Ośrodek rekreacyjny Bohemaland w Zlatych Horach poinformował o decyzji organizacji od 22 grudnia (początek sezonu narciarskiego) przejazdów skibusami na trasie Nysa – Prudnik – Głuchołazy – Zlate Hory (Bohemaland).
Początkowo Czesi planowali trasę z ominięciem Prudnika, ale z pomocą Portalu Informacyjnego TerazPrudnik.pl, rozpropagowaliśmy ideę również wśród mieszkańców ziemi prudnickiej i właściciele ośrodka postanowili wziąć po uwagę potencjalnych klientów również z tego terenu.
Na razie przedstawiciele Bohemalandu nie zdradzają szczegółów co do transportu, rozkładu jazdy i ewentualnych kosztów przejazdu. Nie trudno się domyśleć, że oferta będzie obowiązywać, jeśli będzie zainteresowanie wśród mieszkańców polskiego pogranicza. Tak więc, jeśli lubicie jeździć na nartach, niekoniecznie chcecie jechać własnym środkiem transportu, to skorzystajcie z propozycji ośrodka w Zlatych Horach.
Stok na Přičnym Vrchu jest sztucznie naśnieżany, posiada również wyciąg krzesełkowy.
[AKTUALIZACJA, 26.12.2018] Przedstawiciel ośrodka Bohemaland poinformował nas, że skibus z Polski do Zlatych Hor zacznie jeździć najprawdopodobniej w pierwszym tygodniu stycznia. Czesi czekają na uruchomienie bramki płatności przez Internet.
Ja osobiście pominąłbym Nyse. W ogóle to Głuchołazy powine wrócić w nasze prudnickie progi bo Nysa nie ogarnia i nie potrafi promować tych naszych gór. DLA NICH LICZY SIĘ TYLKO NYSKA RIVIERA i niech tak zostanie. NYSA niech się odpiórka od Prudnika.
To prawda, że Nysa nic a nic nie ogarnia Gór Opawskich. W ogóle nie czują klimatu i zachowują się, jakby Biskupia Kopa nie była w ich powiecie, nie wspominając o powiatowych drogach w Pokrzywnej i Jarnołtówku, które są w fatalnym stanie. Ale czemu się dziwić, jak powiatowy Prudnik jest o rzut kamieniem, a do Nysy jechać to mordęga. Pokrzywna straciła 10-20 lat w rozwoju przez to, że jest w gminie Głuchołazy i powiecie nyskim. I nie chodzi o to, że Nysa jest lepiej rozwinięta od Prudnika, bo tak jest, tylko, że Nysa nie ma większego interesu w rozwoju Pokrzywnej i Jarnołtówka, tylko w swoim Jeziorze Nyskim. Głuchołazy też mają swój zdrój i to jest ich priorytet. Prudnik nie ma nic, bo trudno Nową Wieś nazwać miejscowością turystyczną, a przy klasztorze franciszkanów pensjonatów nikt nie wybuduje. Pokrzywnianie są naiwni, że trwają w obecnym stanie i nic z tym nie robią, bo przy Prudnik wiele by skorzystali. Przykład? Gdyby Pokrzywna i Jarnołtówek byłyby w powiecie prudnickim, to w ramach projektu Via Montana mielibyście już zrobioną główną drogę przez obie wsie, łącznie z chodnikami, latarniami i barierkami (a tak droga poszła na Dębowiec i Jindrzychów. Mijają kolejne lata i znowu tracicie kolejne szanse rozwoju.
Zgadzam się w stu procentach.
Znaczący procent Pokrzywnian to Prudniczanie w dodatku pracujący w Prudniku i robiący zakupy w Prudniku. Jarnołtówek i Pokrzywna to niechciane i w dodatku niekochane! i zaniedbane dziecko NYSY. Może czas to zmienić …