Nazywam się Marzena Kopeć, mieszkam w Kędzierzynie i spełniam się poprzez malowanie, wyrażanie siebie za pomocą obrazów. One mówią wszystko o mnie i mojej osobowości – tak bohaterka niedzielnego (13 sierpnia) spotkania artystycznego w Pałacu Rozkochów zaczęła opowiadanie o sobie i swojej twórczości.
Prace wystawy „Barwne miraże” pełne są mocnych kolorów, zróżnicowanych technik i tematów, od modeli graficznych i abstrakcji, poprzez figury zwierzęce i roślinne, a skończywszy na człowieku.
Rozmowę z artystką sprawnie przeprowadził prezes fundacji pałacu Piotr Kulczyk.
– Gdy miałam siedem lat, pani wychowawczyni kazała namalować portret swojej mamy z okazji ich święta. Potem te mamy miały odgadnąć swoje wizerunki. Moja mama jako jedyna rozpoznała siebie – wspomina Marzena Kopeć zapytana o początki zainteresowań artystycznych.
Dlaczego artystka zdecydowała się na wystawę w tak nietuzinkowym miejscu, jak Pałac Rozkochów? – Przez swoją skromność. Tu nic nie jest nadmuchane, tu nie ma przepychu, za to jest baza do tego, żeby ożywić te ściany. I tu pomyślałam, że jestem potrzebna, by nadać im wyrazu, choćby na jeden dzień – mówi artystka.
Warto dodać, że artystka, wspólnie z przyjaciółkami – Krystyną i Marylą, przygotowały bogatą aranżację nie tylko pomieszczeń z wystawą, ale i korytarzy, które prowadzą do niej, łącznie z kącikiem, gdzie samemu można coś stworzyć.
Wystawę można oglądać w weekendy oraz w najbliższy wtorek, 15 sierpnia.
(fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń) (fot. Andrzej Dereń)
Jezus , Maryja ! Co to za straszne bohomazy !
I takie G-!-!-!- O smiecie nazywac sztuka ? Tozto moj pies by swoim ogonem takie same cos namalowac potrafil.
Tych polskich ” artystow ” wyslac na nauke na przyklad do Czechow , bo oni to i malowac i grac znacznie lepiej potrafia.