Z Prudnika do Jerozolimy

0

Grupa Europejczyków chce przywrócić Szlak Jerozolimski, liczącą tysiąc lat drogę pielgrzymów do Ziemi Świętej. Prudnik może znaleźć się na tej trasie.

Kto nie wie o bodaj najsłynniejszym szlaku pielgrzymim dawnej Europy do hiszpańskiego Santiago de Compostela, grobu apostoła Chrystusa – Jakuba? A przecież dla chrześcijan jest miejsce o wiele istotniejsze, Ziemia Święta ze świętym miastem, środkiem świata – Jerozolimą. Jest szansa, że Prudnik włączy się do projektu pielgrzymiego Szlaku Jerozolimskiego.

Prudniczanin wskazuje Prudnik

Prudnik nie zaistniał w tym pomyśle przypadkowo. Stało się to za sprawą Sławomira Molędy, z pochodzenia prudniczanina, który postanowił zainteresować tematem starostę prudnickiego Radosława Roszkowskiego (koledzy z I LO). Molęda jest przedstawicielem ruchu Jerusalem Way na Polskę.

– Powiat prudnicki zadeklarował przystąpienie do tej idei – zapewnia starosta, który już podpisał list intencyjny w tej sprawie. – Ważne jest to, że pomysł drogi został uznany przez Radę Europy za Europejski Szlak Kulturowy, co pociągnie za sobą różne konsekwencje, między innymi takie, że będzie można aplikować o duże wsparcie finansowe Unii Europejskiej, podobnie jak to się dzieje z Drogą świętego Jakuba. To nie jest coś gotowego, do czego możemy się tylko dołączyć. To jest początek i dzięki temu możemy to współtworzyć i być w Polsce wśród pionierów.

– Prudnik jest jednym z pierwszych ośrodków w Polsce, które zgłosiły akces do tego projektu. Obok Prudnika są jeszcze Góra Kalwaria i Lębork – mówi Sławomir Molęda.

Marek Kamiński twarzą projektu

Szlak Jerozolimski ma wiele wspólnego z Drogą św. Jakuba. Uważa się, że na odcinku europejskim obie trasy są takie same, tyle że prowadzą w odwrotnym kierunku. Szlaki nie mają jednego, ściśle określonego przebiegu. Posiadają liczne odnogi i mutacje. Nie mają też początku, bo każdy pielgrzym rozpoczyna swoją wyprawię w „swoim” miejscu.

– Projekt ma charakter międzynarodowy – wyjaśnia Molęda. – Liderami są Austriacy, a zaangażowani są pielgrzymi z Węgier, Słowacji, Czech i Polski. W lutym w Fuldzie zapowiadane jest duże seminarium, podczas którego do projektu włączeni zostaną również Niemcy.

Pomysłodawcą szlaku jest Austriak Johannes Aschauer, który wspólnie z przyjaciółmi w 2010 r. po raz pierwszy przebył całą trasę. Twarzą projektu w Polsce będzie polski polarnik i podróżnik Marek Kamiński.

Sławomir Molęda (fot. własne)

Sławomir Molęda jest nie tylko teoretykiem szlaku. Odbył już pielgrzymkę do Santiago de Compostela, zaczynając ją w Żelechowie w województwie mazowieckim, gdzie obecnie mieszka.

– Pielgrzymowanie jest osobistym przeżyciem – mówi Molęda. – Własne pielgrzymowanie staram się oddzielać od swojej działalności, jako aktywisty Jerusalem Way. Miałem propozycję, żeby zabrać ze sobą kamerę, żeby utrwalać podróż. Zastanowiłem się nad tym i doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu, bo to, co najważniejszego dzieje się podczas pielgrzymki, jest niewidoczne. To jest odwracanie uwagi od istoty sprawy. (…) Po kilku miesiącach marszu zmienia się poziom świadomości. To nie jest taki sam sposób widzenia świata i myślenia, jaki mamy na co dzień. Pewnego rana doznałem swego rodzaju objawienia, powołania, trudno mi to nazwać. W wyobraźni ujrzałem drogi do Jerozolimy, tak samo rozwinięte, jak szlaki do Santiago. Kilka dni potem przy drodze natrafiłem na naklejkę Jerusalem Way. Po powrocie z pielgrzymki skontaktowałem się z tą organizacją. Pojechałem na spotkanie i od razu poczułem, że jestem wśród swoich.

Molęda planuje pielgrzymkę do Jerozolimy na swoje 50 urodziny, a więc w 2021 roku: – Moim marzeniem jest nie zatrzymać się w Jerozolimie, ale kontynuować podróż dalej. Przejść przez Afrykę Północną do Santiago i dopiero stamtąd wrócić do domu. Bardzo nie lubię wracać tą samą drogą.

Sympatycy prozy Paulo Coelho z pewnością dostrzegają tu zbieżność z podróżą z Hiszpanii przez Afrykę do Egiptu bohatera powieści „Alchemik”. Zresztą w 2013 r. doszło do przypadkowego spotkania w hiszpańskiej wsi Aschauera i Coelho. Pisarz entuzjastycznie przyjął wiadomość o idei Szlaku Jerozolimskiego, uznając ją za globalny projekt pokoju, do którego każdy pielgrzym dokłada swoją cegiełkę. Według niego to Jerozolima jest „węzłem gordyjskim” pokoju na świecie.

