Radni Rady Miejskiej w Prudniku nie zgodzili się na sprzedaż budynku, gdzie znajduje się filialne schronisko młodzieżowe w Wieszczynie. Dyskusja podczas sesji była ostra.
Z propozycją sprzedaży obiektu w Wieszczynie wyszedł burmistrz Franciszek Fejdych, przekonując do tego rozwiązania za pomocą liczb.
– Z porównania dochodów i wydatków wynika, że dokładamy do tego obiektu ponad 200 tysięcy złotych rocznie, co oznacza, że po jego zbyciu schronisko w Prudniku będzie się bilansować i nie będzie wymagało dodatkowego finansowania. Wykorzystanie obiektu w Wieszczynie także jest zdecydowanie niższe niż w Prudniku, w 2016 roku: Prudnik – 32 proc., Wieszczyna – 25 proc. – przekonywał burmistrz.
Sprzedaje się tylko raz
Wypowiadający się radni brali jednak pod uwagę jednak inne argumenty.
– Wiemy od lat, że one nie utrzymują się same i najpewniej nigdy nie będą się utrzymywać – rozpoczęła dyskusję Iwona Dębińska. – Jednak od kiedy jestem radną obserwuję, że obsada się trochę zwiększa. Szkoda mi, żeby to miejsce, jako schronisko szkolne, w lesie, na łonie natury, daleko od Internetu, od cywilizacji, było sprzedane. Czy warto się spieszyć ze sprzedażą już teraz? Sprzedaje się tylko raz, a to jest piękne miejsce.
Radni podczas sesji zaczęli proponować elementy, które miałyby uatrakcyjnić pobyt w Wieszczynie, zwiększając frekwencję w obiekcie. Burmistrzowi łatwo było zbić argumenty na trasy narciarskie, czy tor saneczkowy itd., zauważając, że takie inicjatywy już były i rozbijały się o pogodę. Pisaliśmy o tym w „Wędrowcu”. Inne atrakcje, jak na przykład wypożyczalnia rowerów, są w planach (jedna z propozycji budżetu obywatelskiego 2018). W kontekście innych pomysłów burmistrz mówi, że przez 5 lat nie znaleziono sposobu, bo obiekt Wieszczynie był bardziej rentowny: – Przez ostatnie trzy lata tej rady, nie było takiej dyskusji jak dzisiaj, że skoro jest strata, to zróbmy coś, żeby schronisko przyniosło dochody. Nie było, dopóki nie pojawił się temat sprzedaży schroniska.
A dlaczego nie inkubatory
– Jeśli rzeczywiście przymierzamy się do tego, żeby sprzedawać obiekty, które były kiedyś zrealizowane, bo to nie jest jedyny obiekt, który przynosi nam straty i musimy go dofinansowywać, należy sporządzić program działań, co chcielibyśmy sprzedać w przyszłości i przygotowywać się do tego, a nie tak ad hoc sprzedajemy schronisko. A dlaczego nie inkubator? – mówi Jan Roszkowski. – Ja bym się tego mienia nie pozbywał, dlatego że to wcale nie uratuje naszego budżetu.
Burmistrz odpowiadał, że uchwała nie powinna być zaskoczeniem: – Ta uchwała została zaproponowana radzie, ponieważ wielokrotnie omawiając sytuację schronisk, były propozycje rady, że skoro tak to wygląda, to powinniśmy się zastanowić nad sprzedażą.
Fejdych zapowiedział też, że jeśli radni przełożą decyzję o sprzedaży na przyszły rok, to sama procedura sprzedaży rozpocznie się dopiero w 2019.
Bo nie ma alkoholu
Radna Urszula Rzepiela proponowała, by kuchnia, która dotychczas służyła do samodzielnego przygotowywania posiłków, była kuchnią regionalną: – A jak pachnie w kuchni to wiadomo, że klienci zawsze się znajdą i też mieszkańcy Prudnika zechcą z tego skorzystać.
