Rozmowa z Radosławem Roszkowskim, liderem Platformy Obywatelskiej w powiecie prudnickim oraz starostą prudnickim. Wywiad opublikowany został w „Tygodniku Prudnickim” z 10 stycznia 2024 r.
Rozmawia Andrzej DEREŃ
Jako Platforma Obywatelska dążycie do zmiany władzy, czy też jej odzyskania, choćby w Prudniku. Jeśli wygracie, to zmiany będą rewolucyjne, czy ewolucyjne?
– Kampania wyborcza w samorządach służy także do ścierania się poglądów na różne kwestie i to jest bardzo cenne. Rewolucja na poziomie samorządów nie jest dobra, natomiast konieczna jest ewolucja, w oparciu o dobre kierunki rozwoju. Rewolucyjna musi być natomiast zmiana podejścia do wyzwań rozwojowych, które stoją przed Prudnikiem. Musimy działać zdecydowanie i odważnie. Myślę tu chociażby o konieczności rozwoju edukacji na wszystkich szczeblach, zarówno powiatowym jak i gminnym, wciąż nie wykluczając starań o jakąś możliwą formę zaistnienia tu uczelni wyższej. Pamiętamy, że były niedawno propozycje utworzenia nowej szkoły, fundacja z Poznania chciała zainwestować w obiekty przy ul. Podgórnej, pozostawione po Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego. Miała tam powstań nowoczesna placówka, z oddziałami przedszkolnymi, podstawówką i liceum ogólnokształcącym. Z uwagi na brak poparcia wśród radnych gminnych i chwiejne stanowisko włodarzy ten temat upadł, co jest przykładem na to, że tej odwagi w decyzjach samorządu gminnego brakuje. Taka placówka na osiedlu na pewno jest potrzebna. Szkoła, która pozwoliłaby opuścić obiekty dotychczas zajmowane przez podstawówkę i stworzyć tam przedszkole i obok żłobek. Powstałby kompleks oświatowy nie tylko dla mieszkańców osiedla, ale i całej gminy. Dzisiaj edukacja jest bardzo istotnym elementem przyciągającym mieszkańców. Sporo młodych ludzi z Prudnika pobiera naukę w Dytmarowie, Lubrzy, Łące Prudnickiej, Moszczance. Dlaczego wszędzie można, a w Prudniku ma się to nadal nie udawać?! W przypadku liceum, opartego o poznańsko-wrocławskie wzorce, byłaby olbrzymia szansa na powstrzymanie odpływu młodzieży poza powiat, a nawet na pozyskanie grona uczniów spoza naszych terenów. Zadawalającym i dla niektórych „bezpieczniejszym” rozwiązaniem byłoby też przejęcie obiektu przez Gminę i stworzenie tam, pod swoją egidą, stosunkowo niewielkim kosztem, porządnej bazy dla szkoły podstawowej, co pozwoliłoby uniknąć wędrówek starszych uczniów do budynku przy ul. Armii Krajowej, nieopodal „dużego” kościoła.
– Stawiając ten temat na forum PO nie zyska sympatii wśród nauczycieli. Zdaje się, że większość z nich chciałaby zachowania dotychczasowego status quo.
– Uważam, że ta propozycja spodoba się co bardziej ambitnym nauczycielom, którzy dostrzegą w niej szansę na rozwój osobisty i pracę zgodną z ambicjami. Poza tym, skoro szpital jest dla pacjentów, to szkoła dla uczniów i ich dobro powinno decydentom przyświecać szczególnie. Konkurencja zazwyczaj służy podniesieniu jakości, stworzenie prywatnego żłobka i przedszkola w Prudniku natychmiast poprawiło ofertę tych publicznych.
– Jakie inne tematy są istotne z punktu widzenia rozwoju Prudnika? W telegraficznym skrócie.
