Zjawisko prostytucji nie jest obce również w Prudniku

0

Agencje towarzyskie to już przeżytek. Coraz rzadziej także prostytutki można spotkać stojące przy drogach. Od kilku lat panie lekkich obyczajów klientów znajdują za pośrednictwem całkiem legalnych portali internetowych czy anonsów towarzyskich. Co wiemy o problemie i jaki mamy do niego stosunek?

W małomiasteczkowym środowisku uprawianie nierządu to temat tabu. Nie mówi się o tym, bo nie wypada, bo po co się mieszać i przeszkadzać, skoro nikt głośno nie mówi, że dzieje mu się krzywda. Nie ma też napiętnowania osób, korzystających z tych usług, bo… zgodnie z prawem mogą. Moralność i prosta konieczność zachowania zdrowia, giną pod płaszczem wiele mówiącego unikania tematu w sferze publicznej. Prostytucja? Owszem, jest, ale gdzieś przy głównych drogach krajowych i w dużych miasta. O tym, że jest w Prudniku nikt otwarcie nie mówi.

Kilka w Prudniku

Do „konsumpcji” i uciech cielesnych dochodzi w domowym zaciszu lub hotelach. Aktualnie, tylko za pośrednictwem jednego z wielu takich portali na Opolszczyźnie ogłasza się blisko 200 rozwiązłych kobiet, z czego od kilku do kilkunastu przyjmuje w Prudniku (przy różnych ulicach). Liczba ta często się zmienia, bo prostytutki lubią migrować. „Atrakcyjna, seksownie prowokująca kobieta – zaprasza kulturalnych panów z gestem na niezapomniane, przepełnione erotyzmem chwile rozkoszy w moim prywatnym i dyskretnym mieszkaniu. Jestem zmysłową i łatwo nawiązującą kontakt kobietą z delikatną, aksamitną skórą. Jeśli jesteś eleganckim dżentelmenem, lubisz subtelne pieszczoty i masz ochotę na chwilkę odprężenia oraz doskonałą zabawę, myślę, że trafiłeś pod dobry adres. Przez ten czas, gdy będziesz przebywać ze mną zapomnisz o swoich problemach i kłopotach – zachęca Elizabet z grodu Woka. „Mój temperament to dynamit, ze mną jest jazda na maxa. W rękach sprawnej kochanki takiej jak ja sięgniesz zenitu, wydobędę z ciebie każdą kropelkę soczku. Przyjdź do mnie… – a to już treść ogłoszenia Super Star z anonsu poniżej.

Przykładowe ogłoszenie z Prudnika (13.11.2017)

Przyjmuję prywatnie

Anonse zawierają numer telefonu, fotografie, wiek (od 18 – wymagana dolna granica – do 50 lat, w kraju zdarzają się dużo starsze, nawet ponad 70-letnie), wymiary, języki obce, oferowany zakres usług (najczęściej tzw. full serwis), godziny pracy (przeważnie całodobowo) oraz ceny. Stawki za godzinę w województwie opolskim wahają się od 80 do 500 zł (w Polsce do ponad 1000 zł), natomiast za noc od 600 do 4.000 zł. Czym większe miasto i młodsza kurtyzana, tym są wyższe. W kraju ogłoszenia płynące prosto z budynków wielomieszkaniowych czy domów jednorodzinnych liczone są w dziesiątkach tysięcy! Telefonujemy do jednej z prudniczanek, która pisze o sobie „Śliczna blondyneczka o pięknych dużych oczach i uroczym uśmiechu”. Kobieta podaje nam na „dzień dobry” dokładny adres (to budynek PTBS niedaleko centrum) i informuje, że pracuje z koleżanką.
– Agencja!? Ja w życiu nie byłam w agencji. To mieszkanie prywatne. Jestem dostępna do dwudziestej czwartej, może godzinkę dłużej, cały czas w Prudniku.