Radna mówiła również, że zmienia się kierunek wyjazdów Polaków, którzy ze względu na zagrożenie terrorystyczne, coraz chętniej wypoczywają w kraju, co jest szansą dla takich obiektów, jak schronisko w Wieszczynie: – Prudnik w planie zagospodarowania od lat jest predestynowany do rozwoju funkcji turystycznej i rekreacyjnej. Mamy to szczęście, że jesteśmy w otulinie Parku Krajobrazowego i w jego obszarze. A w jaki sposób z tego korzystamy? W żaden. Można komuś powiedzieć tylko – idź pobiegaj sobie w lesie. Natomiast takie schronisko to jest ewenement. (…) Na komisjach były argumenty, że schronisko jest nierentowne, bo nie ma tam alkoholu. Z jednej strony gmina wspiera finansowo i prowadzi profilaktykę antyalkoholową, a potem wysuwa argumenty, że jeżeli będzie prywatny właściciel, to będzie można sprzedawać alkohol i to zacznie przynosić zyski. Ale komu? Czy naszej społeczności? Czy ktoś się pytał, co na to mieszkańcy? Czy oni chcą mieć tam dyskoteki, hulanki i swawole do rana?
Urszula Rzepiela powiedziała, że zakup od województwa obiektu byłego prewentorium i utworzenie tam schroniska, to była dobra decyzja. Wyraziła również nadzieję, by gmina utrzymała obiekt przez jeszcze kilka lat i przez ten czas sprawdzić, jak sobie radzi. Podzielała zdanie radnej Dębińskiej w sprawie organizacji w schronisku turnusów dla dzieci na przykład z problemami związanymi z uzależnieniem od sprzętu elektronicznego, problem narastający we współczesnym społeczeństwie: – Możliwości jest bardzo dużo.
– To, że schronisko nie przynosi zysku, to nie jest nic nadzwyczajnego. Dlatego właśnie gmina realizuje te zadania (kultura fizyczna i turystyczna), za które przedsiębiorcy się nie wezmą, ponieważ to nie jest dochodowe, ale wychowawcze – dodała radna Rzepiela. – Jeżeli to jest nieopłacalne, to dlaczego nie sprzedaliśmy „Białego Domu” (obecna siedziba POK), on też się od razu nie rozkręcił, a jest naszą wizytówką. Fundusze unijne są po to, żeby to była swego rodzaju wędka i czynnik rozwojowy danej społeczności, a my na tym chcemy zrobić biznes. Czy to jest etyczne? Na pewno nie. (…) Jak my promujemy Prudnik? Folderki? Lalki? W tej chwili najlepszą promocją Prudnika jest Marcin Husak, ściąga niesamowite ilości turystów, wycieczki życzą sobie tylko jego oprowadzania, całe autobusy przyjeżdżają, żeby on miał kontakt z tymi turystami. Mam na myśli, żeby ten obiekt zachować jeszcze przez parę lat, to być może w następnej kadencji znajdą się tacy ludzie, którzy będą mieli inną wizję. Nie mówię, że to musi być pan burmistrz, czy zastępca, to mogą być również radni, którzy ten rozwój będą potrafili stymulować.
– Jako gmina czynimy wszystko, co w naszej mocy, by rozwijać turystykę na naszym terenie, i w takiej koncepcji sprzedaż schroniska w Wieszczynie wydaje się być przedsięwzięciem nieracjonalnym – mówi Zofia Zeprzałka-Krzemień.
Schroniska w oświacie
Leszek Piątkowski przypomniał, że schroniska młodzieżowe nie są zwykłymi obiektami noclegowymi, tylko podmiotami umieszczonymi w strukturze oświaty (subwencje), a więc spełniające rolę wychowawczą. Radny zwrócił uwagę, że w Polsce większość obiektów noclegowych przeszła w prywatne ręce, a ceny w nich są tak wysokie (przy jednocześnie podwyższonym standardzie), że wiele osób nie stać na skorzystanie z nich. W tej sytuacji schroniska, takie jak to w Wieszczynie, spełniają wyjątkową rolę dla wypoczynku i turystyki dzieci i młodzieży, również z tych uboższych rodzin.
