„Przychodnie poniżają pacjentów”

5
Prezes Prudnickiego Centrum Medycznego Witold Rygorowicz (fot. Damian Wicher)

Prezes Prudnickiego Centrum Medycznego nie zostawia suchej nitki na podwykonawcy. – Jakość świadczonych przez „Optimę” usług jest fatalna, jestem skrajnie niezadowolony – mówił podczas piątkowej sesji Rady Powiatu Witold Rygorowicz. – Pacjenci odbijają  się od zamkniętych drzwi przychodni i później u nas wyładowują swoją frustrację. Dla mnie jest to poniżanie ludzi.

Od czterech lat obowiązek udzielania świadczeń w zakresie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej spoczywa na placówkach, które znalazły się w tzw. sieci szpitali. Prudnicka lecznica nie była w stanie sprostać zadaniu, stąd doszło do zawarcia  umowy z „Optimą Medycyna”. Spółka ta już wcześniej zabezpieczała dyżury lekarskie w regionie. Obecna umowa wygasa pod koniec marca. Prawdopodobnie dojdzie do jej odnowienia. Prezes Rygorowicz oczekuje jednak poprawy poziomu świadczonych usług (problemem jest m.in. brak lekarzy). Jeśli nic się nie zmieni, jeszcze w tym roku szpital spróbuje samemu zorganizować stosowną opiekę.

– W okresie pandemii PCM i tak, de facto, przejęło w dużej części nocną i świąteczną opiekę zdrowotną – podkreśla Witold Rygorowicz. – Pacjenci trafiają do nas również w ciągu zwykłych dni, bo spotykają się w swoich przychodniach z odmową wykonania podstawowej diagnostyki bezpośrednio przez lekarza. Mamy też przykłady skrajnych przypadków, jak choćby niespełna dwuletniego dziecka z wysoką gorączką leczonego teleporadami. Finalnie, po blisko dwóch tygodniach mały pacjent trafił do nas z bezpośrednim zagrożeniem życia i zdrowia. Od marca nie było właściwie takiego momentu, w którym PCM zamknęłoby się przed pacjentami, poza krótkim okresem, gdy była nieczynna poradnia kardiologiczna ze względu na chorobę lekarza.   

Prezes Rygorowicz zwraca uwagę na zgubne skutki leczenia przez telefon.

– Sytuacja, w której lekarz, cytując doktora Imiołka, nie dotknie, nie obmaca, nie powącha czasami pacjenta, nie jest leczeniem. W okresie covidowym śledzę niemalże każdą kartę naszego zespołu ratownictwa medycznego i każdy pacjent w wywiadzie miał wpisany średnio tygodniowy okres teleporad i przyjeżdżał do nas w stanie ciężkim.   

– Sam odczułem to na własnej skórze, miałem problem wraz z ojcem. Internista przyjmował dopiero od godziny 23.00, a i tak nie została udzielona pomoc – opowiadał radny Józef Meleszko.

Znany jest też przypadek, gdy półtoraroczne dziecko było „badane” fizykalnie… na parkingu przed wejściem do przychodni. Dochodziła północ. Dyżurująca pediatra w mało kulturalny sposób wyraziła pretensje do rodziców o to, że w dobie pandemii przyjechali z chłopcem do ośrodka. Koniec końców lekarka stwierdziła, że dziecko donośnie płacze i jest roztrzęsione, ponieważ nie zna jej… Od ściany odbijają się także dorośli. Brak słów, by skomentować postawę lekarza, który bez ogródek odmawia bezpośredniego badania z powodu  swojego wieku i większego ryzyka zakażenia koronawirusuem. Luksusem stają się nawet teleporady. Dotąd w nagłych przypadkach powszechną praktyką było rejestrowanie pacjentów do lekarza pierwszego kontraktu (jakiegokolwiek) na ten sam dzień. Obecnie wyznacza się termin „wizyty” np. za dwa dni lub odsyła chorego na dyżur w godzinach wieczorno-nocnych. Rejestratorzy nie dopytują o stan zdrowia pacjenta.  

W tym trudnym czasie w prudnickim szpitalu umiera nawet 50 osób miesięcznie. W poprzednich latach, w analogicznym okresie zgonów było poniżej 20.

– Bywało, że niemalże w jednym momencie umierało 5 pacjentów – wylicza prezes Rygorowicz. – Niejednokrotnie nie udało się stwierdzić, że bezpośrednią przyczyną śmierci był covid. Pacjenci „zatrzymywali się” gwałtownie bezpośrednio po przywiezieniu, wcześniej byli „leczeni” teleporadami.

Prudnickie Centrum Medyczne realizuje również szczepienia przeciw COVID-19. Do tej pory podano ok. 3 tys. dawek szczepionki. Wyszczepionych zostało ponad 1,3 tys. osób z grupy 0 (dwoma dawkami) i ok. 430 pracowników oświaty (pierwszą dawką). W samym PCM szczepienie posiada ok. 90 proc. personelu.

 

5 KOMENTARZE

  1. To nie tylko Optima. Medicus jest taki sam. Wszystkie badania musiałam robić za własne pieniądze a ZUS place i to nie mały. Ale ważne ,że śmieci poszły w górę. To ważniejszy temat do obrad. W Krapkowicach rzaden lekarz nie udziela tele porad. Ludzie tam uciekają się leczyć.

  2. Panie Rygorowicz konkretne nazwiska i doniesienie do prokuratora.
    Winnym wypadku Pana wypowiedź to ohydne kłamstwo.
    Czyżby próba pokrycia swojej nieudolności.

    • Matka dziecka wskazała lekarkę która wypisała jej leki przez telefon, ma sprawę z prywatnego oskarżenia. Lekarz pediatra chciał jej dziecko leczyć przez telefon. Optima robi łache że leczy. Ludzie jak żebraki stoją pod drzwiami w deszczu na mrozie i czekają jak ktoś anonimowy się odezwie, o dzwonieniu szkoda gadać, nikt nie odbierze. Gdzie NFZ, gdzie etyka lekarska. Ci ludzie nie wychodzą do sklepów? Nie poruszają się po mieście, galeriach, marketach? A pani jak twierdzi o nieudolności PCM, czy Pana Prezesa to do weterynarza przyjmuje na Jagielońskiej. Na pewno panią przyjmie.

  3. Nie można wszystich mierzyć jedną miarą, bo w Optimie są też dobrzy i sumienni lekarze, ale są też chamskie, stare panny..? Wypowiedź P. Rygorowicza jest prawdziwa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here