– Niewątpliwie od władz samorządowych szczebla gminnego i powiatowego mieszkańcy oczekują konsekwentnej, wręcz upartej postawy w walce o sukces i lokalną pomyślność. Mam tu na myśli takie tematy jak zakończenie procesu stopniowej degradacji Aresztu Śledczego w Prudniku, a wręcz próba podjęcia działań odbudowujących jego prestiż i infrastrukturę. Jak potrzeba wzmocnienia roli połączeń kolejowych Prudnika z resztą Polski, modernizacji dworca PKP, obwodnic (wschodniej i zachodniej), czy dogodnego scalenia z autostradą A4. Jak w końcu skuteczne zabiegi o pozyskanie inwestorów, najlepiej takich, którzy stworzą liczne, dobrze opłacane miejsca pracy. Często w podobnych tematach można zauważyć aktywne działania władz Nysy czy Opola i myślę, że w Prudniku również musimy być odważniejsi. Być może warto wrócić do tematu związanego z powrotem do macierzy, do struktury gminy i powiatu prudnickiego Pokrzywnej. Mieszkańcy tej miejscowości, w niewątpliwy, oczywisty sposób mają tęsknoty i sentymenty związane z Prudnikiem. Na pewno większa aktywność włodarzy naszej gminy, w tym zakresie, jest oczekiwana przez zamieszkałych tam ludzi, którzy chcą powrotu do Prudnika, bo miasto władało, z sukcesami, przez kilkaset lat, tamtym terenem. Bardzo istotne są też wspomniane starania o podniesienie jakości i zróżnicowanie oferty edukacyjnej dla młodzieży oraz zapewnienie szerokiego i skutecznego wsparcia seniorom. Niewątpliwie władze gminy powinny, w znacznie większym stopniu, niż było to dotąd, po roku 1998, zdać sobie sprawę z faktu, że posiadanie przez Prudnik statusu miasta powiatowego jest absolutną racją stanu prudniczan. A było z tym różnie. Ewentualna utrata instytucji: PUP, ZUS, Urzędu Skarbowego, Szpitala, Sądu, Prokuratury, Sanepidu, Policji, Straży Pożarnej, Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej czy wreszcie Starostwa wraz z miejscami pracy i możliwością oddziaływania na lokalne decyzje byłaby dla Prudnika tragedią, nieporównywalną z niczym dotychczas.
– Rozumiem, że kandydując na burmistrza Leszek Czereba będzie miał wpływ na odzyskanie znaczenia placówki Służby Więziennej w Prudniku?
– Na to niewątpliwie liczymy. Nie jest to jedyny, ale jeden z wielu kierunków koniecznego zwiększenia aktywności prudnickich samorządowców. Stagnacja w budowie nowych mieszkań, opustoszałe ulice i witryny sklepowe to również niepokojący sygnał dla lokalnych władz, że nie dzieje się dobrze. Potrzebne jest większe wsparcie i współpraca z lokalnym biznesem oraz dość licznymi u nas organizacjami pozarządowymi, które bardzo potrzebują zrozumienia ich potrzeb i większej niż dotąd pomocy. A wśród nich wymienię na przykład kluby sportowe.
– Co do Pokrzywnej, to nie uważa pan, że to jaskrawy przejaw upadku jakości i możliwości politycznych Prudnika, skoro od pół wieku żadna z ekip zarządzających gminą, nie potrafiła odkręcić gierkowskiej reformy, mimo wielokrotnie deklarowanej, również w formie referendów i list poparcia mieszkańców Pokrzywnej? Przykład Opola pokazuje, że takie zmiany można dokonać na gigantyczną skalę i to wbrew woli mieszkańców kilku gmin. W porównaniu z zaborem prezydenta Wiśniewskiego odzyskanie Pokrzywnej to prosta sytuacja.
– Tak niestety uważam. A temat ten staje się coraz trudniejszy z upływem lat od tamtej grabieży, z połowy lat 70-tych. Posiadając, do niedawna, senatora i posła z Prudnika z opcji rządzącej wydawało się, że jest spora szansa. Niestety nikt na poważnie tematem się nie zajął. Moim zdaniem unikano tematu, obawiając się utraty poparcia w sąsiednim powiecie. A w Opolu się udało, chociaż tam proces poszerzenia granic miasta wcale nie wynikał z „dziejowej sprawiedliwości”.