Radny dodał, że nie zna schronisk młodzieżowych, również w bardziej atrakcyjnych miejscach, które przynoszą dochody: – To jest nasz obowiązek, utrzymanie tego schroniska, a nie sprzedawanie i przestawienie w komercję.
Leszek Piątkowski przestrzegał też przed zbytnim optymizmem jeśli chodzi o perspektywy sprzedaży obiekty. Przypomniał, że samorząd wojewódzki bez skutku próbował sprzedać, czy wręcz przekazać obiekt w Wieszczynie i nie było zainteresowania. Podał przykład byłego sanatorium „Aleksandrówka” w Jarnołtówku, którego nikt nie chce kupić za cenę pół miliona złotych: – Ja wolę dołożyć te 200 tys. złotych i mieć, co mam, niż liczyć na to, że być może to sprzedam.
– Na dzień dzisiejszy nie ma koniunktury na sprzedaż, jest zastój. Przykłady, ulica Zamkowa, są cztery kamieniczki, nie ma zainteresowania. Włoska 4, brak jakiegokolwiek pomysłu, jak zagospodarować ten budynek pokoszarowy (tu burmistrz wyjaśnił, że w 2018 r. będzie sfinansowany projekt adaptacji obiektu na mieszkania). Jest ponad 20 pustych lokali użytkowych. Tak, jak tu mówili koledzy – sprzedaje się tylko raz – komentował radny Julian Serafin.
Prudnik lepszy od Wieszczyny
– Turyści, gdy zamawiają noclegi, to zaznaczają Prudnik, nie Wieszczynę – mówi Franciszek Fejdych. – Dlatego, że później trzeba dojechać do Prudnika, wynająć busa, jest problem z wyżywieniem, zakupieniem czegokolwiek, bo nie ma sklepu. Generalnie jest problem z pobytem, więc wolą jechać do Prudnika. W Prudniku są boiska, jest zaplecze, są atrakcje i nie chcą spać w Wieszczynie. Bardzo liczyłem na to, że turyści gremialnie rzucą się na Wieszczynę, i co? Nawet pan Michalczewski, znany turysta, działacz PTTK, nie był w stanie ściągnąć do Wieszczyny turystów. (…) Od pięciu lat schroniska przynoszą stratę, od pięciu lat państwo o tym wiecie i od pięciu lat nie było takiej dyskusji zróbmy to albo tamto, nie było żadnego zainteresowania, jak usprawnić funkcjonowanie schroniska.
Tomasz Wisła: – Jesteśmy gminą Prudnik, nie jesteśmy gminą Polkowice, która ma mnóstwo pieniędzy i może nie wiedzieć, co z nimi zrobić, albo stać ją na to, aby spełniać więcej, niż to jest dla społeczeństwa dane. Mamy utrzymać szkoły, przedszkola, żłobki, gimnazja, mamy dla dzieci boiska sportowe, mamy wybudowane Orliki, dzieci się tam bawią, mamy schronisko na ul. Dąbrowskiego. Pytanie: czy stać nas na to, aby utrzymywać to drugie schronisko? Ja bym nie chciał częściej tłumaczyć się przed osobami mieszkającymi w Prudniku, dlaczego przyzwalamy na taki deficyt. Dlatego będę głosował za sprzedażą tego schroniska.
Josel Czerniak: – Jako przewodniczący komisji budżetu mam konkretny wniosek do pana burmistrza. Ponieważ mimo subwencji dopłacamy do szkolnictwa, sportu, kultury, do wszystkiego, więc wnioskuję panie burmistrzu, żeby pan wystąpił do rady miejskiej o zwiększenie podatków od następnego sezonu.
