Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, w Prudnickim Centrum Medycznym znów zacznie działać ginekologia. Ale nie wszystkie pacjentki będą hospitalizowane.
– Od 16 września otwieramy oddział ginekologii planowej z 8 łóżkami, na którym pracować będzie trzech lekarzy – mówi cytowany przez NTO prezes PCM Dariusz Brzeziński. – Przypadków ostrych zachorowań nie będziemy przyjmować. Jeśli taka pacjentka trafi na naszą izbę przyjęć, to transportem międzyszpitalnym zostanie przekazana do szpitala z wyższym stopniem referencji. Najbliższy jest w Nysie.
Chodzi głównie o to, by – czego nie ukrywał w rozmowie z „TP” prezes Brzeziński – ginekologia, obok chirurgii, pracowała na blok operacyjny, którego utrzymanie jest kosztowne. Narodowy Fundusz Zdrowia przyznał jednocześnie powiatowej leczniczy tzw. pakiet onkologiczny, w którym nie ma limitów przyjęć pacjentek.
A co z porodówką, która została zawieszona, a następnie zamknięta z powodu braku lekarzy? PCM – jak przyznaje prezes Brzeziński – na razie nie zamierza czynić starań w kierunku przywrócenia oddziału. Powiatowa opozycja winą za zaistniałą sytuację obarcza zarząd powiatu ze starostą Radosławem Roszkowskim na czele. Ten ostatni odsyła do wypowiedzi wicewojewody opolskiej, która podważa sens istnienia oddziałów położniczych w przypadku małej liczby porodów.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem w tytule „O porodach mieszkanki mogą zapomnieć”. Dokładnie odwrotnie, życzę naszym mieszkankom aby jak najwięcej dzieci rodziły, bo inaczej nie tylko odział położniczy będzie zamknięty ale także szkoły będziemy zamykać a potem zakłady pracy itd.
Niestety Myślący, o porodach w Prudniku możemy zapomnieć. Dokładnie masz rację, likwidacja porodówki to taki kolejny, bardzo ważny krok w kierunku zamykania przedszkoli, szkół i zakładów pracy. W mieście, które się rozwija nikt porodówki nie zamyka.