Nie żyje pracownik Starostwa Powiatowego w Prudniku. Miał koronawirusa. Jeszcze w ubiegłym tygodniu był w pracy i nic nie wskazywało na najgorsze. Choroba rozwinęła się w piorunującym tempie.
Mój ojciec walczy pod respiratorem, ale stan jest krytyczny. Jedyny ratunek to OIOM, ale tam nie ma miejsc, ani szansy na nie, bo jest duża kolejka – napisała wczoraj wieczorem w jednym z portali społecznościowych córka zmarłego.
Urzędnik uchodził za pracowitego człowieka. Był lubiany i szanowany.
Ziemia prudnicka od kilku tygodni należy do czołówki powiatów z największą liczbą potwierdzonych przypadków zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w przeliczeniu 10 tys. mieszkańców. Wczoraj (3.11) pękła granica 1.000, z czego ponad 700 przypadków uznawanych jest za aktywne.
Szpitale w Prudniku i Białej pękają w szwach. Ręce pełne roboty mają także firmy pogrzebowe.
– Tylko w ostatnim czasie odebraliśmy z naszych szpitali kilkanaście ciał w podwójnym szczelnym worku. Każdy ze zmarłych miał koronawirusa – mówi „TP” Bogdan Bartnik, właściciel Domu Pogrzebowego w Prudniku.
Trudna sytuacja panuje także w prudnickim Domu Pomocy Społecznej. Patogen z Wuhan wykryto u 15 pensjonariuszy i 1 pracownika, ale liczba zakażonych prawdopodobnie wzrośnie. Jutro lub w piątek przebadana zostanie cała jednostka. Kilkunastu członków załogi zgodziło się odbyć kwarantannę na terenie placówki. To m.in. pielęgniarki, opiekunki i magazynier.
– Po 10 dniach zmieni nas kolejna grupa – mówi dyrektor DPS Maciej Staszewski, który także poddał się izolacji w miejscu zatrudnienia. – W obwodzie pozostało 35 pracowników. Należy wziąć jednak pod uwagę fakt, iż kilka osób przebywa na zwolnieniach lekarskich, a kilka kolejnych jest obciążonych poważnymi chorobami i też skrajnie nieodpowiedzialnie by było, żeby ich ściągać do pracy.
Wśród podopiecznych występują takie objawy, jak: gorączka, osłabienie, brak łaknienia. Póki co nikt nie cierpi z powodu duszności. DPS pilnie potrzebuje czepków, fartuchów i kombinezonów ochronnych.
– Sprzęt szybko się zużywa, a naszych zapasów starczy na kilkanaście dni – apeluje o pomoc dyrektor Staszewski.
„Żeby spowolnić epidemię, wymagane jest, aby 95 proc. społeczeństwa stosowała środki ostrożności. ” a co jeżeli tak sie nie dzieje, jeżeli ludzie noszą maseczki pod brodą, jeżeli wiele osób nadal uważa że pandemia to ściema a nawet przedstawiciele lokalnych władz nie respektują rządowych wytycznych ( choćby nie zamykając cmentarza 1 listopada przy rekordowych liczbach zakażeń). To wszystko nie bedzie miało sensu jeśli naprawde nie zrozumiemy co nas czeka w najbliższej przyszłości i wielu z nas niestety nie doczeka wiosny. To smutne i bardzo realne !
Czy chorowal wczesniej na coś,cukrzyce,miał problemy z nadwagą,był okazem zdrowia?
Co najmniej jakby rządowe obostrzenia chroniły od czegokolwiek, innych chorób już nie ma?
Rozumiem ze gazeta musi zarabiać…tytuły covid zbiera śmiertelne żniwa,szpitale pękają w szwach to chwytliwe tytuły…ale czy ktoś widział tłumy przed szpitalem,worki z trupami…nienadążających z kremacją zwłok?