Prokuratura Rejonowa w Prudniku nie będzie prowadzić śledztwa w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków (art. 231 Kodeksu karnego) w związku z niesprawnym hydrantem, który miał nie zadziałać w trakcie pożaru tartaku i domu mieszkalnego w Szybowicach.
Doniesienie złożyła posłanka Prawa i Sprawiedliwości Katarzyna Czochara, sugerując niedopełnienie obowiązków po stronie Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Prudniku, którego prezesem jest Paweł Kawecki. Ten z kolei nie miał sobie nic do zarzucenia.
Prudniccy prokuratorzy sprawdzali m.in., czy stan hydrantów mógł w sposób znaczący wpłynąć na ciśnienie w sieci i tym samym przebieg akcji służb ratunkowych.
– Wydano postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa z uwagi na brak ustawowych znamion czynu zabronionego – powiedział dla Radia Opole Paweł Pasieka, zastępca Prokuratora Rejonowego w Prudniku. – Poczyniono ustalenia, iż nie doszło do żadnych nieprawidłowości z utrzymaniem prawidłowego działania sieci przeciwpożarowej. Ten hydrant, jak się okazało był urządzeniem sprawnym. Początkowo nie był użyty w akcji gaśniczej, gdyż strażacy mieli pewien problem z jego uruchomieniem. Natomiast następny zastęp straży pożarnej, który przybył później, użył odpowiednich narzędzi do uruchomienia tego hydrantu i korzystano z niego do końca akcji gaśniczej.
Ustalenia prokuratury stoją w sprzeczności z relacją strażaka zawodowego Michała Zahuty, który był w pierwszej grupie strażaków, chcących uruchomić urządzenie: – Hydrant nie chciał nam puścić. Był nas tam czterech, nie potrafiliśmy sobie z nim poradzić. Hydrant był tak zapieczony, że nie dało się go odkręcić – relacjonował podczas konferencji prasowej zorganizowanej kilka dni po tragicznym pożarze.
Straty powstałe w wyniki sierpniowej tragedii oszacowano na 2 mln zł. Przyczynę pożaru w odrębnym postępowaniu bada prokuratura.
Czytaj również: RADIO OPOLE