Od 1 czerwca w Zlatych Horach zwiedzać można XVI-wieczną kopalnię. Czeka nas tam ponadgodzinna podróż śladem dawnych górników. Z kaskiem na głowie i górniczą latarką w dłoni.
Legendarne kopalnie koło Zlatych Hor, choć często opisywane, jako rozległe i interesujące, jeszcze do niedawna pozostawały poza zasięgiem zwykłego turysty.
Czy tu faktycznie były kopalnie?
Zamiast nieprzebytych kopalni goście Zlatych Hor mogli doświadczać jedynie górnictwa „powierzchownego” na przykład w skansenie Zlatorudne Mlyny, chodząc górniczymi ścieżkami dydaktycznymi (znów na powierzchni ziemi), czy w głuchołaskich sztolniach, których długość kazała wątpić w pracowitość miejscowych górników. Po prawda co jakiś czas pojawiały się gigantyczne zapadliska (np. koło Konradowa), świadczące o tym, że pod ziemią jednak „coś jest”, albo zdjęcia umorusanych naukowców eksplorujących podziemia, ale nadal niewiele to przemawiało do wyobraźni. Szczęściarzami byli ci, którzy skorzystali z możliwości wejścia do nieczynnej kopalni, gdzie dzieci leczone są w ramach speleoterapii. Tu już faktycznie był „prawdziwy” podziemny korytarz i różne elementy XX-wiecznej kopalni.
Może więc te wszystkie historie o ciągnących się dziesiątkami kilometrów korytarzach, przekuwanych przez setki lat, są zmyślone, albo grubo przesadzone? Nic z tych rzeczy!
Wielkie, drewniane koło
Od tego sezonu każdy z nas ma możliwość zwiedzenia części jednej ze zlatohorskich kopalni – Pocztowej Sztolnia. To ponadgodzinna wędrówka podziemnymi korytarzami, dająca(…)
Więcej o Pocztowej Sztolni, w tym informacje praktyczne, przeczytasz w wydaniu „Tygodnika Prudnickiego” z 25.07.2018, w dodatku turystycznym „Wędrowiec”. Gazeta dostępna jest również w e-sprzedaży: e-kiosk.pl.