie tłumaczy jej depopulacja, która magluje większość małych i średnich miast na Śląsku w tym samym stopniu.
Choć więc efektywność polityczna – przy obecnych sondażach – wspomnianej kandydatki Lewicy jest niewielka, to i tak zwraca uwagę na problem, który na przykład dla kandydującej z listy Prawa i Sprawiedliwości Violetty Porowskiej jest sprawą zamkniętą. O dziwo przedstawicielka partii, której hasłami są zrównoważony rozwój regionów, czy polityka prorodzinna, uważa, że likwidacja przez powiatowe samorządy porodówek z małą – jej zdaniem – liczbą porodów, to racjonalne decyzje, a w mobilnym środowisku rodzące ciężarne same sobie dojadą do wybranego szpitala. Przeczytać i usłyszeć o tym można w materiale Radia Opole. Na opinii Porowskiej wielokrotnie wspierał się starosta prudnicki Radosław Roszkowski (PO), uzasadniając decyzję o zawieszeniu a następnie likwidacji porodówki w mieście powiatowym. Bo skoro nawet przedstawicielka partii rządzącej, a jednocześnie wicewojewoda tak uważa…
Jeśli więc słowa Porowskiej są prorocze, a w wyniku demograficznej katastrofy województwo opolskie zamieni się w geriatryczny skansen do rozparcelowania między duże, sąsiednie województwa, to wygrają te szpitale z porodówkami, które przetrzymają inne, konkurencyjne, w sąsiednich powiatach. Wciąż nie jest za późno, by Prudnik włączył się do tej wojny, tylko że jeśli nawet podczas kampanii wyborczej kandydujący politycy boją się mówić, że Prudnik bez porodówki to stan nienormalny, to kiedy będzie lepsza okazja? Tymczasem politycy, którzy przekonują o trafności decyzji o likwidacji porodówki, nie mogą liczyć na poparcie mieszkańców miasta i okolic. Tu potrzebne są deklaracje i decyzje zmierzające do tego, by prudniczanki znów mogły rodzic na miejscu. Komentarze wyborców z Prudnika i okolic są w tym względzie jednoznaczne (TUTAJ). Racja stanu ziemi prudnickiej jest tutaj, na miejscu, a w nie w Opolu, czy sąsiednich powiatach.
Pieniądze na nową karetkę, finansowanie asfaltu na drogach i ulicach, dokładanie do klubów sportowych, czy organizacja widowiskowych imprez plenerowych, nie są w stanie przyćmić i zastąpić tematu, który dla Prudnika jest w tej chwili najważniejszy, bo dotyczy naszej przyszłości. Naszych dzieci.