Policja: Prostytucja nie jest karana

Zapytaliśmy rzecznika prudnickiej policji, czy tutejsi funkcjonariusze mają wiedzę o istnieniu na terenie naszego powiatu tzw. mieszkaniówek, w których kobiety na własną rękę kupczą swoim ciałem.
– Wedle obowiązujących w naszym kraju przepisów prostytucja nie jest karana. A zatem osoba, która sama uprawia nierząd nie popełnia przestępstwa. Karalne jest w Polsce natomiast sutenerstwo, stręczycielstwo i kuplerstwo. Nakłanianie do prostytucji i ułatwianie jej uprawiania, np. podnajmowanie mieszkania zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 3, a za czerpanie z niej zysków grozi do 5 lat więzienia. Jeżeli ofiarą jest osoba małoletnia, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Mając powyższe na uwadze, prudniccy kryminalni w codziennej służbie prowadzą rozpoznanie pod kątem tego rodzaju przestępstw. Z uwagi, że jest to praca operacyjna z wiadomych przyczyn nie możemy o niej informować – odpowiedział wymijająco mł. asp. Andrzej Spyrka.

Nie jestem jakąś tam prostytutką

W sieci nie brakuje też erotycznych portali studenckich. „Zostań sponsorem dla studentki, sponsoruj młodej dziewczynie studia, zasponsoruj wakacje, pomóż finansowo w życiu codziennym. Podaruj kobiecie stabilizacje finansową i odrobinę luksusu. Zaopiekuj się finansowo młodą, inteligentną i piękną dziewczyną. Ujrzyj nowe horyzonty, smakujcie życie na odpowiednim wysokim poziomie materialnym. Zostań przyjaciółką i utrzymanką sponsora, ustalcie między sobą dyskretną nić porozumienia w formie jednorazowej
pomocy finansowej lub jako stały układ sponsorowany, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo” – czytamy na jednym z serwisów z kilkoma tysiącami ogłoszeń, gdzie wiele dziewczyn nie zasłania twarzy i wprost określa swoje oczekiwania w zamian za seks lub towarzystwo na weselu, bankiecie czy w miejscu kultury.

Z badań prof. Jacka Kurzępy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu wynika, że co piąta studentka jest prostytutką. Tak zwane sponsoretki sprzedają swoje usługi jak karnet na siłownię, w ramach którego mentor ma do wykorzystania umówioną liczbę spotkań. Seks-biznes uprawiają głównie studentki filologii (25 proc. ankietowanych) i pedagogiki (18 proc.). Najporządniejsze są z kolei dziewczyny studiujące prawo (3,8 proc.) i kierunki medyczne (2,7 proc.).
– Nie jestem jakąś tam prostytutką, która sprzedaje się za marne grosze kilku facetom jednej nocy. Jestem wykształcona, ze mną nie tylko uprawia się seks, ale też rozmawia – wyznała jedna z badanych.

Zdaniem siostry Anny Banach, która na co dzień pomaga prostytutkom, motywów, dla których kobiety rozkładają nogi za pieniądze jest wiele, najczęstsze to: brak domowego ciepła, nieszczęśliwa miłość, niesamodzielność, brak pomysłu na siebie, brak perspektyw, brak dobrych wzorców, przyzwyczajenie do życia w luksusie. Tkwienie w seks-biznesie prowadzi do obniżenia progów moralnych, zatarcia granic między tym co „normalne” i „nienormalne”, a nawet pogardy dla własnej osoby. Jak podkreślają specjaliści, wyrwać się z tego środowiska jest bardzo trudno, ale da się i nigdy nie jest na to za późno. Trzeba tylko zdobyć się na pierwszy krok i pozwolić sobie pomóc.


ROZMOWA Z PRUDNICKĄ PSYCHOLOG, ALICJĄ UCHMANOWICZ-ŻYTA

Psycholog Alicja Uchmanowicz-Żyta, fot. Damian Wicher

– Dlaczego kobiety zostają prostytutkami?

– Większość, bo około 60 proc. jest do tego przymuszana, natomiast reszta oferuje usługi seksualne z własnego wyboru. Istnieje pewien stereotyp, który mówi, że
główną przyczyną zejścia na tę drogę są względy finansowe. Szacuje się, że
w Polsce jest około 250 tys. prostytutek.

– Ubóstwo może być jakimkolwiek wytłumaczeniem?

– Może bardziej elementem postawy ogólnospołecznej, gdzie rzeczywiście
ludzie rozumieją ubóstwo jako jeden z powodów rozpoczęcia pracy w tym zawodzie. Ale rozumieją póki nie dotyczy to ich rodziny. Jedna z moich koleżanek przyznała się mojej mamie, że w Niemczech trudniła się prostytucją, twierdziła, że była zmuszana. Mama miała pełne zrozumienie dla smutnych losów tej dziewczyny, natomiast gdybym ja – oczywiście prostytutką nigdy nie byłam – cokolwiek takiego powiedziała, to jestem pewna, że spotkałoby się to z negatywną reakcją, wręcz z zerwaniem stosunków rodzinnych.

– A jakie mogą być powody od strony psychologicznej?

– Jeżeli chodzi o młode osoby, wskazałabym np. brak więzi emocjonalnej w rodzinie, gdzie nie do końca potrzeby są zaspakajane. Występuje też brak akceptacji. Wiele osób zajmujących się prostytucją miało doświadczenie molestowania, czy też nadużyć seksualnych w dzieciństwie.

– Na seks za pieniądze decydują się już nastolatki. Tak zwane galerianki za
perfumy, ubrania czy biżuterię są w stanie wiele zaoferować swoim sponsorom. Co je do tego skłania?

– Na pewno zwiększona swoboda obyczajowo-seksualna. Nasza ogólna kultura sprzyja seksualizacji młodzieży. Wystarczy przyjrzeć się filmom, również w telewizji publicznej, które są przeznaczone dla widzów już od 12. roku życia, tam jest wiele scen erotycznych. Seksualizaja jest wszechobecna także w reklamie czy modelingu. Generalnie istnieje trend pokazania się. Skoro jestem dobry, dobra w wielu aspektach, no to w aspekcie seksualnym też się wykażę. Do tego dochodzi konsumpcjonizm, chęć posiadania najlepszego telefonu czy ciuchów markowych. Tego typu znajomości nawiązywane są w różnych miejscach, nie tylko w galeriach
handlowych.

– Kosztem poniżenia, dziewczyny chcą zyskać w oczach koleżanek z bogatszych domów?

– Koleżanek, kolegów. Chcą zaimponować w ogóle grupie rówieśniczej. W dzisiejszych czasach jest pęd ku posiadaniu pewnych dóbr doczesnych związanych z markowością. Wśród młodzieży bardzo często występuje akceptacja do zachowań ryzykownych, przekraczania pewnych granic w połączeniu z niemyśleniem o konsekwencjach. Niejednokrotnie w swojej pracy zawodowej miałam doświadczenia z osobami młodymi, 12-13-letnimi, kiedy w grę wchodził seksting. Nie zawsze jest to związane z chęcią zysku ekonomicznego. Spotkałam się z sytuacją gdzie dziewczyna przesłała nagie zdjęcie swojej koleżance, tak na zasadzie porównywania się, kto jest fajniejszy, natomiast ta koleżanka była przez swojego dużo starszego chłopaka namawiana do tego, żeby ściągać te fotografie. Później szedł cały proces związany z szantażem, wręcz dochodziło do sytuacji związanych z bezpośrednim kontaktem seksualnym. W rezultacie zastraszana dziewczyna obligowała się do tego, że odbędzie z szantażystą stosunek oralny w szkolnej szatni. Na szczęście tego nie zrobiła.

– Co powinno wzbudzić podejrzenia rodziców?

– Jeżeli rodzic ma dobry kontakt z dzieckiem to powinien zauważyć kwestie wycofania, rozdrażnienia, huśtawki emocjonalnej czy pogorszenia się nastroju. Niestety wiedza rodziców na temat problemów młodzieży jest różna. Zresztą wiele trudnych zachowań: opryskliwość, dystans, wycofanie młodej osoby z życia rodzinnego można tłumaczyć sobie dorastaniem czy buntem dojrzewania. Podejrzenia powinny budzić: nagły przypływ gotówki u młodego człowieka, posiadanie drogich rzeczy, „znikanie”, niewracanie na noc, etc.

– Gdzie należy szukać wsparcia w takiej sytuacji?

– Dobrze jest porozmawiać z terapeutą. Pomoc uzyskać można zarówno w naszym
Ośrodku Interwencji Kryzysowej, Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, jak i w Komendzie Powiatowej Policji. Tego typu problemów nie wolno zamiatać pod dywan. Na naszym terenie funkcjonują streetworkerzy, czyli pedagodzy, którzy znają miejsca, gdzie młodzież handluje narkotykami i dochodzi do różnych sytuacji związanych z seksualnością. Wchodzą do dyskotek, czy na imprezy masowe i przestrzegają młodych ludzi przed ryzykownymi zachowaniami.

– Szczebel wyżej występuje zjawisko tzw. „uniwersytucji”. Jak wynika z badań socjologów, co piąta studentka, będąc z dala od domu zajmuje się prostytucją, a wiele z nich decyduje się na bycie utrzymanką.

– To są przeważnie dziewczyny ze wsi i małych miasteczek, wyposażane przez rodziców w niewielkie pieniądze na życie, albo takie, które w ogóle nie mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony bliskich. Chcąc korzystać z dobrodziejstw dużych aglomeracji (kluby, kino, imprezy), łapią się na tym, że stosunkowo mało pracy trzeba włożyć, na pewno mniej niż powiedzmy za barem lub na kasie w supermarkecie, żeby zdobyć środki na te wszystkie przyjemności.

– Te dziewczyny – jak same mówią – nie czują się prostytutkami, uważają się
za damy do towarzystwa, bo to one wybierają mężczyzn, z którymi chodzą
do łóżka. W ten sposób próbują zaklinać rzeczywistość?

– Myślę, że tak. Próbują racjonalizować swoje zachowanie, co pomaga im funkcjonować, ponieważ wiele kobiet żyjących ze sponsoringu cierpi na depresję, ma zaburzenia nastroju. Tyle że takie merkantylne podejście do swojego ciała, do tego, że ja oferuję to, co mam w sobie, stanowi później problem w budowie głębszych relacji. Pracując w Londynie poznałam pielęgniarkę pochodzącą z Mongolii, która bez żadnego skrępowania opowiadała, jak była utrzymanką w zamian za seks. Nie zarabiała mało w szpitalu, ale miała większe ambicje, chciała wyjechać z kraju. Nie przeszkadzało jej nawet to, że jej sponsor – zawodowy żołnierz – miał żonę i dzieci.

– Gdy młode kobiety używają argumentów typu: tysiące dziewczyn uprawia przygodny seks w dyskotece czy akademiku, ja czerpię z niego coś więcej niż tylko przyjemność, albo: oferuję towar, a ktoś go kupuje – normalny handel, to to już świadczy o totalnej utracie szacunku dla własnego ciała?

– Jeżeli chodzi o polskie społeczeństwo, tak to jest postrzegane. Natomiast w
Europie jest z tym różnie, np. w Niemczech, gdzie prostytucja jest legalna i odprowadza się od niej podatki czy składki zdrowotne, ludzie inaczej to odbierają.

– Prostytucja w Polsce powinna być zalegalizowana?

– Trudne pytanie. Z jednej strony mogłoby to w jakiś sposób ograniczyć dochody grup przestępczych. Podatki z prostytucji zasilałyby budżet państwa, w Niemczech to są miliony euro. Zastanawiam się jednak, czy w Polsce opinia publiczna by się ku temu przychyliła, myślę, że jest za wcześnie na takie rozpatrywanie. Konserwatywność w poglądach w naszym społeczeństwie chyba doprowadziłaby do wykluczenia wielu osób. Na pewno niejedna prostytutka chciałaby założyć własną działalność gospodarczą, świadczyć swoje usługi legalnie, na tych samych zasadach i prawach co aktorzy czy modelki, które ich zadaniem w pewien sposób także pracują swoim ciałem.

