Kolejnym turystą, który ukończył Główny Szlak Sudecki w Prudniku, a dokładniej w redakcji Tygodnika Prudnickiego, jest Maciej Mossakowski z Łodzi.
Panu Maćkowi przejście GSS-u zajęło łącznie 15 dni, ale trasę podzielił na dwa etapy. Drugi odcinek rozpoczął w Ścinawce Średniej 17 czerwca i dziennie przemierzał około 40 km, nocując przede wszystkim w terenie. Pogoda sprzyjała, więc było to dobre rozwiązanie. Odcinek podgórski między Paczkowem a Głuchołazami ocena wbrew pozorom dobrze, również z tego powodu, że spodziewał się najgorszego (patrz: opinie w internecie), gdy tymczasem wędrówka polnymi drogami, w towarzyszącym górskim krajobrazie była do przełknięcia. We znaki dał się za to ostatni odcinek GSS w Lesie Prudnickim, o tej porze roku i przy tej temperaturze parny, wilgotny i ze sporą chmarą dokuczliwych owadów. Problematyczna jest całkowicie zarośnięta ścieżka na Młyńskiej Górze. Po wycince drzew, dawnej leśna droga, a dziś ścieżka, kompletnie obrasta roślinnością.
Maciej Mossakowski ma już za sobą przejście zarówno Głównego Szlaku Beskidzkiego, jak i Głównego Szlaku Świętokrzyskiego. Który szlak lepszy – GSB, czy GSS? Ten pierwszy ze względu na bardziej urozmaicony, górski przebieg.
Turyści po ukończeniu szlaku, zarówno w Prudniku, jak i w Świeradowie-Zdroju (zachodni koniec GSS), otrzymują certyfikaty poświadczające przejście trasy. Gratulacje dla wędrowcy!