W końcu w Prudniku nie dzieje się źle, prawda? Mamy trzy baseny, dwa schroniska (do których dokładamy niemałe pieniądze) i kilka gminnych spółek, niekiedy powielających się kompetencjami oraz będących schronienie dla politycznych przyjaciół rządzących.
Potęgą zaś jesteśmy bowiem w czwartek (28 września) rajcy miejscy zadecydowali o losie schroniska w Wieszczynie, po dość burzliwej jak na prudnickie warunki dyskusji przegłosowano i ustalono, iż Schronisko w Wieszczynie pozostaje w rękach Gminy i kontynuuje swoją działalność.
W tym miejscu zauważyć należy, iż schronisko w Wieszczynie, podległe Gminie Prudnik, rok do roku przynosiło ogromne straty, sięgające 200 tysięcy złotych rocznie. Takie straty powodują, że każdy mieszkaniec Prudnika dokłada niemałe pieniądze na utrzymanie czegoś, co nie ma ekonomicznej racji bytu. Każdy, kto zajmuje się analizą ekonomiczną złapałby się za głowę obserwując wskaźniki ekonomiczne schroniska, bo dopłacać można 30-50 tys. zł, ale nie 200 tys. zł! Decyzja jest ta jest tym bardziej dziwna i zła w kontekście raportu przygotowanego przez Polską Akademię Nauk, który jasno wskazuje, iż strategie obrane przez miasto są błędne, a sam Prudnik znajduje się na szczycie miast o najgorszych wskaźnikach i trendach makroekonomicznych.
Argumenty o tym, iż wszyscy dopłacają do schronisk, to my również powinniśmy, są argumentami błędnymi. Oto kilka powodów. Pierwszy, to fakt, że są w Polsce schroniska, które na siebie zarabiają. Drugi, Prudnik posiada dwa obiekty, do których dopłaca, a większość miast ma na utrzymaniu tylko jeden taki obiekt. Po trzecie zaś, kapitał zaangażowany w schronisko rok rocznie traci na wartości i przynosi straty rzędu kilkunastu procent w kontekście środków zaangażowanych w remont schroniska. W ciągu pięciu lat, przyjmując wyliczenia burmistrza Prudnika, Gmina właściwie straciła milion złotych, co jest 1/3 wartości samego schroniska. Zatem utrzymywanie aktualnego schroniska jest błędem, za który płacą mieszkańcy. Nie widać także światełka w tunelu, bo obiekt mimo personelu, w tym kierownika (Dąbrówka, jak i U Króla Gór Opawskich mają osobnych kierowników) nie przykłada się do szukania klientów. Próżno szukać go na modnych platformach, takich jak booking.com czy Trivago.
Żeby była również jasność nie ganię radnych za to, że nie sprzedali obiektu, a za to, że utrzymali aktualny stan rzeczy, który jest gruntownie niekorzystny dla mieszkańców Gminy, a wszak głównym celem działalności Gminy winno być dobro jej własnych obywateli. 200 tysięcy rocznie można wykorzystać w lepszy sposób, a samego budynku nie trzeba sprzedawać, bowiem może on na siebie zarabiać, tylko należy zmienić formułę, bowiem aktualnie ciężko nie odnieść wrażenie, iż kadra zarządzająca wali głową w mur.
Zadajmy sobie bardzo ważne pytanie: co można za 200 tysięcy? Za 200 tysięcy można stworzyć program wymiany kotłów w prudnickich gospodarstwach i rozpocząć realną walkę ze smogiem, z korzyścią dla wszystkich. Zdrowie mieszkańców jest bowiem bezcenne. Niestety radnym i rządzącym w tym zakresie brak wizji.
Decyzja o zachowaniu status quo dziwi tym bardziej, iż pomysłów na wykorzystanie Wieszczyny jest kilka i nie są złe. W tym miejscu należy pochwalić starostę o pomyśle przekazania obiektu pod Dom Opieki Społecznej. Stowarzyszenie Prudniczanie podtrzymuje ten kierunek i proponuje by budynek przekazać gminnej spółce, bądź utworzyć współpracę publiczno prywatną w myśl strategii opracowanej przez Centrum Adama Smitha dla Województwa Opolskiego. Strategia ta zakłada utworzenie wielu podmiotów, które opiekują się starszymi i schorowanymi gośćmi zza zachodniej granicy.
Zatem zamiast wyjeżdżających Polek za granicę, można sprowadzić na miejsce do Prudnika samych pacjentów i próbować na tym budować ekonomicznie odpowiedzialną działalność. Takie rozwiązanie pozwoli na ściągnięcie do Prudnika dodatkowych środków pieniężne, ale i również zagwarantować obecnym pracownikom schroniska lepsze pensje!
Paweł LICZNAR
Wiceprezes Stowarzyszenia Prudniczanie