Czeskie ministerstwo obrony sprzedaje opuszczone schrony w Jesionikach.
Żelbetowe bunkry są częścią gigantycznej linii umocnień, jakie w okresie międzywojennym zbudowało wokół części swoich granic państwo czechosłowackie. Najmniejszymi jednostkami umocnionymi były niewielkie bunkry, nazywane w Czechach rzopikami (řopík) – LO vz. 37 (wcześniejszy model to LO vz. 36). Na określenie „bunkier” miłośnicy wojskowości mogą się wzdrygać, bo konstrukcja formalnie była lekkim schronem do prowadzenia ognia bocznego. Najbliższa ziemi prudnickiej linia rzopików rozciąga między Karlovicami a drogą między Vrbnem a Heřmanovicami (22 – 25 km od Prudnika). Była to część ciągłej linii obrony od wspomnianych Heřmanovic na północnym zachodzie aż do Opawy i dalej w kierunku Ostrawy. Za Heřmanovicami była luka w umocnieniach aż do doliny rzeki Białej Głuchołaskiej (Běla) na południe od Jeseníka. Dlaczego? Bo znajduje się tam wysoki i trudno dostępny masyw Orlika, który najwidoczniej zdaniem czechosłowackich strategów byłby nie przejścia dla nacierających wojsk niemieckich. Nie wszystkie rzopiki zostały ukończone.
W Jesionikach często można spotkać schrony, których co prawda konstrukcja betonowa została wykonana, ale nie przeprowadzono pozostałych prac – obsypania ziemią i budowy kamiennej ściany ochronnej. W okolicach Jesenika i Vrbna brak jest większych konstrukcji – schronów ciężkich. Najbliższe tego typu bunkry znajdują się w Brannej i za zachód od Opawy.
Umocnienia w Jesionikach nie miały okazji udowodnić swojej skuteczności. W 1938 r. Niemcy, za przyzwoleniem państw zachodnich, zmusiły rząd czechosłowacki do odstąpienia im całego pogranicza, a tam właśnie znajdowała się linia twierdz, schronów i zasieków. Po II wojnie światowej, rozsiane w górach bunkry pozostały w większości opuszczone, a ich solidna konstrukcja czyniła plany rozbiórki nieopłacalnymi. Pojedyncze bunkry nie robią wrażenia, ale jeśli zdamy sobie sprawę, że są ich tysiące, to okaże się, że tereny pod nimi zabierają setki hektarów ziemi pod uprawy, czy gospodarkę leśną. Niewątpliwie stanowią jednak historyczną osobliwość i pamiątkę wojskowej techniki międzywojnia.
W marcowej ofercie rzopików do sprzedaży były umocnienia m.in. w rejonie Opawy oraz w Domašovie koło Jeseníka. Jak pisze „Bruntálský a Krnovský Deník” zakupem bunkrów zainteresowani są głównie miłośnicy militariów, którzy najczęściej chcą im przywrócić oryginalny wygląd. Prawo pierwokupu ma właściciel działki, na której znajduje się rzopik. Szczęśliwy, nowy właściciel bunkra może mieć jednak szereg problemów. Gazeta zwraca uwagę, że do części bunkrów można dotrzeć tylko pieszo, a właściciel działki może nie wyrazić zgody na dojazd samochodem. Mogą być też problemy z adaptacją otoczenia konstrukcji. O ile z zewnątrz bunkier może wydawać się w miarę duży, to już w środku może nas spotkać przykra niespodzianka. Przestrzeń zabierają bardzo grube ściany.
Opuszczone schrony nie są drogie. Ten z okolic Jeseníka kosztował 29,8 tys. koron, czyli ok. 5,4 tys. zł.
Cale szczescie ze schrony bojowe sa umiejscowione w Czechach , daleko od granicy z Polska, u nas juz by mialy na sobie Graffiti !!
Mają, mają, ale te w sąsiedztwie większych wsi i miast. W Opawie całe są opaskudzone graffiti.