– Tylko, że PO już rządziła Prudnikiem i miała okazję do zmiany.
– Tak. I w tym temacie nie było wtedy wystarczającej aktywności. Mój pomysł jest inny. Taki, by do rydwanów o nazwie: „Prudnik” i „Ziemia Prudnicka” zaprząc rumaki z szerokiego obozu niedawnej tzw. „Opozycji Demokratycznej”, czyli obok Platformy Obywatelskiej także sympatyków: Szymona Hołowni, ludowców, Agrounii, „Lewicy”. Nowa władza ma nie być głucha na mądre propozycje różnych grup społecznych a nawet polityków obecnej opozycji, czyli Konfederacji i PiS-u. Poprzez utworzenie Młodzieżowej Rady Powiatu i Rady Seniorów Powiatu Prudnickiego chcemy zwiększyć rolę kolejnych ważnych środowisk w podejmowaniu decyzji.
– A może Pokrzywna to taki sympatyczny dla ucha prudniczan temat, który wiecznie można odgrzewać, bo i tak nikt nie chce i nie potrafi go skutecznie zrealizować?
– Czas to zmienić. Chociaż, co oczywiste, łatwe to nie będzie.
– Lubrza to bardziej partner Prudnika, czy konkurent? Ostatnie kilkanaście lat to raczej funkcjonowanie obok siebie, niż realizacja wspólnych projektów. Biogazownia, komunikacja podmiejska, ścieki komunalne, obwodnica wschodnia – to kilka z wielu tematów, w których oba samorządy mogłyby podejmować wspólne działania.
– Dotąd, bez sensu, traktowana była jako konkurent, np. w temacie biogazowni czy centrum handlowego. Gmina ta jest, czy też powinna być, naturalnym partnerem Prudnika w realizacji celów sprzyjających rozwojowi gospodarczemu. Dla Powiatu, pod rządami obecnego wójta, takim partnerem zazwyczaj jest. Wspólne zmodernizowaliśmy kilka kluczowych dróg, jak ulica Wolności w Lubrzy, drogi: Prudnik-Prężynka czy Trzebina – Skrzypiec. Władze Prudnika, pozbawionego większych obszarowo terenów inwestycyjnych, powinny zabiegać o ściągnięcie inwestorów wspólnie z Lubrzą. Jakiś czas temu była szansa na budowę na granicy obu gmin, szklarni o powierzchni 10 hektarów, zasilanej ciepłem z biogazowni, w której pracę miało znaleźć około 100 osób, głównie z Prudnika. Jako Powiat mocno zaangażowaliśmy się w ten temat, zorganizowaliśmy w starostwie spotkanie z udziałem inwestorów i konsula honorowego Holandii. Niestety, przedstawiciele ówczesnej władzy Prudnika nie przybyli, co położyło temat.
– Jaka jest pana ocena integracji powiatu prudnickiego na poziomie samorządów? Powiat nie jest wielki, więc wydawałoby się, że współpraca powinna układać się wzorcowo, ale tak chyba nie jest. Są projekty, w których część gmin ma odmienny punkt widzenia od reszty, jak na przykład w dziedzinie transportu publicznego.
– Niestety, u części samorządowców zanika, tak oczywiste jeszcze 25 lat temu, poczucie solidarności terytorialnej. Zastępowane jest egoizmem i zaściankowością typu „a moja chata z kraja”. Nie wszyscy włączyli się na przykład w ponoszenie kosztów funkcjonowania autobusowego zbiorowego transportu, czy choćby w drobne dosprzętowienie szpitala, albo wspólne planowanie racjonalnego gospodarowania nieruchomościami czy terenami. Z wielu, z mozołem wypracowanych rozwiązań, koniecznych do rozwoju naszego terenu, nowe władze kolejnych kadencji się wycofują. I tak na przykład nie doszło do zagospodarowania przez Gminę Prudnik obiektu szkolnego na ul. Podgórnej, gdzie miała powstać szkoła podstawowa, co po wielu latach trudnych rozmów uzgodniliśmy z poprzednim burmistrzem. Nie doszło do przekazania na rzecz prudnickiego szpitala terenu naprzeciw, co obiecane było w obecności wojewody Wilczyńskiego, a miało służyć rozwojowi placówki. W Głogówku, miast adaptować na Zakład Opiekuńczo-Leczniczy budynek po byłym Domu Dziecka, zostaliśmy zmuszeni do kosztownego remontu starego obiektu ZOL, gdzie warunki pobytu pacjentów nigdy nie będą komfortowe.
Jako Samorząd Powiatu Prudnickiego doceniamy rolę współdziałania samorządów różnych szczebli, czego najlepszym przykładem jest udział starostwa, jako jedynego w województwie, we współfinansowaniu Marszałkowskiej Inicjatywy Sołeckiej, która pozwala na integrowanie wysiłków społeczności wiejskich, przy wsparciu gmin, Powiatu i Samorządu Województwa i jest pionierskim rozwiązaniem w skali kraju. Są też inne, pozytywne przykłady współdziałania, jak np. spore inwestycje drogowe na drogach powiatowych, zrealizowane przy znacznym udziale Gminy Biała.
– Opieka medyczna i odwieczny problem prudnickiego szpitala. Czy jest szansa na ustabilizowanie sytuacji w PCM-ie?
– Jest. Mamy kilka dobrych pomysłów. Na rzecz szpitala intensywnie pracuje prezes Rubiński i ambitna grupa lekarzy. Przykładem takich działań jest utworzenie, z pomysłu dr. Renaty Franke, Centrum Diagnostyki i Terapii Tlenowej, które już skutecznie wspiera leczenie pacjentów, nie tylko z naszego terenu, nowatorską metodą. W roku 2024, jako Powiat Prudnicki, zainwestujemy też w powiatowy szpital 13 mln zł, na zadania związane z termomodernizacją. Szukamy konsekwentnie kolejnych źródeł finansowania kosztownych remontów i modernizacji. A najważniejsze wciąż jest pozyskanie kolejnych świetnych lekarzy. I tu Gmina także ma możliwość wsparcia naszych wysiłków poprzez zaoferowanie mieszkań, wzorem lat 80. czy 90.
– Powiat to infrastruktura drogowa. Jakimi drogami Powiat chciałby się zająć w kolejnej kadencji?
– Przede wszystkim licznymi drogami w złym stanie technicznym, które łączą wioski. W przypadku gminy Prudnik to np. kontynuacja remontu Szybowic, trasa Wierzbiec – Szybowice – Mieszkowice – Rudziczka, droga z Prudnika do Czyżowic czy z Rudziczki do Ścinawy. Podobnie wygląda to na terenie gmin: Biała, Głogówek i Lubrza. Mamy też ambitne plany na scalenie Moszczanki z Pokrzywną, wraz z nową ścieżką rowerową, na co już pozyskaliśmy duże dofinansowanie, a o kolejne, unijne, wystaramy się wkrótce. Mam tu na myśli trasę dla rowerów, łączącą Prudnika z Dębowcem i czeskim Jindřichovem.
– Zamek w Łące Prudnickiej. Przyznam, że mnie, jako miłośnika naszego lokalnego dziedzictwa, nie usatysfakcjonowało zamrożenie tematu z chwilą poinformowania, że wojewoda nie da pieniędzy na przeprowadzenie prawnej procedury wywłaszczenia zabytku. Sprawa jest pilna, bo na naszych oczach walą się dachy zamku. Trzeba działać, bo będzie wstyd.
