W Domu Handlowym na Placu Zamkowym w Prudniku trwają intensywne czynności śledczych. Oplombowany i zamknięty do odwołania został jeden ze sklepów, który prowadziło małżeństwo z Chin.
To prawdopodobnie ofiary wczorajszego pożaru samochodu pod Namysłowem (tożsamość zostanie stwierdzona na podstawie badań DNA zwęglonych zwłok).
Sprzedawcy DH są w szoku.
– To byli bardzo sympatyczni i pracowici ludzie – mówi dla „TP” jedna z kobiet. – Prowadzili ten sklep od półtora roku, może trochę dłużej. Widziałam ich jeszcze w tym tygodniu. Przedwczoraj brat właściciela sklepu przyjechał z towarem i już ich nie zastał. Nie mógł się też do nich dodzwonić, więc zgłosił zaginięcie na policji. Później wyszła informacja o pożarze samochodu z ludźmi wewnątrz…
Zważywszy na fakty, że osobowy volkswagen stanął w ogniu w środku lasu i że wykluczono udział pojazdu w wypadku drogowym, w mieście mówi się o morderstwie. Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Kluczborku wszczęła dziś śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
– Nie mamy żadnych śladów ani dowodów, aby twierdzić, że w zdarzeniu brały udział osoby trzecie. Jakkolwiek oczywiście taką ewentualność braliśmy wczoraj pod uwagę. Możemy jedynie przypuszczać, co mogło być przyczyną. Czy przypadkowe zaprószenie ognia, czy ewentualnie jakieś zwarcie instalacji elektrycznej. Mamy nadzieje, że zaplanowane badania pozwolą nam uzyskać odpowiedzi na te pytania – powiedziała Radiu Opole prokurator Anita Dąbrowa-Derda.