– Jakie szkody psychiczne i skutki na przyszłość wiążą się z uprawianiem najstarszego zawodu świata?

– Jak już wspomniałam, wiele prostytutek cierpi na depresję. Wychowanie w obyczajowo surowych warunkach polskich, gdzie normatywność związana z tradycją, kulturą, czy światopoglądem religijnym jest dosyć mocna, skutkuje jednak wewnętrznym rozdarciem. Później, gdy przychodzi chęć oderwania się od zawodu, wiele osób nie potrafi z tym skończyć.

– I co wtedy?

– Potrzebna jest pomoc z zewnątrz. Istnieją organizacje, fundacje, również kościelne, które wspierają byłe prostytutki, tak aby mogły zacząć pracować w zwykłych miejscach. Jednak trudno jest im się odnaleźć w nowej rzeczywistości, problem stanowi nawet gospodarowanie budżetem, bo jak tu z dnia na dzień żyć za najniższą krajową, kiedy wcześniej zarabiało się kilka czy kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Prostytutki często mają porozluźniane więzi rodzinne, trudno jest im też wrócić do swojej miejscowości, jeżeli fama o nich się rozleje.

– Jak można pomóc takim kobietom?

– W dużej mierze poprzez terapię psychologiczną, bo takie osoby dźwigają
bagaż przeróżnych doświadczeń – mogą być zarażone wirusem HIV lub nosić w sobie wirusowe zapalenie wątroby typu C, mogą być uzależnione od seksu, mogły być, wbrew twierdzeniom jednego ze znanych polityków, gwałcone czy poddawane przemocy, czy wreszcie mogą być odrzucone przez rodzinę i otoczenie. Przejście specjalistycznej ścieżki pomaga wrócić do względnej normalności. Czasami jednak problemy okazują się wierzchołkiem góry lodowej. Poza tym kobiety nie wiedzą gdzie szukać pomocy i że mogą tak pomoc uzyskać.

– Czy prostytucja może uzależniać, np. jak np. alkohol?

– Oczywiście, że tak.

– Potencjalne prostytutki nie mają świadomości zagrożeń?

– Nie myślą o tym. Są skupieni na doczesnych dobrach, skupiają się na tym
co „tu i teraz”, żyją na zachłyśnięciu się wielkim światem.

– Nie zdają sobie sprawy, że mogą „złapać” przy okazji jakąś groźną chorobę?

– Podstawowy mechanizm ludzki i bardzo powszechne myślenie – mnie to nie dotyczy. Ludzie podejmując wszelkie aktywności życiowe, nie tylko seksualne, w taki sposób myślą. Kierowca przekraczając prędkość na drodze również nie docenia zagrożeń.

– Byłe prostytutki mogą czuć później odrazę do mężczyzn?

– Tak, ponieważ mają do czynienia z różnymi klientami, spotykają się z przemocą, agresją, nie wspominając o zachowaniach sutenerów, którzy wprost zmuszają swoje ofiary do nierządu.

– Z wejściem w stały związek i założeniem rodziny pewnie też pojawić się mogą
trudności.

– Tak jak w każdej innej sytuacji, gdzie dochodzi do naruszenia granic. Spora liczba prostytutek prowadzi jednak życie rodzinne, chociażby wychowuje dziecko.

– Panie, nawet te, które oferują uciechy cielesne z własnej, nieprzymuszonej
woli, generalnie nie dopuszczają do siebie myśli, że ich córki mogłyby parać się tym samym w przyszłości.

– To chyba wynika z oceny osób, które zajmują się prostytucją, generalnie nie są one pozytywnie postrzegane, a każda mama, tak myślę, chciałaby, żeby jej dziecko było dobrze odbierane w społeczeństwie. Odniosło sukces.

– Czy w związku ze skalą zjawiska widzi pani potrzebę prowadzenia akcji społecznych przestrzegających przed wejściem w świat seks-biznesu?