– Już jest wstyd. Temat bardzo trudny, bo obok sprawnego i dość kosztownego odzyskania obiektu przez Skarb Państwa potrzebna jest wola i racjonalny pomysł na jego zagospodarowanie przez władze Gminy, czego dotychczas nie dostrzegłem. Można też oczywiście szukać ewentualnego inwestora prywatnego. Ale to koszt idący nawet w setki milionów złotych. Innym pomysłem, moim, jest próba zagospodarowania obiektu jako tzw. trwałej ruiny, z częścią użytkową, konferencyjną, jak zrobiono to np. świetnie w Rudach koło Raciborza.
– Czy pamięta pan, by w ciągu ostatnich lat doszło do jakiegokolwiek spotkania decydentów na temat przyszłości zamku w Łące, poza doraźnymi interwencjami?
– Nie, takich spotkań nie było. Sprawa jest proceduralnie trudna, wymaga współdziałania z Gminą, dobrej woli różnych instytucji i dużych pieniędzy, nawet na pierwszy etap, tj. wywłaszczenie i zabezpieczenie obiektu. A właściciela trudno namierzyć, krąży gdzieś między Stanami Zjednoczonymi a Zakopanem.
– Wróćmy na chwilę do niedawnych wyborów parlamentarnych i wygranych partii, które były dotychczas w opozycji, w tym Platformy. Lokalnie jest obawa, że projekty inwestycyjne zapoczątkowane przez poprzedni rząd nie zostaną zrealizowane. Takim przykładem jest wschodnia obwodnica Prudnika. Już raz za rządów PO-PSL wycięto tę inwestycję…
– Nie wyobrażam sobie powtórki takiej sytuacji. Dyskutując o obwodnicy Prudnika uważam, że bardziej potrzebna byłaby obwodnica zachodnia, która pozwoliłaby odkorkować miasto. Zresztą Tygodnik Prudnicki ten temat niedawno podejmował w sondzie. Skoro jednak obwodnica wschodnia jest już zapisana w planach rządowych, a też jest potrzebna, to musimy zrobić wszystko, żeby finalnie została zrealizowana. Nie wyobrażam sobie, żeby tej obwodnicy miało nie być. Na pewno będziemy naciskać naszych partnerów z parlamentu, rządu i samorządu wojewódzkiego, żeby te starania wspierali. W Prudniku powstaje biuro poselskie Danuty Jazłowieckiej i Tomasza Kostusia. Jestem przekonany, że na ich poparcie w tym zakresie możemy liczyć, a będą mieć silne przełożenie na decyzje premiera Tuska.
– Jakie miejsce dla siebie widzi Radosław Roszkowski w kolejnej kadencji?
– Miejsce, które już od 17 lat zajmuję jest wprost skrojone jeśli chodzi o moje oczekiwania, pewnie też umiejętności i kwalifikacje, które nieustannie podnoszę. Nie planuję zmian w tym zakresie, konsekwentnie nigdy nie startowałem w wyborach parlamentarnych. Możliwość zasiadania w Zarządzie Powiatu, przez następną kadencję, umożliwi realizację ambitnych planów w kwestii ochrony zdrowia, czy edukacji, na którą w ostatnich latach bardzo mocno stawiamy, a także wsparcia osób starszych i niepełnosprawnych. To musi być także nowe otwarcie dla naszej młodzieży, która musi widzieć tu swoją szansę na dobrą przyszłość. Jest wciąż wiele do zrobienia w infrastrukturze drogowej czy wsparciu rozwoju gospodarczego, który powinien wreszcie pozwolić na powstanie dobrze płatnych miejsc pracy. Chciałbym kontynuować prace nad cyklami wydawniczymi regionalnych, historycznych książek, m.in. o prudnickim sporcie, który ma piękną tradycję czy innych dziedzinach lokalnych dziejów najnowszych. Czuję się odpowiedzialny za urzędników, w tym wielu znakomitych, którzy pracują w jednostkach powiatowych, w starostwie i w pozostałych instytucjach. Wspólnie mamy spore osiągnięcia, o czym świadczą różne ogólnopolskie rankingi, wyróżnienia, chociaż wciąż ogromnie dużo jest do zrobienia. Najbliższe plany to na przykład. wspólne z Bonifratrami utworzenie: Środowiskowego Klubu Samopomocy i Zakładu Aktywizacji Zawodowej.
– W przyszłej kadencji, o ile PO zwycięży, będzie miała naturalnego koalicjanta w postaci sukcesora Mniejszości Niemieckiej – Śląskich Samorządowców.
– Mamy podobny sposób myślenia o lokalnej gospodarce, tradycji, potrzebach społeczności. W większości wywodzimy się z podobnego pnia kulturowego i tu lokalnie, pewnego, konserwatywnego podejścia do spraw światopoglądowych, co łączy środowiska, które ja reprezentuję, z podejściem charakterystycznym dla Mniejszości Niemieckiej – Śląskich Samorządowców. Coś w stylu zachodniej chrześcijańskiej demokracji. Wydaje się, że to nasz najbardziej oczywisty powyborczy koalicjant, naturalny partner, który jak widać stara się poszerzyć spektrum swojego poparcia poza obszar osób wywodzących się z Mniejszości Niemieckiej. Moim zamysłem i dążeniem jest jednak także doprowadzić do stworzenia koalicji przedwyborczej, z udziałem: Platformy Obywatelskiej, Polski 2050 Szymona Hołowni, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Nowej Lewicy, Agrounii, a więc ugrupowań, które łączy spojrzenie na wartości demokratyczne. Rozmowy w tej sprawie trwają i są na dobrej drodze.
– Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w „Tygodniku Prudnickim” z 10.01.2024. Pełną wersję gazety można kupić w formie e-wydania.
Ja już nie wierzę w zmiany z udziałem pana Roszkowskiego w mojej ocenie jego czas już dawno minął chcemy w Prudniku nowe świeże spojrzenie na rządzenie a nie starych wyjadaczy w tych samych garniturach
Nic nie znacząca odpowiedź, bez wskazania, kim ma być ten nowy. Nowych już też przerabialiśmy.
Nawet już niewiele mnie obchodzi co ten pan ma do powiedzenia nawet nie doczytałam do końca po prostu DOŚĆ STAREGO czas na nowe niech Prudnik zacznie się rozwijać niech się stanie nowoczesnym pięknym i czystym miastem z czystym powietrzem z pięknymi tradycjami i historią niech się staje taki naprawdę bo od samego gadania taki nie bedzie
Też mam taki piękny krawat, z czasów budowy Nowej Huty !
Łże jak Tusk!!!
Facet ma duże szanse. Idiotów ze syndromem sztokholmskim w Prudniku i okolicach jest dużo.
Ale słodzenie i ściemnianie… do tego jak jeszcze wspomniał że Leszek Czereba będzie miał wpływ na znaczenie Więzienia w Prudniku. Przecież to dzięki niemu jak był dyrektorem okręgowym w Opolu to Areszt Śledczy w Prudniku zlikwidowano jako samodzielna jednostka a przyłączono do Zakładu Karnego w Nysie. Pewnie jak zostałby burmistrzem Prudnika (OBY NIEEEE!!!!) to Prudnik też przyłączy do Nysy. Ale fałsz, masakra.
I w nawiązaniu do Czereby….w ZK Nysa mówił do funkcjonariuszy że AŚ Prudnik przyłączą do Nysy a w AŚ Prudnik że nie, że zostaniecie jako samodzielna jednostka. Kłamie jak chorągiewka, z kim rozmawia to tak mówi żeby pasowało. Coś by mogli powiedzieć jego kiedyś podwładni funkcjonariusze jak to „wzorowa” postać z zamiataniem problemów czy wałków pod dywan.
Nie ma , nie ma , może będzie!?
To jakaś klątwa z przeszłości, że mamy ciagle ,takie nieudolne kierownictwo w Prudniku ??
Ludzie nie dajcie się oszukać! Na Podgórnej będzie ośrodek dla migrantów! Tylko rozkaz przyjdzie z Warszawy…
A baranom (głównie ze starostwa) co od lat trzymają się zasady,, lepiej przy starym, bo przynajmniej robota jest” życzę więcej odwagi i rozumu.