Od 1 stycznia obowiązuje nowy taryfikator mandatów
O surowości zmienionych przepisów przekonali się już pierwsi kierowcy. W powiecie prudnickim 1.000 zł i 8 punktów karnych „zarobił” jadący osobowym volkswagenem, który w terenie zabudowanym poruszał się z prędkością 99 km/h. W sąsiednim powiecie kędzierzyńsko-kozielskim kierujący seatem, za przekroczenie dopuszczalnej prędkość o 53 km/h, oprócz utraty prawa jazdy na 3 miesiące i 10 punktów karnych na swoim koncie, otrzymał mandat w wysokości 1,5 tys. zł. Mieć się na baczności muszą też rowerzyści. 55-letni mieszkaniec powiatu strzeleckiego, który wydmuchał ponad promil alkoholu, zgodnie z nowymi przepisami został ukarany mandatem w wysokości 2,5 tys. zł. W Polsce jednym z niechlubnych rekordzistów weekendu okazał się kierowca volkswagena, który w Nowy Rok na trasie między Wejherowem a Redą rozwinął prędkość 173 km/h na obowiązującej 70. Mężczyzna zapłaci 2,5 tys. zł. Inny szofer ze zbyt ciężką nogą (przyłapany w Warszawie), który dodatkowo kierował bez uprawnień i był pod wpływem alkoholu, stanie przed sądem, gdzie oprócz kary więzienia może dostać nawet 30 tys. zł grzywny.
Według nowego taryfikatora więcej zapłacimy nie tylko za zbyt szybką jazdą, ale też m.in. za wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym, nieustąpienie pierwszeństwa pieszym i wyprzedzanie na „zebrze”, przejazd przez „korytarz życia”, jazdę pod „prąd”, niezachowanie wymaganego odstępu, niewskazanie kierowcy pojazdu, czy wezwanie policji do kolizji. Za jedno wykroczenie kierowca będzie mógł zapłacić maksymalnie 5 tys. zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń suma nie będzie wyższa niż 6 tys. zł (wcześniej odpowiednio 500 i 1.000 zł). Recydywiści płacić będą dwukrotność stawki. Wzrosła też maksymalna kara, którą może nałożyć na sprawcę sąd – z 5 tys. do 30 tys. zł. Za najcięższe wykroczenia grozi 15 punktów karnych (dotąd 10). Dodatkową karą dla kierowców popełniających wykroczenia będzie również uzależnienie stawki obowiązkowego ubezpieczenia OC od posiadanej liczby punktów karnych.
Ten nowy taryfikator to jakaś patologia w stosunku do rowerzystów i hulajnogowców.
np: jak ktoś jedzie rowerem lub hulajnogą tylko po jednym piwie to dostanie 1000 zł mandatu (nie do 1000 zł tylko 1000 zł)
np: jak ktoś jedzie rowerem lub hulajnogą to czy jest po 2 piwach czy po 15 piwach to dostanie tyle samo czyli 2500 zł (nie do 2500 zł tylko 2500 zł).
1. Teraz jak ktoś będzie chciał gdzieś pojechać po 2-3 piwach to będzie wsiadał do samochodu a nie na rower czy hulajnogę i będzie jeździł samochodem po pijaku bo znacznie trudniej wpaść. Normalnie myślący ludzie wiedzą że po 2-3 piwach rowerzysta nie stwarza zagrożenia a kierowca samochodu stwarza już jakiś zagrożenie. Więc rozsądnym jest aby przepisy tak konstruować aby ludzi po 2-3 piwach, kierować na rower czy hulajnogę a nie na samochód czy motocykl czy skuter np: powrót z działki gdzie się wypiło 2 piwa lub szklaneczkę wina własnej roboty, powrót z grilla czy wypad do sklepu. Skutek będzie taki że znacznie się zwiększy liczba wypitych w samochodach.
2. Teraz to już żaden rowerzysta nie będzie się hamował bo skoro za 2 piwa i za 15 piw dostanie taki sam mandat to po co sobie żałować. Bardzo głupim jest nie rozgraniczanie zawartości alkoholu we krwi bo teraz będą pić na umór i jeździć rowerem czy hulajnogą a to wygeneruje znaczne zagrożenie. Chyba każdy normalny człowiek wie że nawet po 3 piwach rowerem się jedzie normalnie i nie stwarza się żadnego zagrożenia a po 8 czy 10 piwach to się jedzie całą drogą bez panowania nad rowerem czy hulajnogą. Więc będzie teraz wysyp pijanych na umór rowerzystów co mają po 2 lub 3 i więcej promili.
3. W krajach UE np: w Wielkiej Brytanii można prowadzić po 2 piwach nawet ciężarówkę czy autobus a o osobówce czy motocyklu nie wspomnę. A w Polsce jest mandat wyższy niż przeciętny miesięczny zarobek.
Ja wolę jak jadę samochodem a nawet jak idę pieszo aby we mnie wjechał pijak na rowerze czy hulajnodze niż aby we mnie wjechał pijak samochodem bo wtedy mogę tego nie przeżyć.
Rowerem się jedzie z prędkością 15 km/h czyli tylko dwa razy większą niż idzie pieszy i rower waży z 15 kg a samochodem po pijaku to i 100 km/h jeżdżą po mieście i samochód osobowy waży od 1 tony do 2 ton.
Przecież 90 % rowerzystów czy hulajnogoców nie będzie w stanie zapłacić takiego mandatu więc po co taka fikcja. Niech za 2-3 piwa będzie 200 zł mandatu, za 4-5 piw 500 zł a za więcej jak 5 piw 1000 zł (a teraz 1000 zł jest za jedno piwo) a jak jedzie zygzakiem czyli stwarza realne zagrożenie to 2500 zł. Wtedy każdy rowerzysta by się hamował z piciem i nie spowodowało by to przesiadki na samochody pijaków. A jak ktoś po imprezie wieczornej obudzi się rano „wczorajszy” to by pojechał rowerem do roboty a tak pojedzie samochodem.