– Jak najbardziej. Trzeba mówić młodym dziewczętom, chłopakom, co się wiąże ze sponsoringiem, sekstingiem, w ogóle z zarabianiem na różnego rodzaju prezentacji swojej seksualności. Pogadanki z młodzieżą, bilbordy, ulotki – wszystkie formy edukacji mają sens i są wskazane.

– Pomówmy teraz o drugiej stronie. Dlaczego mężczyźni korzystają z usług prostytutek?

– Jest wiele aspektów. Z poczucia samotności, dla rozrywki, podniesienia swojej atrakcyjności w oczach kobiety, realizacji marzeń. Każdy mężczyzna ma inne powody. Taki, który pozostaje w związku i boryka się z kłopotami emocjonalnymi, najczęściej odwiedza prostytutkę, by odreagować. Natomiast też coraz więcej kobiet korzysta z usług panów do towarzystwa. Niedawno czytałam artykuł o chłopakach oferujących swoje usługi seksualne na wyspie Bali. Ich klientkami są 30-, 40-letnie dobrze zarabiające, wykształcone Europejki. Ci młodzi mężczyźni byli pytani, co takiego oferują tym kobietom, że tak chętnie korzystają z ich usług. Panowie odpowiedzieli, że adorują, są czuli i dbają emocjonalnie o swoje klientki, słuchają ich potrzeb, starają się je spełniać. Takie podejście stosują też oczywiście kobiety świadczące usługi seksualne.

– No właśnie, część mężczyzn, przychodząc do prostytutki, w ogóle nie domaga się seksu. Chcą porozmawiać, wyżalić się czy poprzytulać. To jakaś nowa forma
„psychoterapii”?

– Oczekiwania kulturowe wobec mężczyzn są coraz wyższe. Odchodzi się już od schematu żywiciela rodziny, który wraca do domu, zakłada kapcie i leży.
Dziś mężczyzna uczestniczy w procesie wychowania dziecka, zajmuje się domem. Często mężczyźni potrzebują wyżalić się, porozmawiać o trudnościach, które doświadczają ze swoimi partnerkami życiowymi. Według naszej kultury, tradycji osobą, z którą podejmujemy współżycie seksualne, jest nasz małżonek, małżonka, więc wiążą nas nie tylko sprawy związane z seksem, ale też z zakładaniem rodziny, wychowywaniem dzieci, codziennymi obowiązkami. Forma skorzystania z usług prostytutek to jest jakby odcięcie się od wielu zobowiązań. Wykonuję pewne czynności i wracam. Pewnie wiąże to się również ze zmianą relacji emocjonalnych. W tej chwili związki małżeńskie bardzo często się rozpadają, kilkadziesiąt lat temu było to nie do pomyślenia. Teraz chyba jest łatwiej przekraczać pewne granice.

– Jeszcze inna grupa zamiast bezpośredniego kontaktu wybiera cyberseks, płacąc
za pokazy porno. Zaspakajanie swoich potrzeb przez internet, to już dewiacja?

– Jeżeli przybiera to formę uzależnienia i wpływa na degradację relacji z bliskimi to rzeczywiście jest to uważane za formę patologiczną. W takiej sytuacji terapeuci starają się pomóc takiej osobie odzyskać jakby kontrolę nad zachowaniami. Kobiety czy mężczyźni oferujący takie usługi wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów, znajdują pewnego rodzaju niszę na rynku. Bo ludzie poszukują nowości, chcą eksperymentować i doświadczać ciągle czegoś innego. Tyle że przywyknięcie do pewnego rodzaju zachowań może być niebezpieczne, wpływać na realną sytuację, gdzie nie będziemy w stanie nawiązać bezpośredniej relacji z partnerem.

– Jak wyznają same prostytutki, przychodzą do nich nie tylko zwykli Kowalscy, ale także biznesmeni czy politycy. Dlaczego majętni faceci decydują się na ryzykowny seks i to z kobietami, które może mieć każdy za kilkadziesiąt czy kilkaset złotych?

