Za pośrednictwem polskiej rodziny nasza redakcja nawiązała kontakt z ukraińskim studentem, Dimą Kuriljukiem, który w ramach wolontariatu bierze udział w obronie Kijowa. Dima, dopóki będzie miał taką możliwość, będzie przesyłał informacje z walk w Ukrainie i sytuacji w stolicy tego państwa. Tym razem przesyłamy tekst jego koleżanki – Marii Zakrewskajej.
Jestem Ukrainką! Mam 20 lat i ktoś powie, że w tym wieku niektórzy są jeszcze dziećmi, ale przeżyłam już tyle smutku, że niektórym się nie śniło. Mam za sobą wiele śmierci moich najdroższych, zostali tylko trzej krewni, od których jestem oddzielona od pięciu dni, bezsilna, 450 kilometrów dalej.
W pierwszych dniach wojny byłam w Kijowie. Jak wszyscy wiemy, to k… g… (Putin – przyp. red.) chce zdobyć bohaterskie miasto, aby zainstalować tu swoją władzę i objąć nią całą Ukrainę. Mówisz, że to straszne. Tak, ale musisz zdać sobie sprawę, że znacznie gorszy jest los ludzi wokół ciebie, twoich przyjaciół, którzy wciąż są pod ostrzałem i mogą zginąć. Wśród nich są dzieci, które codziennie giną w jeszcze większej niż dotychczas liczbie. To straszne dla wojska, w którym jest sporo młodzieńców, walczących bez wyboru, bo przecież chroniących swoją ziemię, swoje dzieci i rodziców. To wszystko jest straszne, wiedząc o krewnych z Rosji, którzy są ślepi i ogłupiali z powodu propagandy Putina i boją się o swoje tyłki.
Myśląc o naszych narodach w przeszłości, zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy, która została nam narzucona – kłamstwa i oszczerstwa. Kiedy Ukraińcy przyszli na Majdan w 2014 roku, by obalić rząd, wiedzieli, że mogą zginąć, ale rozumieli, że to jest ich kraj i przyszłość ich dzieci, byli pełni patriotyzmu i wolności. Jednocześnie moi pseudokrewni z Rosji, którzy wybrali teraz strategię ukrywania się i oczekiwania na tę wojnę, nie zdając sobie z tego sprawy, stali się zamachowcami… Co ja im zrobiłam? Próbowałam jakoś ochłonąć, ale to nie ma sensu. Co się stało 8 lat temu w Donbasie? Zaatakowali Donieck i Ługańsk, zabijali ludzi. Byli na wojnie od 8 lat.
Już rozumiem, że krewnymi nie są ludzie, z którymi dzieli cię wspólna krew, ale osoby o podobnych poglądach! Moi przyjaciele są w całym kraju, w Kijowie, choć pochodzą z zachodniej Ukrainy. Podtrzymują pozytywnego ducha i pomagają innym w akademiku, są moimi braćmi, czuję się tak, jakby mama karmiła nas przez całe życie z tego samego talerza i rozumiem, że jesteśmy złączeni już na zawsze.
Wielokrotnie w ciągu dnia ukrywamy się w schronach przeciwbombowych, a potem wychodzimy. Nasz naród ma we krwi optymizm – jesteśmy pewni, że wkrótce to wszystko się skończy. Moja przyjaciółka Nataszka jest bohaterką miasta Połonne, ona i jej rodzice – wolontariusze na rzecz obrony terytorialnej – zapewniają niezbędny sprzęt, dziergają siatki maskujące, zapewniają ciepłe ubrania i jedzenie, dają wszystko, co mają, bo teraz to jest konieczne. Moja koleżanka Marika z Tarnopola, wiedząc, że agresor jest gdzieś na zewnątrz, od kilku dni przebywa w piwnicy i czasem tylko wychodzi na zewnątrz po jedzenie, jednocześnie udzielając pomocy Czerwonemu Krzyżowi i Come Back Alive. Moja przyjaciółka Katerina jest w Użhorodzie, gdzie pracuje jako niania i ma w ramionach dwójkę małych dzieci, którymi się opiekuje i stara chronić, podczas gdy jej rodzice są setki kilometrów od nich.
26 lutego próbowałam wyjechać z Kijowa do Gadiacza i udało mi się to zrobić bez przeszkód, choć szanse były pół na pół. Przelałam środki na fundusz wsparcia wojska i na potrzeby obrony terytorialnej hołosjowskiego obwodu Kijowa. Obecnie piszę artykuły i pracuję zdalnie, próbując otrzeźwić umysły Rosjan, również mojego kuzyna w Rostowie, ale jak na razie wszystkie moje próby idą na marne. Nie poddaję się. Mój chłopak Valery pracuje zdalnie dla firmy, która przekazała ponad 30 milionów hrywien na wsparcie armii, przekazuje fundusze na leki i żywność oraz uzupełnia amunicję i ja mu w tym pomagam. Wszyscy są teraz zaangażowani w jedną najważniejszą rzecz – przeciwdziałanie wojnie na Ukrainie.
Chcę dołączyć zdjęcia, na których jesteśmy razem z moimi przyjaciółmi. Jestem pewna, że nieraz spotkałeś ich w Internecie, ale musisz jeszcze raz zobaczyć, że razem przeciwstawiamy się temu tyranowi, by trwające ludobójstwo wreszcie się skończyło. Popełnia zbrodnie przeciwko ludzkości, wystrzeliwuje pociski i bomby zakazane przez Konwencję Genewską, zabija ludność cywilną, niszczy infrastrukturę i miejsca historyczne.
Najważniejsze jest życie, odbudujemy kraj, ale jest coś ważniejszego od wszelkich rzeczy materialnych i wszyscy wiemy, o czym mówię. Wokół mnie wciąż słyszę „Kocham cię” i „”Trzymaj się!”. Teraz już wiem, że miłość jest zbyt dosłowna, bo przecież wystarczy świadomość strachu przed wiadomością od twoich najbliższych, że „on / ona nie żyje” i to dramatyczne czekanie, gdy przez kilka minut nikt nie odbiera telefonu. Potem już tylko zastanawiasz się, czy lepiej schować się w piwnicy, gdzie można zasnąć, czy jednak zostać w domu, który w każdej chwili może być zburzony „gradami”.
To, co się obecnie dzieje w moim kraju, jest przestępstwem terrorystycznym i nigdy nikomu nie wybaczę tego, co tu zrobił. Nie wybaczę dywersantom, nie wybaczę ludziom, którzy uciekają jak psy, nie wybaczę zdrajcom, nie wybaczę bezczynności, nie wybaczę nikomu, kto jest w jakiś sposób zaangażowany w wydarzenia, przez które wszyscy cierpimy.
Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom!
Maria Zakrewskaja
1.03.2022
Baju , baju … propaganda Bandery i Szuszkiewicza , morderrcow i klamcow jakich swiat do tej pory nie znal.
No jak tam? Boli zadek, że Ukraińcom się wiedzie i dają łupnia kacapom? Wiem, wiem, że też nie popierasz Rassiji, ale w tym momencie takim komentarzem jesteś tylko bezwolną, albo niewolną, częścią systemu ruskiej propagandy. Z szacunku dla polskich ofiar ruskiego miru zamilkłbyś.