Pielgrzym bez planu na nocleg

Sposobów pielgrzymowania jest tyle, ilu jest pielgrzymów. Niektórzy lubią zaplanować sobie każdy dzień podróży i zamówić noclegi z rocznym wyprzedzeniem. Inni zawierzają swój los Bogu i idą tak, jak dawni wędrowcy, nie wiedząc gdzie będą spali kolejnej nocy. Takim wędrowcem jest Sławomir Molęda: – Nie wiem, ile kilometrów przejdę w ciągu dnia, ponieważ nie mam zaplanowanej trasy. Nigdy nie wiem, wychodząc rano, gdzie będę nocował. O noclegu zaczynam myśleć, kiedy zaczyna się ściemniać.

Czas trwania? Około pół roku: – Start nastąpiłby w maju, czerwcu, tak, żeby na miejsce dotrzeć na Boże Narodzenie. Chodzi też o temperaturę. W miarę, jak będzie robiło się coraz zimniej, to ja będę posuwał się coraz bardziej na południe.

Co dalej?

– To, co ważnego zrobiło w tym roku Jerusalem Way, to pozyskało człowieka, który profesjonalnie zajmuje się pozyskiwaniem środków unijnych – tłumaczy Molęda. – Dotąd działanie organizacji odbywało się na zasadzie wolontariatu, zaangażowania własnych środków. Tymczasem inicjatywa osiągnęła już ten poziom, kiedy zaangażowanie większych środków jest koniecznie, aby to zaistniało na większą skalę.

W pierwszej kolejności Jerusalem Way zamierza wykorzystać pozyskane środki na promocję idei, organizację spotkań i rozwijanie kontaktów. W dalszej kolejności planowane jest wydawanie publikacji, a ostatecznie budowanie infrastruktury służącej pielgrzymom, w tym oznakowanie szlaku w terenie.

Twórcy traktu chcą przywołać tradycję drogi do Jerozolimy utworzonej na terytorium Węgier przez króla Stefana w XI wieku: – Właściwie to on był naszym prekursorem. Mija teraz 1000 lat od utworzenia szlaku do Jerozolimy i chcemy zachęcić Węgrów, rząd węgierski, do wykorzystania tego tematu medialnie. W ostatnich latach Węgry, w oczach Europy podpadły w kwestii imigrantów, i tutaj mogłyby się wykazać, że oto już 1000 lat temu umożliwiali Europie pielgrzymowanie do Jerozolimy.

Prudnik ma szansę zaistnieć w ambitnym, europejskim projekcie.


Ziemia prudnicka a Ziemia Święta

(fot. Andrzej Dereń)

Jakie związki z Jerozolimą ma historyczna ziemia prudnicka? Pierwszym i najważniejszym, choć nie wyróżniającym jej w niczym na tle Europy, jest chrześcijaństwo wywodzące się Bliskiego Wschodu. Symbolika wnętrz kościołów to w dużej mierze podróż do Ziemi Świętej.

W okresie wypraw krzyżowych obszar dzisiejszej ziemi prudnickiej był słabo rozwinięty i nie są znane świadectwa udziału miejscowych rycerzy w zbrojnych eskapadach na południe. Za to ziemia prudnicka przyjęła poważną spuściznę z tamtych czasów, przyjmując u siebie rycerzy zakonnych. W XIII w. w Solcu zakon joannitów otrzymał ziemię i patronat nad miejscowym kościołem. W kolejnym stuleciu powstała tu komandoria. W XVII w. inny zakon krzyżowców – bożogrobców otrzymał w posiadanie Trzebinę, Wierzbiec i Miłowice. W tej pierwszej miejscowości znajdziemy kilka pamiątek po tym zakonie, w tym charakterystyczne „podwójne” krzyże. Znak krzyżowców – krzyże maltańskie znajdziemy na kilku prudnickich kamieniach granicznych, które odkryto na granicy dawnych ziem miejskich i posiadłości joannickich wokół zamku Divči Hrad.

(fot. Andrzej Dereń)

Nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o licznych legendach, które zrodziły się na bazie XIX-wiecznego romantyzmu, a dotyczących templariuszy, którzy mieli odpowiadać za budowę prawie co drugiego zamku i dworku na Śląsku (np. Prudnik, Prężynka, Chrzelice, Rogów Opolski). Nie dość tego pracowici templariusze budowali jeszcze między nimi tunele.

Współcześnie z Ziemią Świętą żywe kontakty utrzymują obecni również na ziemi prudnickiej franciszkanie, opiekujący się na Bliskim Wschodzie wieloma miejscami ważnymi dla chrześcijan oraz pielgrzymami.

Szczególnym pomnikiem związanym z Ziemią Świętą jest kaplica Bożego Grobu przy ul. Zamkowej w Głogówku. Budowla powstała w 1634 r. z inicjatywy właściciela miasta Jerzego III Oppersdorffa.

W 2001 r. pod zielonym krzyżem na Koziej Górze w Prudniku umieszczono kamień pochodzący z Bazyliki Konania Pana Jezusa w Jerozolimie.

(fot. Andrzej Dereń)

Artykuł ukazał się w świątecznym wydaniu „Tygodnika Prudnickiego”, nr 51 z 19.12.2018 r. Cały numer gazety dostępny jest również w formie e-wydania. ZAMÓW CAŁOROCZNĄ PRENUMERATĘ Z RABATEM!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here