Pochodzący z Prudnika Dawid Zapała w przydomowym warsztacie buduje auto marzeń. To pierwszy „wydrukowany” polski supersamochód z napędem elektrycznym.
Rozmawia Andrzej DEREŃ
Siedzimy w twoim warsztacie, patrzymy na twoje dzieło, a ja się zastanawiam, od czego wszystko to się zaczęło?
– Z wykształcenia jestem inżynierem mechaniki i budowy maszyn ze specjalnością pojazdów drogowych. Wybrałem ścieżkę zawodową konstruktora, a to w zasadzie na dzień dobry przysparza trudności w znalezieniu interesującej pracy, ponieważ w Polsce nie ma poważnego biura designu branży Automotive, czyli konstrukcji. W naszym państwie, w funkcjonujących tutaj zagranicznych firmach najczęściej nie projektuje się, tylko od razu produkuje. W związku z tym, w Polsce nie ma dużego popytu na pracowników z takimi ambicjami i umiejętnościami, jakie ja posiadam. Są inżynierowie zarządzający produkcją, a nie inżynierowie projektujący elementy. Dobrym przykładem jest prudnicki Henniges – mamy linię produkcyjną, natomiast jeśli chodzi o design, czyli projektowanie i konstrukcja, to gotowe projekty przychodzą z zewnątrz.
– Czyli innymi słowy otrzymujemy gotowe.
– Tak, przychodzi dokumentacja z wytycznymi i należy to wyprodukować. Postanowiłem więc wziąć sprawy we własne ręce, czyli zaprojektować od podstaw, a następnie wyprodukować samochód. Moim pierwszym zamysłem była replika sportowego samochodu Lamborghini Centenario, który został wydany na stulecie istnienia tej włoskiej firmy. W związku z tym, że wykonano dwadzieścia sztuk tego samochodu, cena jednego egzemplarza oscyluje w tej chwili w granicach około 30 milionów złotych. Wiedząc, że mam odpowiednie umiejętności, a także możliwości wynikające stricte z prowadzonej przeze mnie działalności gospodarczej (m.in. zaplecze techniczne, dostępną powierzchnię w budynkach gospodarczych), postanowiłem w wolnej chwili modelować ten samochód na podstawie zdjęć i schematów z Internetu, a następnie wyprodukować jego prototyp w oparciu o technologię druku 3D. Moja firma już wcześniej wkroczyła w dziedzinę (…)
– Perun, a dokładniej Modern Perun EV. Wyjaśnij proszę tę nazwę…
– Od początku. Moja firma to Modern Air Customs, więc pierwsza część nazwy to nawiązanie do tego „kto” wykonał ten projekt – moja firma, czyli ja. „Modern” brzmi nowocześnie i adekwatnie do tego, czym się w życiu zajmuję.
Drugi człon to już dużo ciekawsza historia. W trakcie drogi powrotnej z tegorocznych (…)
– O stylistyce powiedzieliśmy, teraz temat jednostki napędowej. Taki sportowy pojazd kojarzy się z silnym, silnikiem benzynowym, a tu elektryczniak. Dlaczego?
– To był przypadek. Jestem motoryzacyjnym maniakiem i bardzo lubię silniki benzynowe. Na co dzień jeżdżę V8 i to mnie napędza. Jednak zgłosiła się do mnie firma z Warszawy, która poinformowała, że szukają (…)
– Finanse. Wiem, że twój projekt można wesprzeć.
– Tak. Finansuję go przede wszystkim ze środków własnych, tj. z tego, co osobiście zarobię i co uda mi się odłożyć. Natomiast w serwisie zrzutka.pl jest moduł „Modern Perun – Start UP polskiego projektu elektrycznego super samochodu”. Tam można wesprzeć projekt. Wpłata nie jest wyłącznie jednostronnym wsparciem. Dla przykładu – przelanie 100 złotych wiąże się z zaproszeniem na tor i przejechaniem się na fotelu pasażera.
– Kiedy samochód pojawi się na ulicy?
– Pierwsze przejazdy planuję w (…)
Wywiad w całości dostępny jest w „Tygodniku Prudnickim” nr 47 z 21.11.2018 w punktach sprzedaż oraz w najważniejszych ogólnopolskich platformach sprzedaży e-prasy: