Na polsko-czeskiej granicy w okolicach Wieszczyny bobry rozbudowały swoje konstrukcje, całkowicie zalewając odcinek żółtego szlaku i znajdujące się tam drewniane kładki. Działacze PTTK postanowili temu zaradzić.
Członkowie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego to miłośnicy przyrody, więc naprawa szkody odbyła się w najlepszy dla bobrów sposób – zmieniono przebieg szlaku. Trasę oznakowano na nowo i przebiega ona powyżej potoku od strony hotelu i byłego schroniska aż do granicy, gdzie ponownie łączy się dotychczasowym szlakiem. Stary odcinek szlaku przegrodzony został taśmami. Nowy odcinek przebiega częściowo po starej drodze, która zarosła, turyści musieli ją więc oczyścić z roślinności.
Prace trwały dwa dni i kierował nimi były prezes prudnickiego oddziału PTTK, a zarazem pomysłodawca żółtego szlaku, Józef Michalczewski, wspólnie z Janem Wróblewskim, Andrzejem Białopotockim, Henrykiem Kamińskim i Grzegorzem Borkowskim.
Obok korekty szlaku działacze poprawiali oznakowanie w innych miejscach w rejonie Wieszczyny i Dębowca. W terenie pojawiły się nowe wersje kierunkowskazów i schematów szlaków między Prudnikiem i Trzebiną na wschodzie, a Pokrzywną i Przełęczą pod Zamkową Górą na zachodzie. Kolejne prace wciąż trwają.
Kto by pomyślał że bobry to takie szkodniki. Za kilka lat ich potomstwo zatopi Wieszczynę i Dębowiec.
Raczej ludzie to szkodniki. Prawidłowa postawa działaczy PTTK. Ciekawe jak tam bobry w bliższej okolicy Prudnika, koło stawu niemysłowickiego oraz stawu na Poniatowskiego.
Jak się łobuzom pobłaża to się rozzuchwalają i dopiero łobuzują.
Tylko chore glowy mogly zechciec osiedlac boberki tam, gdzie zyja ludzie.
te wodne szczury maja prawo zyc w mokradlach lub parkach narodowych , ale nigdy tam gdzie sa obszary wykorzystywane rolniczo,
Robia dziury w brzegach i walach przeciwpowodziowych , niszcza najlepsze drzewa .Ostatnio widzialam obgryziony kompletnie jeden pien daglezji i dwa swierka , choc pisze sie , ze one niszcza tylko drzewa lisciaste, ale na budowe spietrzenia wody wezma wszystko , co im w zeby wlezie. Smakuje im tez bardzo rzepak ( glownie w zimie i potrafia zezrec calkiem duze jego kawalki , co wieczor przychodzac na zer . Od brzegu rzeki na pole rzepakowe byly dobrze wydeptane sciezki az do samej wody . Proponuje , zeby milosnicy tych szczurow sami je sobie w domu i na ogrodzie trzymali – np. zrobic tame na progu lazienki i innego pokoju i cieszyc sie codziennym kontaktem z przyroda.