– Pewne kręgi korzystają z różnych usług. Osoby trudniące się prostytucją nie są to już stereotypowo biedne dziewczyny z wioski. To bardzo często wykształcone kobiety, posługujące się językami obcymi, interesujące się kulturą, mające ogromną wiedzę w różnych zakresach, więc to też jest dobry partner do rozmowy, a nie tylko do seksu.

– Ma pani na myśli prostytutki klasy VIP?

– Tak, chociaż nie znam danych, na ile osoby bardzo zamożne korzystają z usług prostytutek np. stojących przy drogach, a na ile wybierają ekskluzywne oferty.

– Z roku na rok w Polsce ubywa agencji towarzyskich, jednak branża stale się
rozrasta, ponieważ kobiety tudzież mężczyźni coraz chętniej prostytuują się
w mieszkaniach lub hotelach. Klientów zdobywają za pośrednictwem
legalnych portali internetowych. Wydaje się, że profesja ta będzie kwitnąć w najlepsze, bo dostęp do niej stał się jeszcze łatwiejszy. Łatwiej jest też o klientów, jako że prywatne mieszkanie przywołuje zupełnie inne skojarzenia niż agencja czy tirówki stojące przy drodze.

– Zgadzam się. Dużą rolę przy oferowaniu usług seksualnych odgrywa powszechnie dostępny internet. Tak samo drugiej stronie, czyli potencjalnemu klientowi prościej jest znaleźć usługodawcę. To zaczyna wyglądać i iść w stronę coraz bardziej normalnego aspektu życia. Zresztą wiele rzeczy, które kiedyś były określane w formach dewiacji, zaczyna teraz funkcjonować w zakresie normy.

– Tak zwanych mieszkaniówek przybywa jak grzybów po deszczu, są praktycznie w każdym mieście, także w Prudniku. Ma pani tego świadomość?

– Tak, wiem o tym od znajomego. Szczegółów jednak nie zdradził z uwagi na obowiązującą go tajemnic zawodową.

– Wieść o prostytuującej się sąsiadce za ścianą może wywołać zdziwienie, a nawet szok, zwłaszcza u osób starszych.

– Pewnie tak, bo jednak zawsze profesja ta spychana była na ubocze, tzw. przybytek znajdował się w niepozornym miejscu gdzieś pod lasem, a w tej chwili może się okazać, że nasza najbliższa sąsiadka zajmuje się prostytucją w zwykłym mieszkaniu.

– Społeczeństwo powinno zwalczać rozrywkowe lokatorki, czy nauczyć się
żyć pośród nich?

– To zależy od poglądów. Ktoś może wyjść z założenia – jeżeli warunki relacji sąsiedzkich nie zostają naruszone, to co mi do tego. Nie o to też chodzi, żeby wytykać prostytutki palcami. Natomiast na pewno trzeba mieć na względzie dobro dzieci, żeby nie były odbiorcami niepożądanych scen czy treści w związku z występującą działalnością usług seksualnych.

– Pani by przeszkadzało takie sąsiedztwo?

– Raczej tak. To może stanowić dużą uciążliwość. Będąc na Wyspach mieszkałam na jednym piętrze z młodą Francuzką. Długo nie miałam pojęcia, czym się zajmuje. To, że jest prostytutką dotarło do mnie dopiero, gdy pewnego dnia usłyszałam przeraźliwe krzyki dochodzące z jej mieszkania, a następnie ujrzałam na korytarzu uciekającego mężczyznę, który ją pobił.

– Wiedząc, że ktoś z naszych znajomych kupczy z własnej woli swoim ciałem powinniśmy spróbować za wszelką cenę wyciągnąć taką osobę z tego specyficznego środowiska?

– Mam taką wiedzę o jednej z moich koleżanek z czasów szkolnych, natomiast dawno jej nie widziałam i nie mamy ze sobą bliższych relacji, więc trudno by mi było sobie wyobrazić, że zacznę nagle ją namawiać do tego, żeby skończyła z tym zawodem. Tak samo nie umiałabym wypytywać o szczegóły. Co innego, gdyby była nieletnia, wtedy należałoby bezwzględnie zawiadomić rodzinę i właściwe instytucje.

– Dziękuję za rozmowę.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here