Komentarz: Po czyjej stronie stoją radni?

0
(fot. własna)

Podczas wrześniowej sesji Rady Miejskiej w Prudniku zadecydowano o odrzuceniu petycji Prudniczan odnośnie zmiany uchwały podnoszącej stawki w strefie płatnego parkowania. Wraz z nią do „kosza” trafiło także kilkaset podpisów mieszkańców miasta.

Radni fakt odrzucenia dokumentu tłumaczyli w następujący sposób: petycja wpłynęła do urzędu już po wejściu w życie nowej uchwały, a to nie dość, że stwarzałoby problemy natury prawnej dla gminy i operatora, to jeszcze rodziłoby konieczność (w razie pozytywnego przychylenia się radnych do petycji) oddanie części pieniędzy za okres, w którym podwyżki opłat obowiązywały. Odrzucenie petycji po raz kolejny pokazuje, że większość naszych rajców dba bardziej o interesy operatora strefy niż mieszkańców miasta, aby wysnuć taki wniosek wystarczy prześledzić ostatnie wydarzenia dziejące się wokół prudnickiej strefy płatnego parkowania.

Pierwsze z nich dotyczy ulicy Łukowej, gdzie opłaty pobierane były niezgodnie z ustawą o drogach publicznych. Czy radni wtedy martwili się o zwrot pobranych wbrew prawu opłat? Pytanie retoryczne,  podobnie rajcy nie martwią się o osoby, które w dalszym ciągu płacą za parkowanie w soboty (parkometry pozostają uruchomione i w soboty wydają bilety na poniedziałek). Ja sam kilkukrotnie uchroniłem niczego nieświadome osoby od uiszczenia opłaty w sobotę. Sama kwestia sobót wolnych od parkowania też jest ciekawa. Dzięki naszej interwencji udało się doprowadzić do zmian w prawie i darmowe soboty stały się faktem. Niestety ponownie nadmierne dbanie o interesy operatora strefy skutkowało poniesieniem opłat za parkowanie od dnia 1 stycznia 2017 r.

Przecież na operatora nie trzeba chuchać i dmuchać. Jeśli nie spodobają się mu warunki
i zrezygnuje z  prowadzenia prudnickiej strefy parkowania, można rozpisać przetarg lub spróbować, jak to ma miejsce w innych miastach, powołać komórkę w urzędzie lub spółkę miejską, która zajęłaby się obsługą strefy. Nie mówię już o rozwiązaniu, które w ostatnim czasie zastosowała gmina Głuchołazy, czyli po prostu likwidacji strefy płatnego parkowania.

Obracając się dalej w temacie pieniędzy, pism i petycji warto zaznaczyć, że na jedno z naszych pism do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Jeszcze w 2016 r. wnioskowaliśmy do Rady Miejskiej o to, aby w razie nieobecności radnego na sesji czy posiedzeniach komisji nie wypłacać mu diety. Ponieważ obecne rozwiązania zabierają tylko 20 % za każdą nieobecność radnego na sesji rady i15 % za każdą nieobecność radnego w posiedzeniu jednej lub dwóch stałych komisjach rady, do których został wybrany. Czyli w miesiącu, w którym radny nie pojawi się w urzędzie ani razu, może otrzymać nawet 670 złotych.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe fakty, to pytanie postawione w tytule artykułu jest zasadne. Oczywiście sami wybraliśmy naszych reprezentantów (ja akurat z reprezentantki mojego okręgu, czyli Pani Urszuli Rzepieli, jestem zadowolony i wielokrotnie dumny, bo nie boi się ona wygłaszać własnych poglądów), ale pamiętać należy radni są dla nas, a nie odwrotnie i trzeba pilnować by odpowiednio reprezentowali interesy mieszkańców.

Jarosław Szóstka,

Prezes Stowarzyszenia Prudniczanie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here