Ryszard Czeczel: – Uważam, że lepiej prowadzić jedno schronisko, które byłoby na plusie, niż dwa na minusie. A jeśli pani ma taką propozycję, czy pani (tu radny zwracał się do radnych będących zwolenniczkami utrzymania schroniska w Wieszczynie), to proponuję wziąć kredyt, a może kupić za gotówkę schronisko i prowadzić według swojej wyobraźni. Tyle czasu minęło, trzeba było podpowiadać, przecież przez tyle lat to schronisko było na minusie. Wszyscy o tym wiemy i mieliśmy tego świadomość.
Ostatecznie stosunkiem głosów: 8 do 13 uchwała nie została przyjęta, co oznacza, że schronisko w Wieszczynie pozostanie w zasobach gminy. Za sprzedażą schroniska głosowali radni: Tomasz Wisła, Ryszard Czeczel, Andrzej Gajewski, Josel Czerniak, Edward Mróz, Mieczysław Partyczny, Józef Porada i Zbigniew Kosiński. Pozostali radni byli przeciwni.
Burmistrz Fejdych, robiąc dobrą minę do złej gry, powiedział po głosowaniu, że jest bardzo zadowolony z jej wyniku: – Przez 7 lat, przez kolejne dwie tury wyborów, z ust liderów ugrupowań, które były kontrkandydatami w wyborach do samorządu gminy Prudnik, słyszałem, że jestem beznadziejnym burmistrzem, że rada która mi zaakceptowała wszystkie wnioski do pieniędzy unijnych, to była beznadziejna rada, która nie wiedziała co robi i nie miała zielonego pojęcia o tym, jak ma wyglądać promocja gminy. Jeszcze w ostatnią sobotę w Radio Nysa pani poseł była uprzejma powiedzieć, że jedyną szansą na rozwój Prudnika jest usunięcie ze stanowiska burmistrza Fejdycha, bo źle zainwestował pieniądze unijne, bo źle wykonał wszelkie inwestycje, bo te inwestycje przynoszą straty dla gminy, które powodują, że nie może się gmina rozwijać. Proponując państwu tę uchwałę, nie sądziłem, że będę świadkiem takiej przemiany. Bo o to, kiedy rozmawialiśmy o sprzedaży nieruchomości przy ul. Kolejowej na rzecz przedsiębiorcy, i mówiłem o tym, że tam powstaną miejsca pracy, to słyszałem z ust tych, którzy byli przeciwko – a ile tam będzie miejsc pracy, 5, 6? Jakie ma to wielkie znaczenie dla Prudnika? Dzisiaj jednym z argumentów przeciwko sprzedaży było – panie burmistrz, 5 miejsc pracy, dla Prudnika to jest ogromne znaczenie. Jaka przemiana. Ciągle słyszałem, że dokładamy do tych inwestycji, że schroniska są niepotrzebne, że to są wyrzucone pieniądze, że inkubatory to są straty dla gminy, Dzisiaj słyszę, że to nie ważne – przecież te schroniska to wizytówka Prudnika, to perełki dla Prudnika. Przecież skoro gmina ma się rozwijać turystycznie, to ona musi mieć schroniska. Schroniska to czynnik rozwoju. A do tej pory zawsze słyszałem, jaka turystyka panie burmistrzu. Prudnik? Turystyka? Panu coś się pomyliło. (…) Dzisiaj jestem szczęśliwy, bo jeśli ktoś publicznie, w mediach, z grup które kandydowały również do rady i wprowadziły do rady radnych, jako lider powie, że to czy tamto zrobiliśmy źle, to będę się powoływał na tę sesję, na której przedstawiciele tychże grup jednogłośnie mówili o tym, że wszystko było dobrze i bardzo dobrze i służy społeczności Prudnika.
Burmistrz stwierdził, że decyzja o niesprzedaniu schroniska, to decyzja polityczna: – To kwestia przechowania majątku do następnej kadencji. Na jednej z komisji było powiedziane, że nie ta władza, nie ta rada, tylko następni mają mieć majątek do sprzedaży.